Kroki, jakie wprowadzili partnerzy handlowi Stanów Zjednoczonych w odwecie za podwyższenie przez prezydenta Donalda Trumpa taryf celnych na stal i aluminium importowane do USA, zaczynają dawać się we znaki Amerykanom.

Najszybciej i najdotkliwiej odczuli konsekwencję sporów handlowych farmerzy, w tym eksporterzy soi, producenci migdałów w Kalifornii oraz hodowcy bydła i trzody chlewnej w stanach Środkowego Zachodu. Dodatkowo efekty wojny celnej odczują w portfelach amerykańscy konsumenci.

Wyższe koszty produkcji spowodowane wzrostem cen stali, aluminium i części zamiennych powodują, że producenci napojów chłodzących, motocykli i samochodów nie mają innego wyjścia, jak podzielić się wyższymi cenami surowców z nabywcami ich produktów.

Podwyżkę cen swoich produktów zapowiedział koncern Coca-Cola Co., największy amerykański producent napojów chłodzących tradycyjnie sprzedawanych w aluminiowych puszkach, producenci piwa dostarczanego z reguły w "aluminiowych sześciopakach" oraz np. koncern Polaris Industries Inc. - wytwórca m.in. wózków golfowych i motocykli terenowych ATV.

W rezultacie wprowadzania przez prezydenta Trumpa w marcu bieżącego roku 25-procentowych ceł na stal eksportowaną do Stanów Zjednoczonych i 10-procentowych ceł na aluminium ceny tych metali wzrosły w USA o 33 proc. w przypadku stali i o 11 proc. - aluminium.

Reklama

Wyższe taryfy celne, jakie w ramach odwetu Trump wprowadził na szereg wytwarzanych w Chinach komponentów amerykańskich produktów wymagających dużych nakładów wysoko kwalifikowanej pracy, spowodowały, że wytwórcy np. słynnych amerykańskich “domów na kółkach", gigantycznych kamperów, zaczęli szukać oszczędności.

Cytowany na łamach "Wall Street Journal" Michael Happe, dyrektor wykonawczy wytwórcy kamperów, firmy Winnebago Industries Inc., aby nie odstraszać nabywców wzrastającymi cenami, wprowadził oszczędności, np. instalując tańsze podłogi w pojazdach. Happe zdaje sobie sprawę, że jeśli spory handlowe nie zostaną wkrótce zakończone, konsumenci "mogą nacisnąć guzik z napisem +pauza+ i poczekać z zakupem na lepsze czasy".

W jeszcze gorszej sytuacji są amerykańscy eksporterzy: nie tylko produktów rolnych, jak soja, migdały i mięso, ale także produktów przemysłowych, jak motocykle.

Wyższe taryfy celne na stal i aluminium importowane do Stanów Zjednoczonych pociągnęły za sobą poważny spadek eksportu amerykańskiej soi i motocykli eksportowanych do Chin i państw Unii Europejskiej.

Chiny, drugi największy importer kalifornijskich migdałów, wprowadziły 50-procentowe taryfy celne na ten produkt. Dodatkowo niespodziewanie dobry urodzaj migdałów w tym roku spowodował spadek ceny w ciągu dwóch miesięcy o 10 proc.

Podobne problemy mają eksporterzy wieprzowiny i drobiu, ponieważ spowodowany wojną handlową z Chinami spadek eksportu amerykańskiego drobiu i wieprzowiny przyczynił się do spadku cen na rynku amerykańskim.

Z powodu - jak to określił Tom Hayes, dyrektor wykonawczy Tyson Foods, jednego z największych eksporterów amerykańskiego drobiu i mięsa - "nadmiaru białka na rynku amerykańskim" od początku tego roku wartość akcji firmy spadła o 28 proc. Miało to niewątpliwie wpływ na zmianę poglądów Hayesa, który jeszcze w maju br. utrzymywał, że "spory handlowe pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami nie mają wpływu na sytuację firmy".

Wcześniej legendarny producent motocykli, firma Harley-Davidson zapowiedziała przeniesienie część produkcji swoich motocykli za granicę, ponieważ z powodu odwetowych ceł UE cena jednego motocykla wyprodukowanego w USA w sprzedaży na rynkach państw UE wzrosła o 2,2 tys. USD.

Odwet Chin i UE jest także coraz większym problemem politycznym dla administracji prezydenta Trumpa, szczególnie w miarę zbliżania się listopadowych wyborów do Kongresu.

Nie uszło uwadze administracji Trumpa i Republikanom, że chińskie cła odwetowe są wymierzone przede wszystkim w te regiony Stanów Zjednoczonych, a ściślej w te okręgi wyborcze i stany, w których w 2016 roku głosowano na Donalda Trumpa.

Chińskie, "precyzyjne", taryfy odwetowe, które uderzyły w popleczników Trumpa w farmerskich stanach Środkowego Zachodu, skąd pochodzi np. większość amerykańskiego eksportu soi do Chin, zmusiły nawet administrację Trumpa do rozważenia ostatnio możliwości stworzenia funduszu o wartości 12 mld USD w celu powetowania farmerom strat z powodu najniższych od 10 lat cen soi.

Plany stworzenia takiego funduszu - jak wskazują eksperci ekonomiczni - ilustrują, że wojna handlowa rozpętana przez Trumpa zmusiła jego administrację do rozważania subwencjonowania rodzimych producentów, a więc takich metod, które administracja Trumpa wytykała w przeszłości Chinom jako nieuczciwe.

Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski