"To, co przeżyliśmy w Sejmie podczas naszego protestu - poniżenie i odarcie z godności, nie tylko nas, bo my, dorośli, możemy dużo znieść, ale osób niepełnosprawnych, dało nam do myślenia po wyjściu stamtąd. Mamy plan. Będziemy dalej walczyć o minimum socjalne dla osób niepełnosprawnych w stopniu znacznym. 500 zł, o których mówiliśmy, to tylko troszeczkę. Chcieliśmy pokazać, że trzeba tym osobom pomóc. Tak naprawdę tylko kwoty większe pozwoliłyby na godne życie w naszym kraju osób niepełnosprawnych" - mówiła na toruńskiej Starówce Hartwich, która była jedną z osób protestujących przez 40 dni w Sejmie ws. pomocy osobom niepełnosprawnym.

Zadeklarowała, że osoby niepełnosprawne i ich rodziny będą się spotykały w każdy pierwszy poniedziałek miesiąca o godz. 18 w tym samym miejscu w Toruniu. Akcja rozpocznie się od września.

"Będziemy mówić, że dalej musimy żebrać o godne życie dla naszych dzieci. Wiemy wszyscy, że niepełnosprawne osoby żyją dzisiaj w naszym kraju za niecałe 900 zł. Nigdy nie zrozumiemy, dlaczego zostaliśmy tak mocno upokorzeni, a rząd PiS nie chciał rozłożyć tej drobnej kwoty 500 zł na raty. Nie zrozumiemy tego. Widzimy jedno, że takim osobom w Polsce nie chce się pomagać" - dodała Hartwich.

Inna z protestujących w Sejmie, Aneta Rzepka, wskazywała, że rząd chwali się wieloma programami "plus" skierowanymi do różnych grup społecznych i z dużym dochodem.

Reklama

"Niestety dla osób niepełnosprawnych zamiast gotówki została uchwalona +ustawa 520+, którą dzisiaj od rana sprawdzaliśmy - z różnymi efektami. Ona podobno gwarantuje dostęp do lekarzy specjalistów bez kolejki, bez skierowań, do rehabilitacji od ręki, co okazało się nieprawdą. Nielimitowany dostęp do wyrobów medycznych będziemy jeszcze sprawdzać. Rząd daje obietnice i nazywa ją mapą drogową, traktuje osoby z niepełnosprawnościami jako niezdolne do myślenia i samostanowienia. Świadczą o tym słowa minister Elżbiety Rafalskiej w trakcie inauguracji programu +wyprawka 300 Plus+, kiedy powiedziała, że rodzice dzieci najlepiej wiedzą, jak i na co przeznaczyć pieniądze. Rodzice zdrowych dzieci. Do nich rząd ma zaufanie. Natomiast do rodziców dzieci z niepełnosprawnościami i samych osób z niepełnosprawnościami takiego zaufania nie ma" - powiedziała Rzepka.

Niepełnosprawny Jakub Hartwich podziękował za przybycie na protest i wsparcie podczas protestu w Sejmie.

"Mamy nadzieję, że uda się przełamać mur i butę rządu. To, jak nas traktowano w Sejmie, pokazuje, jaką mamy władzę u nas w kraju. Nie dość, że się nie chce pomagać takim osobom, to się jeszcze traktuje zwykłych obywateli w sposób brutalny. To pokazał ten protest. Dzisiaj weszła w życie ustawa, która, moim zdaniem, nie działa. W wielu obszarach są dziury. Dostałem niedawno informację, że pacjent, który uczęszczał trzy lata do endokrynologa, nie może się dostać bez kolejki. Pytam więc dzisiaj - o co chodzi? Czy to jest tylko jednorazowa wizyta u lekarza? Ta pierwsza? Będziemy to nadal sprawdzać" - zapowiedział.

Jego matka dodała, że osoby niepełnosprawne mają swoje potrzeby, chcą m.in. wyjść do kawiarni z kolegami, do kina, teatru, ale nie mogą, bo ich na to nie stać. Dodała, że Toruń powinien wprowadzić kartę osoby niepełnosprawnej, a sytuacja finansowa miasta pozwalałaby również - jej zdaniem - na wypłacanie osobom niepełnosprawnym po 500 zł na poprawę warunków życia.

Protest w Toruniu odbył się pod hasłem "Systemowa dyskryminacja niesamodzielnych osób niepełnosprawnych i ich rodzin". Uczestniczyło w nim kilkadziesiąt osób.

Protest w Sejmie opiekunów osób niepełnosprawnych i ich dorosłych podopiecznych trwał od 18 kwietnia do 27 maja. Protestujący uważają, że zrealizowano jeden ich postulat - zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy. Wprowadzenie szczególnych uprawnień w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych i wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności ich nie satysfakcjonowało, domagali się wsparcia w formie pieniężnej – 500 zł - wprowadzanego etapami. (PAP)

autor: Tomasz Więcławski