Po wczorajszym umocnieniu złotego o około 15 groszy względem euro i dolara, polska waluta nieco straciła na wartości. Na otwarciu sesji europejskiej za euro płacono 4,6600 PLN, a za dolara 3,6600 PLN. Wczorajsza skoordynowana słowna interwencja ze strony NBP oraz banków centralnych: Czech, Węgier i Rumunii wsparła korektę w notowaniach walut regionu, w tym złotego.

Możliwe zatem, że obecne ponowne osłabienie PLN nie będzie już tak silne, jak mogliśmy to obserwować w ostatnich tygodniach. Inwestorzy, grający pod dalszą deprecjację walut naszego regionu mogą bowiem obawiać się, że nadmierne ich osłabienie wywoła realną skoordynowaną interwencję ze strony środkowoeuropejskich banków centralnych.

Uwaga rynku na najbliższych sesjach skupi się na decyzji Rady Polityki Pieniężnej, którą poznamy już jutro. Bardzo prawdopodobne, że RPP ograniczy skalę obniżek kosztu pieniądza i po dwóch cięciach o 75 pb w grudniu oraz styczniu, zredukuje stopy maksymalnie o 0,25 punktu procentowego. Możliwe jednak, że całkowicie powstrzyma się od obniżki. Taki scenariusz byłby w krótkim terminie korzystny dla złotego, z drugiej jednak strony Rada musi mieć na względzie cel, jakim jest obecnie wspieranie rodzimej gospodarki w obliczu globalnego kryzysu finansowego i spowolnienia.

Słabe dane na temat bezrobocia i sprzedaży detalicznej mogą stanowić silny argument dla RPP, przemawiający za dalszym poluźnianiem polityki pieniężnej. Gorsze od oczekiwań odczyty prawdopodobnie przyczynią się do osłabienia złotego w ciągu dnia.

Reklama

W notowaniach pary EUR/USD wciąż panuje wysoka zmienność. Po wczorajszych porannych wzrostach w okolice 1,3000, w dalszej części dnia wartość euro wyrażana w dolarze spadła do 1,2700. Na początku dzisiejszej sesji azjatyckiej zniżka ta została jeszcze pogłębiona do 1,2660. Później kurs powrócił do wzrostów – na początku notowań w Europie za wspólną walutę płacono już ok. 1,2750. Tak dynamiczne zmiany świadczą o wciąż dużej nerwowości utrzymującej się na rynkach.

Z jednej strony notowania EUR/USD w dół ciągną spadki na światowych giełdach (euro wciąż jest postrzegane jak waluta bardziej ryzykowna). Niemiecki indeks DAX zszedł wczoraj poniżej zeszłorocznych dołków. Z kolei amerykański indeks Dow Jones Industrial nie zdołał się obronić przed zniżką poniżej minimów z 2002 i znalazł się na najniższym poziomie od 1997 r. Z drugiej strony, negatywnie na wycenę dolara oddziałują obawy o kondycję sektora finansowego USA. Potrzebuje on dalszego wielomiliardowego wsparcia ze strony rządu. W najbliższym czasie amerykański nadzór finansowy będzie badał, które instytucje mają wystarczająca ilość kapitału by przetrwać obecne rynkowe zawirowania, a którym niezbędną jest pomoc. Tym ostatnim amerykańskie władze będą udzielać pomocy, co może prowadzić do wzrostu deficytu budżetowego USA i osłabienia dolara w dłuższym terminie.

Wśród podmiotów, które otrzymają wsparcie będzie prawdopodobnie największy amerykański ubezpieczyciel AIG. Wczoraj na rynku pojawiły się pogłoski, że bez dalszej rządowej pomocy (na skutek wcześniejszych działań państwo posiada już ok. 80% udziałów w AIG), może on nie przetrwać najbliższych miesięcy. Kłopoty finansowe ubezpieczyciela prawdopodobnie sprawią, że osiągnie on najwyższą stratę w historii amerykańskiego sektora korporacyjnego.