Zaostrza się spór Polski z Brukselą. Jak dowiedział się DGP, PiS planuje blokowanie ważnych decyzji, aby wymusić na Komisji ustępstwa

Komisja Europejska chce iść dalej w sprawie art. 7, ale Warszawa nie pozostaje dłużna. – Będziemy trochę jak Orbán, nieznośni – mówi nam jedna z osób znających kulisy rozmów. Chodzi m.in. o negocjacje w sprawie unijnego budżetu i reformę polityki migracyjnej. Polskie „nie” ma zmiękczyć Brukselę i przygotować pole do dalszych rozmów po wakacjach.

Wczoraj ambasadorowie krajów członkowskich zdecydowali, że 26 czerwca Polska wytłumaczy się ze zmian w polskim sądownictwie przed Radą Unii. Bruksela domaga się korekt w ustawach sądowych jeszcze przed 3 lipca, gdy w stan spoczynku ma przejść część składu Sądu Najwyższego. Wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans oświadczył, że żadna ze zmian w ustawach sądowych dokonanych przez Sejm w kwietniu i maju nie eliminuje zagrożenia dla praworządności.

Zaplecze rządu chce też zaostrzyć relacje z Holandią, która lobbuje przeciw gabinetowi Mateusza Morawieckiego. Miałby to być odwet za wsparcie, jakiego Haga udziela KE w sporze o praworządność. Według polskich polityków to holenderski premier Mark Rutte nakłania Timmermansa do podgrzewania konfliktu z Polską. W zamian ma poprzeć starania swojego holenderskiego kolegi o utrzymanie posady w Komisji Europejskiej po przyszłorocznych wyborach europejskich – twierdzą polscy politycy.

Rutte nie szczędzi ostrych słów pod adresem Polski. Wczoraj mówił, że w błędzie są ci, którzy uważają, że kwestia praworządności to wyłącznie sprawa narodowa. Takie słowa można odczytywać w kontekście trwających negocjacji budżetowych. Oba kraje nie są zadowolone z projektu budżetu po 2020 r. zaproponowanego przez KE. Z tym że oba stoją po przeciwnych stronach barykady – Polska chce więcej pieniędzy, a Holandia chce radykalnych cięć.

Reklama

>>> Czytaj również: Friedman: "Unia Europejska praktycznie przestała już istnieć. Nie ma alternatywy"