Chodzi o ustaw dotyczące wypowiedzenia umów z: Grecją, Hiszpanią, Finlandią, Niemcami, Bułgarią, Wielką Brytanią, Austrią, Litwą, Chorwacją, Węgrami, Szwecją, Łotwą.

Zgodnie z komunikatem Kancelarii Prezydenta umowy te należą do kategorii tzw. BITs (Bilateral Investment Treaties), czyli dwustronnych umów w sprawie popierania i wzajemnej ochrony inwestycji.

"Zawieranie tego rodzaju umów przez Polskę było uzasadnione w pierwszych latach transformacji ustrojowej po 1989 r., ponieważ gwarantowane w ich postanowieniach mechanizmy ochrony prawnej dla inwestorów zagranicznych, w szczególności poprzez zapewnienie możliwości dochodzenia ewentualnych roszczeń przed niezależnymi, międzynarodowymi trybunałami arbitrażowymi, miało na celu zachęcenie zagranicznych przedsiębiorców do inwestowania w Polsce. Obecnie jednak ich dalsze obowiązywanie poddawane jest krytyce, która uzasadnia podejmowanie kroków zmierzających do spowodowania ich wygaśnięcia" - wyjaśniono.

Powodem tej krytyki, jak wskazano, są m.in. wysokie koszty postępowań arbitrażowych ponoszone przez ich strony. Ponadto, w odniesieniu do umów BITs zawartych pomiędzy państwami będącymi obecnie członkami Unii Europejskiej (tzw. intra-EU BITs), Komisja Europejska wysunęła zarzuty dotyczące ich sprzeczności z prawem unijnym. Zdaniem KE umowy te dają uprzywilejowany status inwestorów z państwa-strony tego rodzaju umowy w stosunku do inwestora z państwa członkowskiego UE niebędącego stroną umowy.

Reklama

Ponadto wskazuje się, iż przewidziany w umowach sposób rozstrzygania sporów inwestycyjnych jest sprzeczny z wyłączną kompetencją sądów UE w tym zakresie. Zaznaczono, że jednostronne wypowiedzenie przez Polskę umowy wychodzi naprzeciw oczekiwaniom Komisji Europejskiej, a jednocześnie nie powinno wpłynąć negatywnie stosunki gospodarcze Polski ze stronami tych umów. (PAP)

Autor: Marcin Musiał