Amerykański rynek opcji wyraźnie wzrósł dzisiaj. Może to oznaczać, że na Wall Street wróci w czwartek kolor zielony. Wskaźnik Standard & Poor’s 500 Index zacznie odrabiać wczorajsze straty.

Zwłaszcza, że prezydent Barack Obama zaproponował w budżecie wydatkowanie kolejnych 750 mld dolarów na pomoc dla sektora finansowego.

W efekcie ceny akcji banków Citigroup, Bank of America i Wells Fargo & Co. skoczyły ponad 4 proc. Zyskały także koncerny naftowe Exxon Mobile i Chevron, gdyż skoczyły ceny ropy. Za to akcje GM spadły o 8,2 proc,., gdy koncern podał, że w IV kwartale ub. roku poniósł rekordowe straty 9,6 mld dolarów.

W efekcie Standard & Poor’s 500 Index futures z terminem realizacji w marcu zyskał 1,4 proc. do 772,5 pkt, powiększając się wcześniej nawet o 2,2 proc. Indeks Dow Jones Industrial Average futures wzrósł o 1,2 proc. do 7315 pkt, a Nasdaq-100 Index futures o 1,1 proc. do 1166,75 pkt.

Reklama

- W najlepszym interesie banków jest, aby znaleźć rozwiązania pozwalające wyjść z kryzysu - podkreśla Bernard Delattre, manager funduszy w firmie Prigest SA w Paryżu, która zarządza kapitałem 766 mln dolarów. – Stanowią one ważną część gospodarki. Musimy więc im pomagać - dodaje. .

Więcej szczegółów na temat budżetowych planów prezydenta Obamy, łącznie z usprawnieniem systemu opieki zdrowotnej i ograniczenia emisji CO2, zostanie udostępnionych wieczorem czasu polskiego. Niemniej przedstawiciel Białego Domu proszący o anonimowość zauważył, że prezydent jeszcze nie zdecydował czy wspomniany zastrzyk 750 mld dolarów dla banków będzie konieczny. W każdym razie pozostaje w grze jako „rozwiązanie rezerwowe”.

Z firm amerykańskich warto zwrócić uwagę na wzrost cen akcji AIG aż o 37 proc. Gigant ubezpieczeniowy prowadzi w tej chwili rozmowy z władzami federalnymi nt. podziału na trzy mniejsze spółki, twierdzi londyński „Financial Times” powołując się niezidentyfikowane źródła.

Akcje na parkietach Europy też rosły, a Dow Jones Stoxx 600 Index zyskał 1,7 proc., chociaż MSCI Asia Pacific Index spadł o 0.9 proc.

Indeks S&P 500 stracił w tym roku już 15 proc., a w zeszłym 38 proc. Był to najwyższy roczny spadek od 1937 r. Na szczęście coraz mniej spółek notuje najgorsze w ciągu roku spadki, co może być znakiem, że giełda osiągnęła dno i powinno nastąpić jej odbicie w górę, twierdza eksperci Bespoke Investment Group.

Niemniej strateg inwestycyjny Goldman Sachs Group David Kostin obniżył prognozy poziomu wskaźnika S&P 500 na koniec 2009 r. do poziomu 940 pkt z 1,100 pkt. Przewiduje też mniejsze zyski na akcji - średnio do 40 dolarów, gdy wcześniej mówił o 53 dolarach. Jednak w 2010 r. powinny wzrosnąć do 63 dolarów.