Wyjście z szarej strefy, zwiększenie aktywności zawodowej, poprawa sytuacji firm z małych miejscowości. Eksperci i przedsiębiorcy oceniają potencjalne skutki rządowego projektu o „małym ZUSie”.

Mały ZUS

We wtorek rząd przyjął projekt ustawy ws. tzw. małego ZUS-u dla drobnych firm. Po zmianie prawa przedsiębiorstwa będą mogły płacić obniżone, proporcjonalne do przychodu stawki na ubezpieczenia społeczne. Według resortu przedsiębiorczości i technologii na niższym ZUS-ie mają zaoszczędzić ok. 1,5 mld zł.

Mały ZUS ma zacząć obowiązywać od nowego roku, czyli od 1 stycznia 2019 roku i dotyczyć będzie tych osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, których przychody w 2018 roku nie przekroczą średniomiesięcznie 5250 zł. Mikro i małe firmy po zmianie prawa mają miesięcznie płacić ok. 660 zł a nie 1,2 tys. na ZUS.

Obecnie przedsiębiorcy, niezależnie od wielkości przychodu płacą taką samą składkę ZUS. Po zmianie przepisów, osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą, których przeciętne miesięczne przychody nie przekraczają 2,5-krotności minimalnego wynagrodzenia, w obecnym roku to 5250 zł, będą mogły płacić obniżone, proporcjonalne do przychodu składki na ubezpieczenie społeczne.

Reklama

Według resortu przedsiębiorczości i technologii, nowe przepisy dadzą oszczędności firmom, przez co poprawią one swoją rentowność i dadzą im lepszą perspektywę rozwoju. Mały ZUS ma też przyczynić się do ograniczenia szarej strefy; poprawić "przeżywalność" firm i pobudzić aktywność zawodową.

ZPP: Wyjście z szarej strefy

Tzw. mały ZUS może zachęcić do wyjścia z szarej strefy oraz zwiększenia aktywności zawodowej; skorzysta na nim ok. 200 tys. firm - oceniła Katarzyna Włodarczyk Niemyjska, ekspertka Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

"Jako ZPP bardzo popieraliśmy ten projekt, choć kwestia tzw. małego ZUS-u dla małych firm wracała już wielokrotnie. Nowe rozwiązania będą dotyczyć głównie jednoosobowych działalności gospodarczych, których zarobek nastawiony jest bardziej na generowanie dochodów na życie, a nie osiąganie dużych zysków. Liczymy, że z nowych rozwiązań skorzystać będzie mogło nawet ok. 200 tys. mikro i małych przedsiębiorców" - oceniła ekspertka.

Katarzyna Włodarczyk Niemyjska dodała ponadto, że nowe rozwiązania prawne mogą zachęcać do wyjścia z szarej strefy, czy zwiększenia aktywności zawodowej.

"Ludzie zakładający jednoosobową działalność gospodarczą, bardzo mocno patrzą i liczą, jakie mają koszty każdego miesiąca. Obecne obciążenia ZUS dla takiego fryzjera czy hydraulika stanowią dla nich ogromny koszt. Kiedy całą prace wykonuje się własnymi rękoma, czasami trudno jest wygenerować taką kwotę. Obniżenie składki ZUS na pewno odbędzie się z korzyścią dla takich mikro firm. Pozytywnie powinno się to też odbić na gospodarce" - dodała ekspertka.

Ekonomista: "mały ZUS" może zachęcić do samozatrudnienia

Przyjęte we wtorek przez rząd regulacje dotyczące "małego ZUS-u" mogą zachęcać do przechodzenia z umów o pracę na samozatrudnienie, ale także do przejścia z szarej strefy do legalnej działalności - uważa ekonomista ING Banku Śląskiego Karol Pogorzelski.

Ekonomista uważa, że przyjęta we wtorek zmiana będzie korzystana dla osób prowadzących drobną działalność gospodarczą, dorabiających i zarabiających naprawdę bardzo mało, np. kilkaset złotych. "Gdyby takie osoby musiały płacić minimalne składki, czyli ok. 1200 zł, to byłoby to dla nich za dużo. W tym sensie zmiana ta pomoże niektórym osobom" - powiedział. Według niego tym samym nowe rozwiązanie może zachęcić część osób do przejścia z szarej strefy do legalnej działalności.

