"Polityka spójności jest ważna dla rozwoju całej Unii Europejskiej - powiedział PAP wiceminister inwestycji i rozwoju Paweł Chorąży. Przyznał, że największymi beneficjentami są kraje rozwijające się, które korzystają z niej bezpośrednio, ale pośrednio korzyści czerpią również kraje wysoko rozwinięte jak np. Austria, Holandia czy Szwecja. Do budżetów tych państw - jak wyjaśnia wiceminister - trafiają transfery np. z tytułu podatków czy innych opłat od firm, które realizują duże przedsięwzięcia infrastrukturalne albo eksportują swoje towary i usługi do nowych członków Wspólnoty. Chorąży uważa, że ograniczenie środków na politykę spójności wpłynie na spadek przychodów tych firm, a w konsekwencji też na wpływy budżetowe krajów bogatych.

Wiceminister przyznał, że Komisja Europejska ograniczając budżet na politykę spójności oraz Wspólną Politykę Rolną, zwiększa środki na inne cele, takie jak np. walka z bezrobociem wśród młodych, badania i rozwój czy bezpieczeństwo, ale dla Polski priorytetem pozostają tradycyjne polityki unijne.

"Nie negujemy nowych wyzwań, przed którymi staje UE, ale nie powinny być one pokrywane kosztem polityk tradycyjnych" - twierdzi Chorąży i dodaje, że Polska proponowała np. zwiększenie składki, płaconej przez poszczególne kraje. Propozycja ta spotkała się jednak z krytyką płatników netto, czyli np. Holandii, Finlandii, Austrii, Szwecji i Niemiec.

Według Chorążego środków na politykę spójności nie zastąpią też nowe instrumenty, które wprowadza KE. Takie jak np. dotacje na rozwiązania innowacyjne, po które w ramach konkursów, sięgać mogą wszystkie kraje. "Polska nie ma żądnej pewności, że taką dotacje dostanie, bo pod względem technologicznym nie jest łatwo konkurować np. z Francją czy Holandią” - mówił wiceminister. Dlatego, jak zaznaczył, dla nowych członków wspólnoty ważne jest, by w kopertach narodowych znalazło się jak najwięcej tzw. "zagwarantowanych” środków. Dodał też, że obecnie w resorcie MIiR tworzony jest system, który pozwoli Polsce lepiej korzystać ze środków zarządzanych centralnie przez KE, czyli pieniędzy spoza kopert narodowych.

Reklama

Stanowisko Polski sprzeciwiające się zmniejszeniu znaczenia tradycyjnych polityk podziela wiele krajów UE. Są to np. kraje Grupy Wyszehradzkiej czy państwa bałtyckie. "Jeżeli chodzi o Rumunię czy Bułgarię, na ten moment ich interes wydaje się nie być do końca zbieżny z naszym, ponieważ, podobnie tak jak Włochy czy Hiszpania, zyskują one na obecnej propozycji Komisji Europejskiej. Z naszych szacunków wynika jednak, że gdyby zastosować proponowaną przez nas metodologię dzielenia środków, mogłyby zyskać jeszcze więcej"- zaznaczył Chorąży. I zaznaczył, że po wakacjach negocjacje na temat budżetu UE na lata 2021-2027 wejdą w drugą, znacznie bardziej gorącą fazę. (PAP)

autor: Ewa Wesołowska