"Prezydent przyjął moją dymisję, a ja będę dalej służył naszemu krajowi" - powiedział Lafontant w parlamencie. W ten sposób premier uniknął wotum nieufności, nad którym haitańscy posłowie zamierzali wkrótce głosować.

Odejścia premiera ze stanowiska żądała ostatnio społeczność haitańska. W sobotę ulicami stolicy Port-au-Prince przeszło kilka demonstracji, protestując przeciwko Lafontantowi oraz prezydentowi kraju Jovenelowi Moise.

Dymisja premiera nastąpiła wskutek rozruchów ulicznych, które miały miejsce tydzień temu w wielu miastach Haiti. Demonstranci sprzeciwiali się rządowej decyzji, podnoszącej ceny benzyny o 38 procent i oleju napędowego o 47 procent. W protestach zginęły cztery osoby.

Po tych wydarzeniach rząd wycofał się z podwyżek, jednak haitańska społeczność, widząc obojętność rządzących na tragiczne wydarzenia, zaczęła domagać się odejścia premiera. Jeszcze w piątek Lafontant informował na Twitterze, że nie zamierza odejść, jednak w sobotą ostatecznie zmienił zdanie. (PAP)

Reklama