Pośród akcji wchodzących w skład indeksu największe spadki znów odnotowali bankowi giganci, czyli Bank of America i Citigroup (tym razem obie spółki prawie 14% zniżki). S&P500 i Nasdaq straciły odpowiednio po 1,2% i 1,76%.

Wydaje się, że „Yes, we can” prezydenta Obamy inwestorzy zaczęli interpretować jako „No, we can't”. Trudno się dziwić - do tej pory administracja prezydenta jest bardzo oszczędna jeśli chodzi o szczegóły na temat planów swoich działań. Dużo mówi się o kolejnych miliardach dolarów pakietów pomocowych, nikt jednak nie tłumaczy w jaki sposób naprawić amerykański system finansowy. A dopóki administracja nie przedstawi inwestorom konkretów, niewykluczone że rynek pozostanie nieczuły na jakiekolwiek pozytywne dane, a Dow Jones i inne główne światowe indeksy będą osiągały kolejne minima.

W reakcji na ponurą sesję w Stanach Zjednoczonych spadki zdominowały dziś rynki azjatyckie. Nikkei225 stracił 1,87%, Hang Seng 2,49% a KOSPI 3,72%. Od początku dnia zniżkują także prawie wszystkie indeksy europejskie. Godzinę po otwarciu WIG20 notowano niżej o 3,78%. W obliczu „huśtawki”, jaka panuje na warszawskim parkiecie od kilku dni niczego nie można być pewnym. Biorąc jednak pod uwagę ponure nastroje panujące na całym świecie, nie powinniśmy raczej oczekiwać wzrostów.

Reklama