Sejm przeprowadził we wtorek po południu pierwsze czytanie złożonego przez PiS projektu zmian w Kodeksie wyborczym, które dot. zasad przeprowadzania wyborów do Parlamentu Europejskiego. Zgodnie z projektem każdy okręg wyborczy ma mieć przypisaną konkretną liczbę - co najmniej trzech - posłów wybieranych do europarlamentu.

Obecnie nie ma określonej liczby europosłów wybieranych w konkretnym okręgu; głosowanie w wyborach do PE odbywa się według systemu proporcjonalnego, w którym głosy oddane na poszczególne listy przeliczane są na mandaty metodą d’Hondta w skali całego kraju. Dopiero po ustaleniu liczby mandatów przypadających poszczególnym komitetom rozdziela się je pomiędzy poszczególne listy kandydatów, zaś mandaty uzyskują kandydaci, którzy na danej liście otrzymali największą liczbę głosów.

Poseł PiS Andrzej Matusiewicz stwierdził podczas debaty, że dotychczasowy stan prawny w zakresie wyborów do PE "powoduje znaczące różnice w potencjalne głosów w poszczególnych okręgach wyborczych, w systemie przeliczania głosów, uprzywilejowywał okręgi wyborcze o dużej liczbie osób uprawnionych do głosowania". Podkreślił, że jego partia uważa, że ustalenie limitu co najmniej trzech posłów wybieranych w okręgu wyborczym, jest zmianą właściwą. Ocenił, że proponowane przepisy "umożliwiają rzeczywiste odwzorowanie zależności pomiędzy liczbą uprawnionych do głosowania, a liczbą posłów wybieraną w danym okręgu wyborczym".

Wszystkie kluby opozycyjne opowiedziały się za odrzuceniem projektu w pierwszym czytaniu.

Reklama

Poseł PO Mariusz Witczak stwierdził, że jak PiS "bierze się za ordynację wyborczą, to to się musi skończyć katastrofą". "Niestety takie mamy z wami doświadczenia" - zwrócił się do ugrupowania rządzącego. Według polityka Platformy, wprowadzenie zaproponowanych zmian "musi skończyć się katastrofą dla obywateli i polskiej demokracji". "Intencje państwa są od zawsze w sprawie ordynacji jasne. Chodzi o to, żeby napisać ordynację w taki sposób, żeby zawsze przepisy ordynacji faworyzowały PiS" - powiedział Witczak.

Tomasz Jaskóła (Kukiz'15) mówił, że obserwuje "pewnego rodzaju teatr" PO-PiS-u, ponieważ na nowych zasadach w wyborach do PE skorzystają dwie największe partie, czyli PiS i PO. Zaznaczył, że po wprowadzeniu zmian realny próg wyborczy będzie się kształtował na poziomie 15-20 proc. Polityk Kukiz'15 ocenił też, że propozycje nowych przepisów są niekonstytucyjne.

Szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer mówiła, że "nikt nie ma wątpliwości, że ten projekt ustawy ma na celu dwie rzeczy: z jednej strony zabetonowanie całej prawej strony, w ten sposób, żeby nikomu nie przyszło nawet do głowy, żeby stworzyć własne ugrupowanie, własną listę, czy własny pomysł na działalność, a z drugiej strony duży desant polityków PiS do PE". Przekonywała, że ten projekt ordynacji do PE "nie ma nic wspólnego z demokracją" i doprowadzi do sytuacji "duopolu".

Projekt krytykował też Piotr Zgorzelski (PSL). Według niego zgłoszenie tych propozycji pokazuje, że trwa "bitwa władzy o kodeks wyborczy" i że PiS "zaczęło majstrować przy kolejnej partii Kodeksu wyborczego". Przekonywał, że w wyniku propozycji PiS nie poprawi się przejrzystość przepisów wyborczych, natomiast chodzi o to, że autorzy projektu chcą dokonać zmian związanych z okręgami i podziału mandatów.