W najbliższym czasie Gruzja nie zostanie przyjęta do NATO – powiedział we wtorek szef MSZ Litwy Linas Linkeviczius, który wraz z szefami MSZ Polski i Łotwy oraz wicepremierem Ukrainy przebywa z wizytą w Gruzji w 10. rocznicę rosyjskiej agresji na ten kraj.

"Ta przyszłość (Gruzji w NATO) jest mglista, ale zachęcamy Gruzję do konsekwentnej realizacji reform i gdy przyjdzie moment decyzji politycznych, kraj będzie przygotowany" - powiedział Linkeviczius w wywiadzie dla litewskiego radia Żiniu Radijas.

Minister przypomniał, że Gruzja nie jest jedynym krajem przestrzeni poradzieckiej wykazującym inicjatywę przystąpienia do Sojuszu Północnoatlantyckiego. "Dążą do tego też Ukraina, Mołdawia czy Armenia, ale sprowokowane przez Kreml konflikty terytorialne, etniczne bardzo utrudniają możliwości tych państw zbliżania się do europejskich struktur gospodarczych i bezpieczeństwa" - powiedział szef litewskiej dyplomacji.

We wtorkowym komunikacie Linkeviczius zaznaczył również, że obecność w Gruzji w 10. rocznicę rosyjskiej agresji na ten kraj ministrów spraw zagranicznych Litwy oraz Polski Jacka Czaputowicza i Łotwy Edgarsa Rinkeviczsa, a także wicepremiera Ukrainy Pawła Rozenki jest przypomnieniem światu o lekcji wojny rosyjsko-gruzińskiej.

"Będąc dzisiaj w Tbilisi, przypominamy światu o smutnej rzeczywistości, że od dziesięciu lat 20 proc. Gruzji, niezależnego państwa europejskiego ciągle jest okupowane, a zawarte porozumienia z agresorem, Rosją, nie funkcjonują" - wskazuje w komunikacie Linkeviczius, przypominając, że Rosja dotychczas nie wycofała swego wojska, jak przewiduje porozumienie zawarte 12 września 2008 roku.

Reklama

Kilkudniowy konflikt zbrojny między Rosją a Gruzją wybuchł w sierpniu 2008 r. Po serii osetyjsko-rosyjskich prowokacji Gruzja podjęła zbrojną próbę odzyskania kontroli nad Osetią Południową, regionem, który oderwał się od niej w latach 90. i przy nieformalnym wsparciu Moskwy uzyskał faktyczną niezależność od Tbilisi. Rosja odpowiedziała wprowadzeniem swych wojsk do tej republiki i dalej w głąb gruzińskiego terytorium. W wyniku konfliktu Rosja uznała niepodległość nie tylko Osetii Południowej, lecz także drugiej separatystycznej republiki gruzińskiej, Abchazji.