Wicepremier zapewniła w rozmowie z radiową Trójką, że od początku wprowadzanych reform ze strony polskiej była "pełna informacja" zarówno na piśmie, jak i odbywały się spotkania z kierownictwem Komisji. Podkreśliła, że osobiście spotykała się z wiceszefem KE Fransem Timmermansem, a potem z przewodniczącym Komisji Jeanem-Claudem Junckerem. "Tych rozmów, które prowadził (ówczesny szef MSZ) Witold Waszczykowski, jak i przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości, było bardzo dużo" - podkreśliła Szydło.

Dodała, że obecny rząd również poczynił "pewne ustępstwa" w stosunku do KE. Jednak zdaniem wicepremier "granica ustępstw się wyczerpała". "Oczekiwalibyśmy w tej chwili dobrej woli ze strony Komisji Europejskiej, bo ja ciągle słyszę o zastrzeżeniach. Pan Timmermans przyjeżdża do Polski, uśmiecha się, po czym wychodzi i mówi, że musi nadal toczyć się procedura, bo nie ma wystarczających wyjaśnień, czy ustępstw" - zaznaczyła Szydło.

"Moim zdaniem Polska zrobiła już wszystko, a przede wszystkim cały czas była nastawiona na szukanie kompromisu, na konsensus i na dialog, natomiast teraz dobra wola musi być ze strony Komisji Europejskiej" - dodała wicepremier.

Wyraziła przy tym pogląd, że Frans Timmermans "ma problem, ponieważ wywołał niepotrzebną awanturę". "Trochę zapędził się w tych swoich oskarżeniach wobec Polski i dzisiaj trudno jest mu się cofnąć, tym bardziej, że przecież, co nie jest też tajemnicą, ma ambicje, żeby w kolejnej kadencji w Komisji Europejskiej pełnić ważne funkcje, więc robi wszystko, aby pokazać, że jest politykiem konsekwentnym" - powiedziała Szydło.

Reklama

Odnosząc się do wtorkowego oświadczenia kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Emmanuela Macrona o woli tworzenia w Unii Europejskiej odrębnego budżetu dla strefy euro, wicepremier uznała, że jest to informacja, która wymaga "bardzo poważnej refleksji i zastanowienia nie tylko w Polsce". "Mam nadzieję, że Rada Europejska będzie na ten temat również rozmawiać" - podkreśliła wicepremier.

Jak dodała, wtorkowe oświadczenie może wynikać też ze "słabszej" pozycji, jaką - według niej - ma obecnie w kraju kanclerz Merkel, ze względu na kryzys migracyjny, którego "patronką" jest szefowa niemieckiego rządu.

Prezydent Francji Emmanuel Macron i kanclerz Niemiec Angela Merkel, którzy we wtorek spotkali się w zamku Meseberg w Brandenburgii, uzgodnili, że Paryż i Berlin chcą solidarnej, europejskiej odpowiedzi na kryzys migracyjny oraz wspólnego budżetu strefy euro. Po spotkaniu Merkel podkreśliła, że "otwiera się nowy rozdział" w reformach Unii Europejskiej i wyjaśniła, że budżet strefy euro służyłby inwestycjom oraz zmniejszaniu różnic między państwami UE. Budżet unii walutowej ma też chronić kraje strefy przed kryzysami - dodała kanclerz. Macron powiedział, że budżet strefy euro może obowiązywać już w 2021 roku

Szydło zapytana o przyczyny odwołania wspólnego posiedzenia prezydiów Sejmu i niemieckiego Bundestagu, odpowiedziała, iż "przyjęła do wiadomości, że z przyczyn technicznych". Zaprzeczyła jednocześnie, jakoby powodem była "narada" władz Prawa i Sprawiedliwości w Warszawie (informację taką podało w środę radio RFM FM).Przypomniała, że marszałek Sejmu Marek Kuchciński ma się w najbliższy poniedziałek spotkać z przewodniczącym Bundestagu Wolfgangiem Schaeuble.

Wicepremier nic nie wie na temat ewentualnej zmiany na stanowisku marszałka Sejmu (według "Rzeczpospolitej" Marka Kuchcińskiego miałaby zastąpić szefowa komisji śledczej ds. Amber Gold Małgorzata Wassermann). "Dzisiaj od rana czytam takie rewelacje. Myślę, że sezon letni rozpoczyna się już na dobre. Jutro jest zakończenie roku szkolnego, zaczynają się wakacje i po raz kolejny różne +potwory z Loch Ness+ będą się pojawiały na temat przyszłości różnych polityków PiS" - powiedziała Szydło.

>>> Czytaj też: Piją, jadą i... okazują się niewinni. Kierowca po wypadku już nie ukoi nerwów drinkiem