"Można to jednak zrobić sprawiedliwiej i lepiej" - ocenił Pogorzelski. Jego zdaniem idealny byłby jeden system dla wszystkich, w którym osoby prowadzące własną działalność płaciłyby składki w taki sam sposób jak pozostali - określony procent ich dochodów. Według niego zmiana taka jest jednak trudna do przeprowadzenia, bowiem cała rzesza samozatrudnionych korzysta na obecnych rozwiązaniach.

"W skali makroekonomicznej zmiana nie będzie miała dużego wpływu na finanse publiczne. Koszty rzędu kilkuset milionów złotych nie pogorszą sytuacji fiskalnej kraju" - powiedział PAP Pogorzelski.

Niemniej - jego zdaniem - propozycja "małego ZUS-u" segmentuje rynek pracy. Wyjaśnił, że chodzi o to, iż w sytuacji zatrudnienia osób do wykonywania niektórych usług np. sprzątania, warunki zatrudnienia na umowę o pracę są dużo gorsze niż w przypadku umowy z osobą samozatrudnioną, korzystającą z "małego ZUS-u". W tym drugim przypadku, mimo takiego samego wynagrodzenia, koszty pracodawcy są dużo niższe, istotnie mniejsze są też składki otrzymywane przez państwo.

"Jednym słowem skłania to do arbitrażu regulacyjnego polegającego na tym, że pewne formy umów dotyczące takich samych usług są preferowane podatkowo względem innych. Efekt jest taki, że traci na tym państwo (...), osoby pracujące na umowę o pracę zachęcane są do przejścia na samozatrudnienie" - uważa ekonomista.

Zwrócił uwagę, że w tym przypadku nie chodzi o specjalistów z wysokimi kwalifikacjami, którzy często pracują świadcząc usługi w ramach samozatrudnienia, ale o osoby o najniższych przychodach.

Według niego preferowane przechodzenie z umów o pracę na umowy typu B2B (business to business - PAP), będzie odbywać się kosztem innych podatników. Ekonomista zaznaczył, że z jednej strony składki na ubezpieczenia będą niższe, ale i świadczenia będą niższe. Niemniej może się zdarzyć, że do emerytury minimalnej osoby korzystającej z "małego ZUS-u" państwo będzie musiało dopłacić, co obciąży wszystkich podatników. Poza tym, zwrócił uwagę ekonomista, takie rozwiązanie obniża konkurencyjność firm zatrudniających na umowę o pracę.

Lewiatan: Niższy ZUS dla małych firm bez istotnego wpływu na gospodarkę

Projekt ustawy, która obniży składki na ubezpieczenie społeczne najmniejszym przedsiębiorcom, przyjęty dzisiaj przez rząd, nie będzie miał istotnego znaczenia dla gospodarki, uważa doradca zarządu Konfederacji Lewiatan Jeremi Mordasewicz.

"Zmniejszenie obciążeń najmniejszych przedsiębiorców składkami na ubezpieczenia społeczne adresowane jest do osób, które nie mogą podjąć pracy na etacie ze względu na obowiązki rodzinne lub brak ofert pracy i zatrudnieni są dorywczo lub nieoficjalnie. Być może część z nich zdecyduje się na podjęcie zarejestrowanej działalności gospodarczej" - napisał Mordasewicz w komentarzu.

Według niego, niższe składki oznaczają, niestety, niskie emerytury w przyszłości.

"Taka obniżka składek na ZUS nie będzie miała istotnego znaczenia dla gospodarki. Osoby, które prowadząc działalność gospodarczą przez dłuższy czas są mało efektywne i nie przekraczają progu przychodu wskazanego w ustawie powinny raczej szukać pracy najemnej, ponieważ w gospodarce liczy się produktywność pracy, a nie to, że jesteśmy samozatrudnieni, czy pracujemy u kogoś" - czytamy dalej.

Zdaniem Mordasewicza, do projektu ustawy powinien zostać wprowadzony zapis o obowiązkowym monitorowaniu jej wpływu nie tylko na finanse publiczne, ale także na powstanie i likwidację nowych firm, aby po dwóch latach można było dokonać oceny skutków tej ustawy.

Mordasewicz: "Mały ZUS" może pomóc drobnym przedsiębiorcom z małych miejscowości

"Mały ZUS" może pomóc drobnym przedsiębiorcom z małych miejscowości - uważa doradca zarządu Konfederacji Lewiatan Jeremi Mordasewicz. Jego zdaniem potrzebny jest monitoring działania ustawy, aby za dwa lata określić jej rezultaty.

