Bankowi dilerzy robili wszystko, by wcisnąć przedsiębiorcom opcje walutowe, nie bacząc na ryzyko i możliwe straty. Większość umów podpisano w 2008 r., gdy złoty był najsilniejszy, czytamy w "Dzienniku".

Gazeta powołuje się na analizę ekonomiczną dr Pawła Karkowskiego z firmy doradczej GreenCapital. 95 proc. umów, które zbadał ekonomista podpisano w lipcu 2008 r. Polskie banki nie domagały się niemal żadnych zabezpieczeń od klientów, którym sprzedawały ryzykowne opcje.

"Nieżądanie zabezpieczeń mogło wynikać z próby niewywoływania u klientów świadomości, że nabywają produkt tzw. ryzyka" - twierdzi ekonomista. Według niego, na opcjach stracą także polskie banki, bo nie uda im się ściągnąć od przedsiębiorców tak ogromnych pieniędzy.



Reklama