W poniedziałkowym wydaniu dziennika „Le Figaro” Arnaud de La Grange ostrzega, że Iran to nie daleka, zamknięta Korea Północna, ale „bardzo aktywne mocarstwo regionalne, mające sojuszników i wasali od Jemenu przez Liban po Syrię”.

Czy działania USA, powodując wrogość irańskiego społeczeństwa wobec reżimu, spowodują jego upadek, czy wręcz przeciwnie, pozwolą mu na dokręcenie śruby i stworzenie jedności narodowej wobec zewnętrznej agresji – zastanawia się komentator. „Zasługą irańskiego zagrania (Donalda) Trumpa będzie odarcie ze złudzeń, przypomnienie, że rządzi Ameryka i pozostawienie Europejczyków samym sobie z ich nic nieznaczącym oburzeniem” – konkluduje.

Clement Therme z londyńskiego Międzynarodowego Instytutu Badań Strategicznych (IISS) twierdzi w artykule na portalu Orient XXI, że zerwanie przez USA porozumienia w sprawie irańskiego programu atomowego „postawiło Iran wobec jego wewnętrznych sprzeczności”. „Liberalizm gospodarczy promują politycy umiarkowani i reformiści, a hamują go konserwatyści wierni ideom (ajatollaha Ruhollaha) Chomeiniego. To oni spowodowali w 2015 roku ograniczenie porozumienia wyłącznie do kwestii jądrowych” – tłumaczy politolog.

Według eksperta „w 39 lat po rewolucji Republika Islamska przeżywa kryzys prawowitości, spotęgowany porażkami gospodarczymi”. „Rząd (prezydenta USA Donalda) Trumpa chciałby zdestabilizować reżim od wewnątrz, by zmienił on politykę regionalną, ocenianą jako dążenie do hegemonii. Taka taktyka może przyczynić się do spotęgowania (w Iranie - PAP) represji przeciw ruchom społecznym, a na dalszą metę zmienić ustrój w teokrację militarną” – ostrzega Therme.

Reklama

Jego zdaniem teraz „przyspieszy proces przechodzenia Iranu do chińskiej sfery gospodarczej, a jednocześnie Rosja będzie mogła zwiększyć tam swe wpływy, szczególnie w sektorach: energetycznym, jądrowym i zbrojeniowym”.

Therme twierdzi, że „nie należy lekceważyć tych, którzy choć obawiają się chaosu i podobnej do Syrii dezintegracji, pragną wolności”. „Władze (w Teheranie - PAP) wiedzą, że stały się niepopularne, ale głównym atutem Republiki Islamskiej jest ten lęk przed chaosem” – analizuje ekspert.

„Jaki to kontrast między wewnętrznym osłabieniem ideologicznym a postrzeganiem z zewnątrz, skąd najwidoczniejsze są ambicje hegemonii Iranu, tej regionalnej, a nawet międzynarodowej” – podkreśla Therme.

Didier Billion, specjalista od Bliskiego i Środkowego Wschodu w paryskim Instytucie Stosunków Międzynarodowych i Strategicznych (IRIS), uznał w wywiadzie radiowym, że „dyktat amerykański” uderzy w Iran i Europę, a najmniej dotknie same Stany Zjednoczone, których wymiana handlowa z Teheranem jest niewielka.

W wyniku działań „wspaniałych strategów amerykańskich” możemy być świadkami zaostrzenia kursu przez reżim, gdyż wydarzenia dadzą przewagę konserwatystom; z konsekwencji gospodarczych automatycznie wynikną konsekwencje polityczne i odbędzie się to kosztem tych, którzy chcieli otwarcia kraju – przewiduje politolog.

Billion nie sądzi jednak, by groziła interwencja zbrojna USA w Iranie. Atak amerykański nie jest jego zdaniem wykluczony, ale ocenia, że Trump doskonale zrozumiał, że o wiele skuteczniejsze i tańsze od wojny są naciski na Iran i kraje, które chcą z nim handlować. Ekspert wyraził również przekonanie, że „Irańczycy przyzwyczajeni są do zaciskania pasa i do życia w gospodarce niedoboru”.

Azadeh Kian-Thiebaut, socjolożka z paryskiego Uniwersytetu Diderota, analizując manifestacje w Iranie dla opiniotwórczego portalu Atlantico, zwraca uwagę, że władze, które „bardzo źle zarządzają gospodarką”, żądają, by społeczeństwo „zaciskało pasa, podczas gdy Irańczycy dzień w dzień dowiadują się, że przywódcy i ich bliscy przywłaszczają sobie miliardy dolarów”.

Badaczka przyznaje, że wycofanie się USA z umowy jądrowej i amerykańskie sankcje gospodarcze przyczyniają się do narastania gniewu w irańskim społeczeństwie. „Grubym błędem byłoby jednak wytykanie wyłącznie odpowiedzialności USA. O wiele głębszą przyczyną tego gniewu jest złe zarządzanie gospodarką przez władze” – twierdzi Kian-Thiebaut.

>>> Czytaj też: Trumpowi zwróci Rosję przeciw Chinom? Brands: Oto warunki, które muszą zaistnieć