Do 14 lutego Narodowy Fundusz Zdrowia miał ostatecznie rozliczyć tzw. podatek Religi. Z informacji „Parkietu” wynika, że udało się wykorzystać niespełna 4 proc. pieniędzy pozyskanych z polis OC kierowców. Od października 2007 r. do końca 2008 r. (wtedy przepisy przestały obowiązywać) ubezpieczyciele przekazali NFZ 881,68 mln zł, przy czym kwota może się jeszcze nieznacznie zmienić.

Za to faktury szpitalne za leczenie ofiar wypadków, które udało się rozliczyć (szpitale miały czas na ich wystawianie do końca stycznia) opiewają na 34,24 mln zł. Podatek Religi, w ramach którego 12 proc. składki OC przekazywano do NFZ, był dla szpitali bonusem, poza kontraktami na leczenie.

Ubezpieczyciele, opozycja, a nawet sam NFZ już w czasie prac nad ustawą ostrzegali, że proponowane rozwiązania to prawny bubel i uniemożliwią rozliczenie pieniędzy. Nie tylko z powodu niespójności baz danych Funduszu i policji. Pieniądze miały trafiać na leczenie ofiar wypadków, ale żeby wskazać, kto jest ofiarą, a kto sprawcą, w wielu sprawach niezbędny jest wyrok sądowy.

Pierwsze pieniądze z trudem uruchomiono w rok po przyjęciu ustawy. – To rozwiązanie wymagało jedynie dopracowania przepływu informacji – mówi poseł Bolesław Piecha (PiS), były wiceminister zdrowia. Ustawę uznano za parapodatek, ponieważ obciążała polisy wszystkich kierowców, a nie tylko sprawców wypadków.

– W państwach, w których wprowadzono współfinansowanie przez ubezpieczycieli kosztów leczenia ofiar wypadków drogowych, podstawą jest rzetelna wiedza o faktycznych kosztach leczenia, wystandaryzowanych dla całego kraju – mówi Mikołaj Skorupski z Polskiej Izby Ubezpieczeń. W Polsce tego brakowało. Ustawa została zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego, ale zanim trafiła na wokandę, została uchylona.

Reklama

więcej w "Parkiecie"