Przepisy są jasne: piłkarze nie mogą w trakcie meczu manifestować politycznych poglądów. W praktyce bywa różnie – przekonaliśmy się o tym także w czasie rosyjskiego mundialu.
Kaliningrad, 22 czerwca, 52. minuta meczu Serbia – Szwajcaria na piłkarskich mistrzostwach świata. Granit Xhaka, mający kosowskie korzenie reprezentant Szwajcarii, po zdobyciu wyrównującego gola składa ręce w taki sposób, by symbolizowały dwugłowego albańskiego orła. Kontekst polityczny jest czytelny: zamieszkane przez Albańczyków Kosowo przed 10 laty ogłosiło oderwanie się od Serbii, która tego faktu jednak nie uznaje. W ostatniej minucie meczu zwycięską bramkę dla Szwajcarii strzela inny pochodzący z Kosowa piłkarz – Xherdan Shaqiri, po czym wykonuje dokładnie taki sam gest. Po meczu obaj tłumaczą, że było to zupełnie spontaniczne zachowanie, lecz Serbowie uznają to za prowokację i żądają ich ukarania. FIFA wszczęła postępowanie dyscyplinarne, lecz ostatecznie nie doszukała się prowokacji ani podburzania, co automatycznie skutkowałoby zawieszeniem na dwa kolejne mecze, a jedynie nałożyła na nich kary po 10 tys. franków szwajcarskich za niesportowe zachowanie.
Kilkanaście dni później komitet dyscyplinarny rozpatrywał podobną sprawę – tym razem przedmiotem badania było nagranie wideo zamieszczone przez Chorwata Domagoja Vidę, który bramkę zdobytą w zwycięskim ćwierćfinałowym meczu z Rosją zadedykował Ukrainie i opatrzył to używanym przez tamtejszych nacjonalistów okrzykiem „Chwała Ukrainie!”. Vida, który przez pięć lat grał w Dinamie Kijów, później tłumaczył, że to był żart i właściwie to lubi Rosjan, więc skończyło się jedynie na upomnieniu.

Hailowałem? Nie wiedziałem

Xhaka, Shaqiri i Vida nie są pierwszymi i zapewne nie ostatnimi piłkarzami przekazującymi po zdobyciu gola polityczne przesłanie. W 1997 r. w trakcie meczu Pucharu UEFA napastnik Liverpoolu Robbie Fowler – urodzony i wychowany w tym mieście – odsłonił T-shirt pod koszulką klubową, na którym wyraził swoją solidarność ze strajkującymi i zwalnianymi z pracy miejscowymi dokerami. Federacja ukarała go niewielką z dzisiejszej perspektywy grzywną będącą równowartością 900 funtów. Również w 1997 r. Cristiano Lucarelli w meczu młodzieżowej reprezentacji Włoch odsłonił T-shirt z portretem ikony radykalnej lewicy, Che Guevary. Nie został za to ukarany, ale przez następne kilka lat nie był powoływany do żadnej włoskiej drużyny narodowej. Ten sam Lucarelli, grając później w Livorno, którego kibice mają radykalnie lewicowe poglądy, zdobywane bramki celebrował komunistycznym pozdrowieniem – uniesioną zaciśniętą pięścią. Równie wyrazisty w poglądach, choć po przeciwnej stronie politycznego spektrum, był inny Włoch Paolo Di Canio, który w 2006 r. w ligowym meczu Lazio – wspieranego przez kibiców sympatyzujących z prawicą – pozdrowił ich faszystowskim salutem. W tym przypadku nie obyło się bez kary finansowej i zawieszenia. Di Canio, deklarujący się jako sympatyk Benito Mussoliniego, potrafił jednak uargumentować swoje przekonania, czego nie można powiedzieć o pomocniku AEK Ateny Jorgosie Katidisie, który w 2013 r. gola celebrował nazistowskim salutem, po czym wyjaśniał, że nie wiedział, co on oznacza
Reklama