"Zmiana może przynieść korzyść osobom prowadzącym własną działalność gospodarczą, samozatrudnionym - z wyjątkiem działalności produkcyjnej i handlowej" - powiedział PAP Mordasewicz. Zaznaczył, że aby uzyskać dochód w handlu rzędu 2 tys. zł, trzeba mieć przychód w wysokości ok. 20 tys. zł" - powiedział. To oznacza, że osoby prowadzące działalność handlową nie skorzystają z dobrodziejstw nowych regulacji.

Dodał, że Konfederacja Lewiatan poparła przygotowane przez rząd rozwiązanie, choć proponowała, aby w projekcie operować kategorią "dochodu", a nie przychodu. "Dla osoby pracującej nie liczy się przychód, tylko dochód. To kategoria określająca zdolność płacenia składek i podatków" - powiedział ekspert.

Przyznał, że w niektórych przypadkach, np. prowadzenia działalności opodatkowanej podatkiem od przychodów ewidencjonowanych (tzw. ryczałt) określenie dochodu może być jednak trudne. Tymczasem wiele osób prowadzących drobną działalność gospodarczą właśnie taką formę opodatkowania wybiera. Niemniej, jak zaznaczył Mordasewicz, operowanie kategorią "dochodu" pozwoliłoby objąć nowym rozwiązaniem szerszą grupę przedsiębiorców.

Mordasewicz zwrócił uwagę, że "mały ZUS" jest zaadresowany do osób samozatrudnionych, które mieszkają w małych miejscowościach, w regionach słabych gospodarczo, które nie mogąc znaleźć dobrej pracy na etacie podejmują własną działalność. Zaznaczył, że w dużych miejscowościach przedsiębiorcy, którzy nie potrafią uzyskać z działalności większych przychodów, niż wskazano w projekcie, mogą szukać pracy na etacie. Większe miasta oferują bowiem więcej miejsc pracy.

Według Mordasewicza skorzystać z "małego ZUS-u" mogą więc samozatrudnieni, którzy nie migrują do większych ośrodków, którzy jednocześnie w okolicy nie mają pracodawców, u których mogliby znaleźć zatrudnienie. Zmiana może być także adresowana do tych osób, które ze względu na obowiązki rodzinne nie mogą pracować na etacie, ale mogą świadczyć usługi nieregularnie, czy z nietypowych godzinach. "Preferencja ma więc bardzo wąski zakres" - ocenił ekspert.

Zwrócił uwagę, że z punktu widzenia gospodarki ważna jest produktywność człowieka, a nie to, czy "pracuje na swoim", czy też na umowę o pracę. "Jestem przeciwnikiem fetyszyzowania działalności gospodarczej, tzn. mówienia, że musimy wszystkim pomagać w otwieraniu własnej działalności (...). Jeżeli ktoś w dużym mieście ma bardzo małą produktywność, czyli sprzedaje usługi o niewielkiej wartości, to lepiej, żeby poszedł do pracy na etacie" - powiedział Mordasewicz.

Jego zdaniem realizacja ustawy powinna być monitorowana. "Za dwa lata powinniśmy określić jej rezultaty, powinniśmy zobaczyć, czy osoby wchodzą w legalną działalność i wychodzą z szarej strefy. Rząd liczy na to, ale zobaczymy, czy tak się stanie" - zaznaczył.

Kolibski: "Mały ZUS" to bardzo dobry pomysł, obejmie jednak nielicznych

"Mały ZUS" to bardzo dobry pomysł, zmiana obejmie jednak nielicznych przedsiębiorców - powiedział PAP partner w kancelarii KNDP, doradca podatkowy Marek Kolibski. Według niego po ocenie jej funkcjonowania limit przychodów warunkujących ulgę powinien być podniesiony.

Kolibski ocenił, że ustalenie kwoty przychodów uprawniającej do skorzystania z preferencji na poziomie 5250 zł nie usuwa głównego mankamentu zmian - mianowicie, że obejmie ona nieliczną grupę przedsiębiorców o najniższych dochodach.

"To bardzo dobry pomysł i bardzo dobry kierunek, ale wsparcie jest bardzo wąskie" - powiedział. Zaznaczył, że firmy w działalności charakteryzującej się bardzo małą rentownością np. w handlu muszą mieć o wiele wyższe przychody od wskazanych w projekcie, aby osiągnąć odpowiedni dochód. Dla takich osób wsparcie byłoby najbardziej przydatne.

"Obawiam się, że tacy przedsiębiorcy najwyżej zasmakują tej pomocy i zaraz ją stracą, bowiem próg przychodów jest bardzo niski" - powiedział.

"Jeżeli po podsumowaniu działania preferencji okaże się, że mało podmiotów z niej skorzystało - co jest prawdopodobne - i ZUS niewiele traci, to nastąpi rewizja tego modelu, który sam w sobie jest słuszny, i kwota przychodu zostanie podwyższona. Należy mieć taką nadzieję. Myślę, że mogłaby zostać podniesiona nawet dwukrotnie" - powiedział Kolibski.

Zwrócił uwagę, że projekt przewiduje skomplikowany sposób obliczenia wysokości składki, który nie dla każdego może być zrozumiały. "Cała nadzieja w ZUS-ie, że na swojej stronie internetowej pokaże, jak należy liczyć niższą składkę. ZUS będzie musiał przeprowadzić naukę wyliczania współczynnika" - powiedział.

Dodał, że najniższe składki będzie można płacić tylko przez 3 lata, ale zdaniem Kolibskiego to słuszne rozwiązanie. "Jest w tym jakaś logika. Jeżeli ktoś zakłada biznes, to po jakimś czasie ten biznes albo wypali, albo nie wypali. To motywacja, że jak się zakłada firmę, zatrudnia ludzi, ponosi odpowiedzialność, to trzeba tę firmę rozwijać. Inaczej nie ma sensu, żeby prowadzić firmę i zarabiać kolejny rok po 2 tys. zł miesięcznie" - powiedział.

Z drugiej strony jego zdaniem także uzasadniony jest argument, że państwo ulgowo powinno traktować tych, którzy zakładają biznes i próbują go rozwijać.

Według partnera w KNDP zmiana na pewno będzie miała wpływ na ograniczenie szarej strefy. "Zwłaszcza w przypadku nowych przedsiębiorców jest pokusa, żeby na początku być w szarej strefie, bo koszty są duże, +a później się zobaczy+. Tych, którzy zaczynają działalność zmiana powinna zniechęcić do szarej strefy. To bardzo ważne, żeby nowi przedsiębiorcy nie brali takiej opcji w ogóle pod uwagę, a niestety na początku działalności jest to często realny wariant biznesowy" - dodał.

Kolibski ubolewa, że zmiana nie obejmuje obniżenia składek zdrowotnych, które - co prawda - są w większości odliczane od podatku, niemniej są istotnym obciążeniem dla przedsiębiorców.

Zwrócił ponadto uwagę, że zmiana - odnosząc się do "przychodów" przedsiębiorcy - nawiązuje do ustaw podatkowych i definicji małego podatnika, który nie przekracza określonej wysokości obrotów w roku podatkowym. W efekcie powstanie więc instytucja swego rodzaju "małego płatnika ZUS". "Jest to z pewnością uproszczenie, sposobu wskazania grupy uprawnionych" - ocenił.

Rząd przyjął we wtorek projekt tzw. małego ZUS-u dla drobnych firm, który obniża ich składki na ubezpieczenie społeczne z obecnych ponad 1,2 tys. zł do niespełna 660 zł, w przypadku najdrobniejszych biznesów. Z nowych rozwiązań ma skorzystać ok. 200 tys. firm - w pierwszym roku w ich kieszeniach ma zostać ok. 1,5 mld zł.

Tzw. mały ZUS ma zacząć obowiązywać od nowego roku, czyli od 1 stycznia 2019 roku i dotyczyć będzie tych osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, których przychody w 2018 roku nie przekroczą średniomiesięcznie 5250 zł.

Obecnie przedsiębiorcy, niezależnie od wielkości przychodu, płacą taką samą składkę ZUS. Po zmianie przepisów osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą, których przeciętne miesięczne przychody nie przekraczają 2,5-krotności minimalnego wynagrodzenia, w tym roku to 5250 zł, będą mogły płacić obniżone, proporcjonalne do przychodu składki na ubezpieczenie społeczne.

Według resortu przedsiębiorczości i technologii, nowe przepisy dadzą oszczędności firmom, przez co poprawią one swoją rentowność i dadzą im lepszą perspektywę rozwoju. Mały ZUS ma też przyczynić się do ograniczenia szarej strefy; poprawić "przeżywalność" firm i pobudzić aktywność zawodową.

Źródło: PAP/ISBNews

>>> Czytaj też: 660 zł zamiast ponad tysiąca. Rząd przyjął projekt tzw. małego ZUS-u dla drobnych przedsiębiorców