Premier nakazuje resortom przyspieszyć wydawanie unijnych funduszy. Na przeszkodzie mogą jednak stanąć... banki. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego zastanawia się, jak je przycisnąć, żeby zaczęły kredytować firmy

Nawet najwięksi optymiści z Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości nie spodziewali się takiego szturmu po dotacje na inwestycje związane z wzornictwem i badaniami naukowymi (tzw. działanie 4.2 programu operacyjnego "Innowacyjna gospodarka"). Do wzięcia jest w nim 186 mln euro (grubo ponad 800 mln zł) podzielonych na transze.

Pierwszy nabór wniosków rozpoczął się 16 lutego. - Tego samego dnia musieliśmy przygotować komunikat, że nabór jest zakończony, bo już w poniedziałek dostaliśmy wnioski opiewające na 200 proc. dostępnej kwoty! - mówi "Gazecie" Monika Karwat, rzeczniczka PARP. Zgodnie z regułami wnioski przyjmowano jeszcze przez trzy kolejne dni, do wczoraj. Wpłynęło ich 49, na kwotę 244 mln zł - 3,5 razy więcej, niż było do wydania.

Rząd chce jeszcze bardziej przyspieszyć wydawanie unijnych pieniędzy. W środę premier wezwał na spotkanie do Ministerstwa Rozwoju Regionalnego ministrów, którzy odpowiadają za wydawanie unijnych pieniędzy (m.in. infrastruktury, nauki itp.). Instrukcje premiera były zwięzłe: trzeba przyspieszyć wydawanie unijnych pieniędzy i słuchać poleceń MRR, które jest koordynatorem całości unijnych funduszy.

Ale unijne dotacje i tak mogą utknąć na rafie. Bo firmy i samorządy, które chcą korzystać z unijnych dotacji, wciąż natykają się na odmowy kredytów potrzebnych np. do sfinansowania obowiązkowego wkładu własnego.

Reklama

Banki nie dają pożyczek, choć sam Związek Banków Polskich przyznaje, że do wykorzystania unijnych funduszy na lata 2007-13 firmy potrzebują dodatkowo 120-150 mld zł tzw. finansowania zewnętrznego, czyli kredytów.

więcej w "Gazecie Wyborczej"