Centrum Analiz Strategicznych nie będzie superresortem ani konkurencją wobec resortów; chodzi o uzgodnienie spójności i koordynację - powiedział w rozmowie z PAP pełnomocnik premiera ds. utworzenia CAS, prof. Waldemar Paruch.

Premier Mateusz Morawiecki podpisał pod koniec kwietnia zarządzenie ws. powołania pełnomocnika ds. utworzenia i kierowania Centrum Analiz Strategicznych, czyli nowej jednostki w KPRM. Powołanie CAS szef rządu zapowiedział już podczas swojego expose.

Paruch wśród najważniejszych zadań Centrum Analiz Strategicznych, wymienił uczestnictwo w procesie stanowienia norm prawnych oraz działania o charakterze strategicznym.

Jak dodał, w procesie stanowienia norm prawnych, CAS będzie uczestniczyło na dwóch etapach: kiedy pojawia się projekt w danym resorcie, Centrum będzie wydawało opinie, czy projekt jest zgodny ze strategią rządu, natomiast na drugim etapie będzie oceniało całościowy projekt po uzgodnienia międzyresortowych.

Paruch podkreślił jednak, że najważniejsze będą działanie strategiczne, czyli - jak określił "ocenianie i wpływanie na decyzje, które nie zawsze przekształcają się w normy prawne".

Reklama

"CAS będzie organem wspierającym merytorycznie pana premiera, w kontekście aktywności medialnej i aktywności politycznej oraz będzie pracować w charakterze studialnym, czyli będzie sugerować kierunki, w których powinien działać rząd" - powiedział.

"CAS w odróżnieniu od naszych poprzedników - w III RP istniało Rządowe Centrum Studiów Strategicznych, później pod rządami koalicji PO-PSL istniał zespół doradców - nie będzie produkowało dokumentów publikowanych z dwóch zasadniczych powodów: takie dokumenty będą powstawały w resortach, a po drugie nośność dokumentów produkowanych m.in. przez Rządowe Centrum Studiów Strategicznych była niewielka i dzisiaj nikt nie pamięta tych dokumentów, a ich wpływ na realną politykę był znikomy" - dodał.

Paruch poinformował, że CAS będzie składało się z czterech departamentów: analiz, oceny skutków realizacji, analiz obronnych oraz studiów strategicznych.

"Pomysł, jak ma wyglądać CAS, był już dopracowany w lecie 2017 r. Jesteśmy obecnie na etapie rozpisywania otwartych konkursów rekrutacyjnych w odniesieniu do departamentów, które wymieniłem. Konkursy będą rozpisywane i realizowane w lipcu - potrzebni są nowi pracownicy, którzy wniosą dynamikę w prace Kancelarii Premiera" - powiedział.

Pełnomocnik premiera ds. utworzenia CAS pytany, czy Centrum będzie działać ponad strukturą resortową, odparł że CAS "nie będzie żadnym superresortem". "Tu chodzi o uzgodnienie spójności, koordynowanie tego wszystkiego i wtórną, kolejną ocenę merytoryczną, bo wychodzimy z założeniem, że jak się patrzy na te same projekty z dwóch różnych punktów widzenia, to mamy efekt najlepszy z możliwych" - podkreślił Paruch.

"Do tej pory aktywność w wielu przypadkach była zdominowana takim mechanizmem, że projekty i idee spływały z resortów, a niekoniecznie tylko tak musi być. W niektórych przypadkach premier powinien mieć możliwość inspirowania resortów, podejmowania tematów, które w ocenie premiera są wyjątkowo istotne" - dodał.

Pytany, czy nie ma obawy o nakładanie się kompetencji między resortami a Centrum odpowiedział, że CAS powstaje, aby zoptymalizować proces decyzyjny.

"Nie jest żadnym bytem konkurencyjnym wobec resortów. Owszem, nie zawsze to może być proste do zorganizowania" - zaznaczył Paruch.

Dopytywany, jaki zatem był powód powołania Centrum, odpowiedział, że stały za nim dwa konkretne imperatywy. "Po pierwsze wraz ze zmianą rządu, zmianą na stanowisku premiera z Beaty Szydło na Mateusza Morawieckiego skończył się, jak to nazywam, +romantyczny okres dokonywania dobrej zmiany+, zdominowany przez obietnice wyborcze, które PiS złożyło w 2015 r. w obu kampaniach wyborczych. Te zapowiedzi się dokonały. One się musiały dokonać bardzo szybko, co nie oznacza, że nie popełniano błędów, bo szybkość wymuszała też działania, które miały wpisane możliwość popełniania błędów - widać to było przy reformie Trybunału Konstytucyjnego; trzeba było dokonywać zmian prawnych" - powiedział Paruch.

"Teraz natomiast, wraz ze zmianą rządu jest imperatyw kolejnych wyborów parlamentarnych - one będą bardzo istotne. Jeżeli zmiany mają być kontynuowane czy dotyczyć innych sfer, to PiS musi wygrać wybory, a żeby je wygrać istotne są następne dwa lata rządzenia i warto tu położyć nacisk na optymalizację procesu decyzyjnego. To wynika z analizy elektoratu Zjednoczonej Prawicy, który jest bardzo złożony, bo jest wielomilionowy" - dodał.

Paruch ocenił, że obecny elektorat PiS nie jest już jedynie "żelaznym elektoratem", który "był wierny partii, zwłaszcza po katastrofie smoleńskiej", lecz został poszerzony po 2015 r. o ok. 15-20 proc.

"Liderzy partii muszą wziąć to pod uwagę. Nie ma wyraźnego przyzwolenia społecznego, co wynika z naszych analiz, na kolejne głębokie reformy. Znaczna część wyborców PiS wysyła sygnał, żeby niewątpliwie ustabilizować politycznie Polskę. Jest to wyraźnie widoczne, co oznacza, używając języka militarnego, +skracanie frontów+, konieczność przemyślenia, jakie decyzje powinny być podejmowane - ich nie może być zbyt wiele, m.in. w zakresie stanowienia prawa" - powiedział pełnomocnik premiera ds. CAS.

>>> Czytaj też: Jaki będzie koszt rozbudowy kolei przebiegającej przez CPK? Rząd podał wycenę