Jose Manuel Barroso, szef Komisji Europejskiej przyznał wczoraj, że przewodniczącemu grupy, która zajęła się reformą systemu nadzoru finansowego w Europie, powierzono “misję prawie nie do wykonania” – pisze w czwartkowym wydaniu “Financial Times”.

To spostrzeżenie szybko okazało się niezwykle trafne, gdy zaczęły napływać pierwsze reakcje na raport grupy ekspertów, kierowanej przez byłego prezesa banku centralnego Francji Jacques’a de Larosièr.

Podczas gdy wiele sygnałów miało wydźwięk pozytywny – szereg propozycji spotkało się z uznaniem europejskich banków, firm ubezpieczeniowych i parlamentarzystów – to krytycy podnosili wątpliwości: a to czy dzięki rekomendacjom raportu uda się w ogóle zeszyć worek ogólnoeuropejskiego nadzoru, albo czy rozwiązania będą do przełknięcia z politycznego punktu widzenia.

“Można spodziewać się zarzutów z obu stron, jedni uznają te propozycje za zbyt zachowawcze, inni za zbyt ambitne” – twierdzi Simon Gleeson, prawnik z Clifford Chance, pracujący w londyńskim City.

Wbrew wszelkim spekulacjom grupa Jacques’a de Larosièr, w skład której wchodzi siedmiu innych wybitnych przedstawicieli branży (w tym prof. Leszek Balcerowicz – przyp. tłum.), nie zasugerowała utworzenia jednego, pan-europejskiego super-regulatora.

W pierwszej kolejności raport zakłada powstanie Europejskiej Rady Oceny Ryzyka Systemowego, w której skład weszliby szefowie banków centralnych państw członkowskich pod przewodnictwem Europejskiego Banku Centralnego. Rada analizowałaby sytuację na rynkach finansowych, wymieniała się informacjami, a w razie zagrożenia – podejmowała decyzje, również ze skutkami dla poszczególnych państw członkowskich.

Reklama

Dalej postuluje ona utworzenie „europejskiego systemu nadzoru finansowego”, który dawałyby możliwość koordynacji działań regulatorów, nadzorujących wielkie instytucje finansowe. Codzienny nadzór pozostałby w gestii odpowiednich władz w poszczególnych państwach członkowskich.

Eksperci proponują stworzenie trzech nowych, europejskich instytucji do nadzoru, osobno dla banków, firm ubezpieczeniowych i rynku kapitałowego. Ale mają one powstać na bazie trzech już istniejących komitetów, które już teraz starają się koordynować w Unii Europejskiej podejście regulatorów narodowych. Teraz uzyskałyby jednak więcej uprawnień i środków.

Takie międzynarodowe ciała, w skład których wchodziliby reprezentanci nadzorów narodowych, kontrolowałyby banki prowadzące działalność w kilku różnych krajach, ale w ich centrum uwagi znajdą się praktyczne aspekty zarządzania międzynarodowym ryzykiem.

Jacques’a de Larosièr powiedział wczoraj, że idea unijnego super-regulatora, który musiałby być sztucznie wygładzony, byłaby zbyt kosztowna i niefunkcjonalna. „Zostalibyśmy oskarżeni o brak realizmu” – dodał.

Ale w rzeczywistości taka koncepcja byłaby przede wszystkim politycznie niewykonalna, bo oznaczałaby jeden krok za daleko dla państw członkowskich niechętnych do scedowania uprawnień w tej dziedzinie.

Jest tez kwestią otwartą, czy zaproponowane struktury zlikwidują regulacyjny chaos, który może się pojawić, kiedy wielkie międzynarodowe banki popadną w kłopoty. Mieliśmy z tym do czynienia w zeszłym roku w przypadku belgijskiego Fortisu, kiedy nadzory narodowe z trzech krajów nie potrafiły sprawnie ze sobą współpracować.

Wczoraj de Larosière wypowiadał się na ten temat bardzo ostrożnie: „Sądzę, ze można było uniknąć problemów Fortisa... Nadzory krajowe byłyby bowiem zobowiązane do wymiany między sobą posiadanych informacji”.

Europejski Bank Centralny zapewne z zadowoleniem powita perspektywę odgrywania jeszcze większej roli. Ale może to wzbudzić zaniepokojenie poza strefą euro, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii.

„Teraz do Komisji Europejskiej należy ocena i podjęcie niezbędnych działań” – konkludował wczoraj Barroso. Jeśli sam raport był „misją prawie nie do wykonania”, równie trudna będzie realizacja jego założeń.

Co proponuje de Larosiere

*Utworzenie Europejskiej Rady Oceny Ryzyka Systemowego, której ma przewodniczyć szef Europejskiego Banku Centralnego z udziałem przedstawicieli banków centralnych państw członkowskich i Komisji Europejskiej. Zajmie się ona problemami makroostrożnościowymi oraz ostrzeganiem przed nadciągającym ryzykiem

*Utworzenie Europejskiego Systemu Nadzoru Finansowego, struktury w większości zdecentralizowanej, w ramach której regulatorzy narodowi dalej będą nadzorować poszczególne instytucje, ale wspólnie z wyposażonymi w większą władzę trzema ciałami koordynacyjnymi na poziomie Unii Europejskiej, osobno dla banków, firm ubezpieczeniowych i rynku papierów wartościowych.

*Dalsze wykorzystanie międzynarodowych organów nadzorczych do kontroli wielkich międzynarodowych grup finansowych z większym akcentem na praktyki wewnętrznego zarządzania ryzykiem.

*Zasadniczy przegląd bankowych reguł Bazylea II, stopniowo podnoszenie wymogów kapitałowych, zredukowanie pro-cyklicznego nastawienia oraz wprowadzenie ostrzejszych reguł w odniesieniu do pozycji pozabilansowych.

*Przyjęcie legislacji z tzw. pakietu Solvency II (Wypłacalność), przegląd regulacji dotyczących firm ubezpieczeniowych,

*Uproszczenie i standaryzacja instrumentów pochodnych, z wprowadzeniem przynajmniej jednego centralnego mechanizmu rozliczeń w Unii Europejskiej dla credit default swaps (instrumentów przenoszenia ryzyka kredytowego).

* Stworzenie wspólnych reguł dla funduszy inwestycyjnych, z ostrzejszym nadzorem nad depozytariuszami i opiekunami klientów.

*Międzynarodowy Fundusz Walutowy we współpracy z innymi instytucjami w tym bankami centralnymi i Europejską Radą Oceny Ryzyka Systemowego przejmie odpowiedzialnośc nad funkcjonowaniem i doskonaleniem systemu wczesnego ostrzegania w sferze globalnej stabilności finansowej.

Tłum. T.B.