Po lipcu w budżecie pojawił się deficyt, który w kolejnych miesiącach będzie się pogłębiał - powiedział wiceminister finansów Leszek Skiba. Dodał, że na koniec roku raczej nie należy oczekiwać, iż deficyt będzie niższy od założonego w ustawie o 20 mld zł, jak prognozują niektórzy ekonomiści.



Jego zdaniem, największym wyzwaniem dla polskiej gospodarki jest potencjalna recesja na świecie.

"Potrzeba jeszcze paru dni, żeby dokładnie policzyć dochody i wydatki budżetu po lipcu. Pierwszy obraz wskazuje jednak na to, że jesteśmy na minusie i po siedmiu miesiącach tego roku będziemy mieć deficyt. Nie wiemy, jaka to będzie liczba, wiemy jednak, że będzie poniżej zera" - powiedział PAP Biznes wiceminister finansów.

"Nadwyżka po pierwszej połowie roku była wynikiem nie tylko strony dochodowej, ale też przesuwania wydatków, m.in. jeśli chodzi o programy współfinansowane ze środków europejskich. Deficyt w tej części roku był zaplanowany. W kolejnych miesiącach będzie się on pogłębiał, w ustawie zapisane mamy 41,5 mld zł" - dodał.

Reklama

Zapytany o wykonanie budżetu na koniec roku Skiba powiedział, że raczej nie należy oczekiwać, iż niewykonanie deficytu osiągnie poziom 20 mld zł, jak prognozują niektórzy ekonomiści.

"Historycznie maksymalne niewykonanie wydatków mieliśmy na poziomie 13 mld zł, a ostrożne założenia to 6-8 mld zł. Bazując tylko i wyłącznie na historycznych danych, możemy znaleźć się w tym zakresie. Wszystko się może zdarzyć, ale raczej nie należy oczekiwać, że niewykonanie deficytu osiągnie poziom 20 mld zł, jak niektórzy spekulują" - ocenił.

Część ośrodków analitycznych szacuje, że deficyt budżetowy w 2018 r. będzie o połowę niższy od zapisanych w ustawie 41,5 mld zł.

Skiba zaznaczył, że dynamika ściągalności podatków zanotowana w 2017 r. jest niemożliwa do powtórzenia w bieżącym roku.

"Bardzo znaczący krok w poprawie ściągalności podatków został już wykonany w 2017 r. Był najtrudniejszy, ale przyniósł duże sukcesy. Podobna dynamika ściągalności w tym roku jest wręcz niemożliwa do powtórzenia, gdyż mamy bardzo wysoką bazę. Natomiast dochody z VAT będą bez wątpienia wyższe niż w 2017 r. i osiągną zaplanowany poziom 166 mld zł" - powiedział.

POTENCJALNA RECESJA NA ŚWIECIE NAJWIĘKSZYM WYZWANIEM DLA POLSKIEJ GOSPODARKI

Zdaniem wiceministra finansów, największym wyzwaniem dla polskiej gospodarki jest potencjalna recesja w Europie i na świecie.

"Już teraz instytucje międzynarodowe oceniają, że bilans ryzyk dla strefy euro jest negatywny. Jest więcej powodów do tego, żeby być pesymistą, niż optymistą. Jeśli popatrzymy na finalne liczby i korekty prognoz w dół, są one zazwyczaj nieznaczne jeśli chodzi o prognozy wzrostu, ale z zaznaczeniem, że istnieje szereg potencjalnych zdarzeń, które mogą się zmaterializować i które mogą spowodować spowolnienie. Czyli mimo tego, że prognozy obniżane są powoli, dość szybko rośnie liczba ryzyk dla koniunktury globalnej oraz wzrostu gospodarczego w Europie" - powiedział PAP Biznes.

"Nie wiemy też do końca, co się będzie działo jeśli chodzi o wojny handlowe. To co widać, szczególnie w relacjach amerykańsko-chińskich, to że wpływ polityki handlowej USA pośrednio na strefę euro w sytuacji eskalacji wojny handlowej byłyby znaczny. Szczególnie jeżeli gospodarka niemiecka, która jest eksporterem dóbr inwestycyjnych, zostałaby uderzona przez spowolnienie inwestycyjne w Chinach. A jeśli gospodarka Niemiec spowolnia, również polskie firmy będą miały problem" - dodał.

