Kwota 8,3 miliarda dolarów to około jedna trzecia wartości rynkowej Danske Banku i prawie 3 proc. duńskiego PKB. To też ponad dwukrotność poprzednio szacowanej kwoty. Rzekome nielegalne transakcje były przeprowadzane w latach 2007-2015.

„Nie wiadomo jeszcze, jakie będą konsekwencje, ponieważ wielkość tej sprawy jest dużo większa niż ktokolwiek mógł podejrzewać”, mówi Christian Thatje z Sydbank A/S. „Jest tu dużo niepewności, a inwestorzy tego nie lubią”, dodał. Akcje Danske Banku, największego banku w Danii, spadały dziś o 3 proc.

Nie wiadomo, kto dokładnie stoi za nielegalnymi transakcjami, ale informacje na ten temat, które wyciekały wcześniej, sugerowały, że pieniądze do duńskiej pralni trafiały z Rosji, Mołdawii i Azerbejdżanu. Uważa się też, że pranie pieniędzy dotyczyło funduszy powiązanych z nielegalnymi działaniami ujawnionymi przez Siergieja Magnitskiego, prawnika, który zmarł w areszcie w Rosji w 2009 roku.

Bill Bronder, wydalony z Rosji w 2005 roku po tym, jak jego firma Hermitage Capital Management opublikowała dokumenty, które według niej ujawniały korupcję w rządzie i firmach, powiedział, że wykorzysta najnowsze oskarżenia wobec Danske Banku do złożenia oficjalnej skargi do duńskiego i estońskiego sądu.

Reklama

Danske Bank planuje opublikować wnioski z wewnętrznego śledztwa w sprawie prania pieniędzy we wrześniu. Do tej pory bank nie chciał komentować sprawy przed uzyskaniem wniosków z postępowania.

Anders Meinert Jorgensen, szef grupy ds. zgodności i etyki banku, potwierdza, że jest za wcześnie na to, żeby wyciągać wnioski o skali możliwego prania pieniędzy. Zapewnia jednak, że bank współpracuje ze służbami i dostarcza im materiały „na niespotykaną dotychczas skalę”.

Z kolei Jasper Nielsen, szef działu bankowości w duńskim biurze Danske i członek zarządu firmy, mówi, że śledztwo w sprawie prania pieniędzy zajmuje „bardzo dużo czasu pracy kadry zarządzającej”.

Duński minister przedsiębiorczości Rasmus Jarlov powiedział w tym tygodniu, że wewnętrzne śledztwo banku nie jest dla rządu satysfakcjonujące i że czeka on na wyniki innych postępowań. Zarówno rząd, jak i duński bank centralny stwierdziły, że sprawa ta może zaszkodzić reputacji całego kraju, który na ogół jest uważany za państwo o bardzo niskim poziomie korupcji.

Dania w odpowiedzi na skandal stara się obecnie wprowadzić surowsze prawa dotyczące prania pieniędzy, ale Jarlov jest niepocieszony faktem, że nie będzie można ich zastosować wstecz. Wobec Danske rośnie też oburzenie w społeczeństwie.

>>> Polecamy: Luksusowy problem Danii: dużo pieniędzy i mały dług. Będzie refinansować mieszkalnictwo