"Członkostwo w strefie euro jest teraz bardziej atrakcyjne niż przed kryzysem, ale przystąpienie stało się bardziej skomplikowane niż wcześniej, zwłaszcza dla krajów o płynnym kursie, tak jak Polska - powiedział były szef NBP podczas seminarium w Parlamencie Europejskim, poświęconego wpływowi kryzysu na rozszerzenie strefy euro.

Wiceminister finansów Ludwik Kotecki, który również wziął udział w seminarium, zapewnił, że "obecna sytuacja tylko wzmacnia intencje polskiego rządu" w sprawie przyjęcia euro w roku 2012 oraz rozpoczęcia negocjacji o wejściu do systemu stabilizacji kursu walutowego ERM2 "w lutym lub na początku marca" br.

Opierając się na doświadczeniu z poprzednich rozszerzeń strefy euro, Kotecki powiedział, że optymalnym miesiącem do przyjęcia euro jest styczeń. Zapowiedział, że już w środę w sprawie przygotowań do euro spotka się z wiceprezesem NBP Witoldem Kozińskim, by "zastanawiać się, jak stworzyć struktury organizacyjne całego procesu".

Wszyscy eksperci zaproszeni na seminarium w PE opowiadali się za jak najszybszym przyjęciem kolejnych krajów do UE, ale zgodzili się, że będzie to trudniejsze.

Reklama

Prof. Balcerowicz uznał za "pozbawione sensu gospodarczego" restrykcyjne podejście Komisji Europejskiej do dwóch z pięciu kryteriów z Maastricht: inflacji, która może wynosić maksymalnie 1,5 pkt proc. więcej niż średnia w trzech najlepszych krajach, oraz obowiązku dwuletniego przebywania w systemie ERM2.

"Byłoby pożądane interpretowanie tych kryteriów w sposób bardziej uwzględniający uwarunkowania gospodarcze" - powiedział. Jego zdaniem "to było jasne przed kryzysem, a teraz jest jasne jeszcze bardziej".

Potwierdził też swoje przywiązanie do dyscypliny budżetowej, wypowiadając się krytycznie o zwiększaniu zadłużenia państw, by sfinansować pobudzenie gospodarcze.

Z zestawienia przygotowanego przez byłego szefa węgierskiego banku centralnego Gyoergya Szaparyego wynika, że w tej chwili Polska spełnia tylko jedno z pięciu kryteriów z Maastricht: trzyma bowiem wysokość długu publicznego w dozwolonych granicach 60 proc. Opierając się na styczniowych prognozach KE, prof. Szapary uważa, że w tym roku Polska przekroczy dozwolony poziom deficytu finansów publicznych w wys. 3 proc.

"Mamy do czynienia z paradoksem: kraje chcą przyspieszyć swoją drogę do euro, ale spełnienie kryteriów będzie trudniejsze" - powiedział Szapary. - Lekcja jest taka: trzeba próbować spełnić kryteria euro w trwały sposób w dobrych czasach, aby kiedy przyjdą złe czasy, kraje mogły korzystać z ochrony, jaką daje euro".

Gospodarz seminarium, eurodeputowany Dariusz Rosati wyraził przekonanie, że wobec słabnącego złotego polski rząd powinien poprosić UE o wysłanie sygnału, który pozwoli ustabilizować polską walutę. "Tak, by UE wyraźnie powiedziała, że obserwuje sytuację w Polsce i uważa, że jest ona stabilna, ale jeżeli zajdzie taka potrzeba, to gotowa jest udzielić wsparcia rządowi i NBP". Taką deklarację mogłaby wydać rada ministrów finansów "27" albo Europejski Bank Centralny.