Wśród ryzyk dla gospodarek wschodzących, w tym Polski, Skiba wymienia też zaostrzanie polityki monetarnej w Stanach Zjednoczonych.

"Kolejna kwestia to podnoszenie stóp procentowych w USA i to, jak to rzutuje na gospodarki wschodzące. Standardowo podnoszenie stóp w Stanach, przy takiej polityce fiskalnej jaka tam jest i przy tak dobrych wskaźnikach gospodarczych, powoduje, że mamy odpływ kapitału szczególnie z takich rynków jak rynek polski, czyli z gospodarek wschodzących. Takie zjawiska w gospodarkach wrażliwych mogą wywołać turbulencje" - ocenił.

"Ponadto, w warunkach rosnącej inflacji na świecie mamy do czynienia ze +zjadaniem dynamiki dochodów+. W świecie, w którym ceny ropy były spadające, inflacja była niższa, konsumenci mogli przeznaczyć środki na konsumpcję. Widać było, że realne dochody do dyspozycji są większe, a wzrost wynagrodzeń był dodatkowo wzmacniany niską inflacją. Teraz, w sytuacji w której inflacja wraca do poziomu 2 proc. w strefie euro, to przy podobnym, zbliżonym poziomie nominalnego wzrostu wynagrodzeń mamy do czynienia ze słabnącą dynamiką konsumpcji. To również przyczynia się do niższych prognoz dla strefy euro" - dodał.

Z kolei czynniki wewnętrzne w średnim terminie nie stanowią istotnego zagrożenia - ocenia wiceminister.

"Te wszystkie ryzyka mogą przyczynić się do tego, że w średnim okresie polska gospodarka będzie rozwijała się wolniej. Należy jednak podkreślić, że ryzyka są głównie po stronie zewnętrznej, czynniki wewnętrzne działają dobrze, w średnim okresie nie ma tu zagrożeń" - powiedział.

Skiba zaznaczył, że resort finansów nie widzi potrzeby zmiany swoich prognoz makroekonomicznych na lata 2018-2019.

"Nasza prognoza dynamiki PKB w 2018 r. jest niższa od średniej rynkowej, ale z drugiej strony jesteśmy trochę bardziej optymistyczni jeśli chodzi o 2019 r. Patrzymy na naszą prognozę - wzrostu PKB na poziomie 3,8 proc. w tym i w przyszłym roku – łącznie. Moglibyśmy dokonać korekty, ale prognoza jest nam potrzebna nie po to, żeby prześcigać się w precyzyjności szacunków. Szacunki mają na celu pomóc nam wyjaśnić dynamikę i strukturę wzrostu, żeby mieć dobrą prognozę dochodów podatkowych. Były takie momenty, kiedy oczekiwania wzrostu gospodarczego były większe, ale one często wynikały z lepszej koniunktury zewnętrznej, np. wkładu eksportu i inwestycji, co w niewielkim stopniu przekłada się na dochody z podatku z VAT. Stąd też nie widzimy obecnie potrzeby, żeby zmieniać naszą prognozę" - powiedział.

"To co nas bardziej interesuje - to dynamika konsumpcji, ona przekłada się na dynamikę dochodów podatkowych. Nie chcemy dokonywać zmiany, ponieważ gdybyśmy teraz podnieśli prognozę na rok 2018 r., musielibyśmy ponownie spojrzeć na prognozę 2019 r., a mam wrażenie, że w dalszym ciągu te 3,8 proc. w tym i przyszłym roku dobrze pokazują, co w najbliższych latach stanie się z polską gospodarką" - dodał.

Jak wynika z konsensusu opracowanego przez PAP Biznes na początku sierpnia, dynamika PKB Polski w 2018 r. wyniesie 4,7 proc., zaś w 2019 r. spadnie do 3,8 proc.

>>> Czytaj też: Chłodne relacje w resorcie finansów. Szykują się zmiany kadrowe w MF