Prezydent USA Donald Trump podwoił w piątek stawkę ceł na turecką stal i aluminium, co spowodowało gwałtowny spadek notowań tureckiej waluty. Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan wezwał Turków do skupowania liry za dewizy i złoto.

Wartość liry, podczas piątkowych notowań, spadła w pewnym momencie o blisko 20 proc., co niektóre agencje nazwały już pełnowymiarowym kryzysem walutowym. Była to reakcja rynku na poranny tweet Trumpa, który napisał, że zezwolił na podwojenie taryf nałożonych na eksport tureckiej stali (do 50 proc.) i aluminium (do 20 proc.).

"Turecka lira spada gwałtownie w odniesieniu do naszego bardzo silnego Dolara!" - głosi tweet prezydenta, który dodał też: "Nasze relacje z Turcją nie są teraz dobre!"

Reklama

Reuters wyjaśnia, że spadek kursu liry jest też pochodną obaw inwestorów o to, że Erdogan de facto ograniczył wszelką niezależność banku centralnego Turcji; źródłem dodatkowych niepokojów jest niedawne mianowanie zięcia prezydenta Berata Albayraka ministrem finansów. Jego piątkowe przemówienie do inwestorów nie rozwiało tych obaw.

Albayrak starał się zapewnić, że bank centralny pozostanie niezależny, a Turcję czeka "zrównoważony wzrost", ale brak konkretów oraz jasno określonych celów polityki monetarnej tylko zirytowały inwestorów.

Reuters podkreśla, że kryzys walutowy w dużej mierze wywołał sam Erdogan, który nazywa się sam "wrogiem stóp procentowych", toteż bank centralny nie jest skłonny do ich podnoszenia, co sprawia, że dwucyfrowa inflacja w Turcji jest nie do opanowania. W lipcu jej wskaźnik wyniósł 16,3 proc.

Znaczące pogorszenie relacji ze Stanami Zjednoczonymi, które od dłuższego czasu były chłodne, a ostatnio ucierpiały dodatkowo z powodu przetrzymywania w tureckim areszcie amerykańskiego pastora Andrew Brunsona, również wystraszyło inwestorów. USA nałożyły już bowiem w związku z tą sprawą sankcje na dwóch tureckich ministrów: sprawiedliwości - Abdulhamita Gula i spraw wewnętrznych - Suleymana Soylu.

Erdogan: "Jeśli oni mają dolary, to my mamy naszego Boga"

Blisko 20-procentowy spadek notowań liry to największe takie wahnięcie od 2001 roku, kiedy to Ankara upłynniła kurs swej waluty. