Dla Putina zawsze ważne było nawiązanie kontaktów osobistych, co częściowo wynika ze spersonifikowanego charakteru władzy w Rosji - powiedziała PAP Anna Aratunian, moskiewska ekspertka Międzynarodowej Grupy Kryzysowej (ICG). To "personalne podejście" było ważne również w kontaktach gospodarza Kremla z poprzednimi prezydentami USA.

Aratunian zgadza się z oceną, że takie osobiste kontakty liderów postrzegane są przez Rosjan jako ważniejsze niż formalne ustalenia.

Teraz sam fakt spotkania Putina z Trumpem "zostanie w pełnej mierze wykorzystany jako potwierdzenie, że Rosja nie jest izolowana, że jest postrzegana jako poważny i pełnoprawny uczestnik światowej polityki" – powiedział rosyjskiej redakcji BBC Andriej Kortunow z Rosyjskiej Rady Spraw Międzynarodowych będącej państwowym think tankiem. Z tą oceną, że spotkanie jest ważne dla prestiżu międzynarodowego Rosji i ma znaczenie wizerunkowe, zgadza się także Aratunian.

Reklama

Media w Rosji podkreślały przed szczytem, że spotkanie prezydentów jest potrzebne choćby dlatego, by rozładować atmosferę w stosunkach rosyjsko-amerykańskich. Na łamach "Niezawisimej Gaziety" ekspert Klubu Wałdajskiego Dmitrij Susłow napisał, że szczyt zakończy niekontrolowaną eskalację konfrontacji amerykańsko-rosyjskiej i przekształci ją w kontrolowaną.

Jako realny wynik szczytu komentatorzy przewidują poprawę relacji dyplomatycznych między Moskwą a Waszyngtonem, w tym zaprzestanie wzajemnego wydalania dyplomatów. Rosyjska Rada Spraw Międzynarodowych prognozowała, że przywódcy rozważą uruchomienie kanałów komunikacji w celu przedyskutowania kwestii kontroli zbrojeń. Dialog na temat kontroli zbrojeń to tradycyjny temat rozmów prezydentów USA i Rosji.

"Będą pewne niewielkie porozumienia w sprawie konfliktu w Syrii uwzględniając to, że dla Rosji sytuacja tu jest dość pomyślna" – prognozuje Aratunian. Ocenia to jako "program minimum" i zauważa, że dla Rosji korzystne będzie umocnienie wrażenia, że zdołała osiągnąć w tej sprawie porozumienie z USA. Tym, co chciałaby w Syrii osiągnąć Moskwa, jest "maksymalne wycofanie się USA z tej przestrzeni, by pozostawić Rosji miejsce dla jej wpływów", ale "czegoś takiego nie usłyszymy w poniedziałek" w Helsinkach – prognozuje ekspertka.

Komentatorzy w Moskwie bardzo sceptycznie oceniają szansę, by szczyt przyniósł przełom w sprawie Ukrainy. Stanowiska obu krajów w kwestii kryzysu ukraińskiego zbyt się różnią i żadna ze stron nie pójdzie na ustępstwa. Osłabienie czy zniesienie amerykańskich sankcji wobec Rosji nie jest możliwe bez zgody Kongresu USA. Uznanie przez Waszyngton w jakiejś formie anektowanego Krymu za część Rosji jest uważane w Moskwie za mało realne.

Aratunian nie sądzi, by władze Rosji poważnie przyjęły wcześniejsze wypowiedzi Trumpa o ewentualności przywrócenia jej do G8. Jednak "nawet takie deklaracje są korzystne, ponieważ mówimy o pozorach" – wskazuje ekspertka. Sferę pozorów uważa ona za istotny wymiar szczytu w Helsinkach. Podkreśla, że Rosja może wykorzystywać spór USA z Unią Europejską w takich kwestiach jak porozumienie nuklearne z Iranem czy gazociąg Nord Stream 2. "To pozwala Rosji wyglądać jak gracz międzynarodowy, który jest potrzebny, niezbędny w celu rozwiązania konfliktów" - dodaje ekspertka, podkreślając, że chodzi o tworzenie pewnych pozorów.

Zdaniem Aratunian realne ustalenia nie zapadną na szczycie w Helsinkach, ale później i będą rezultatem nie tyle spotkania dwóch prezydentów, ile wynikiem rozmów, które odbyły się w Rosji w ramach przygotowań do szczytu. Wizytę w Rosji złożyła m.in. grupa przedstawicieli amerykańskiego Kongresu i premier Izraela Benjamin Netanjahu, którego stanowisko w sprawie sytuacji w Syrii jest zbieżne ze stanowiskiem USA.

>>> Czytaj też: Helsinki nową Jałtą? "Zapomnijcie o Ukrainie, jej już nie ma. Martwcie się o siebie"