Traktowanie umysłu jako oprogramowania (software’u), które jest zainstalowane w mózgu (meatware), ale można je przenieść do maszyny (hardware) za pomocą czynności zwanej wgrywaniem umysłu (mind uploading), jest jednym z naczelnych technofetyszy transhumanizmu.
Wyobraźcie sobie, że ktoś obiecuje wam nieśmiertelność. Brzmi znajomo? Ostatecznie taka właśnie jest oferta wielkich religii monoteistycznych. – Zaraz, zaraz – mówi ten ktoś. – Nie odchodź. Moja propozycja jest jednak trochę inna. Po pierwsze: nie musisz umierać i przenosić się na tamten świat, po prostu przedłużymy ci życie poza horyzont twojej wyobraźni.
Po drugie – nie tylko twoje życie przedłużymy, ale je ulepszymy. Nie będziesz cierpieć, zyskasz też niesłychaną mądrość, niezmierzoną inteligencję i dostęp do wszelkich zbiorów danych.
Po trzecie, staniesz się dosłownie tym, kim bądź czym chcesz; będziesz zmieniać ciała, traktując je jak pojemniki na twój unikatowy umysł. Tych ciał nie trzeba będzie pożyczać od innych użytkowników: wyhodujemy je specjalnie dla ciebie. A jeśli wpadniesz na pomysł, by istnieć w ogóle bez ciała, to też żaden problem. Staniesz się cyfrowym kodem żyjącym w maszynie. Po czwarte, nie są potrzebne żadne modlitwy ani dobre uczynki – wystarczy, że zainwestujesz w naszą firmę; tu nie decyduje wiara, lecz nowoczesna technologia w służbie nauki. Wchodzisz w to?

Czarna dziura technologicznego postępu

Reklama
Ten technoutopizm nosi nazwę transhumanizmu. Ruch h+, jak lubi się skrótowo nazywać, już dawno opuścił kartki powieści science fiction. Wciąż jest to dziedzina w dużej mierze spekulatywna, ale należy ją traktować jak najbardziej serio. Zajmują się nią jednostki badawcze na czołowych uczelniach świata (parając się teorią transhumanizmu, można spędzić życie – w oczekiwaniu aż, rzecz jasna, będzie mogło zostać technologicznie przedłużone – na jeżdżeniu z konferencji na konferencję), żywo zainteresowany jest korporacyjny przemysł, a w Dolinie Krzemowej w pewnym sensie nie mówi się od lat o niczym innym. Zresztą nie tylko prywatny biznes przygląda się możliwościom wykonania transhumanistycznego skoku w przyszłość – w blokach startowych, jak należy przypuszczać, gorączkują się rozmaite rządowe agencje i laboratoria, a już z pewnością siły zbrojne wielkich mocarstw.
>>> CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP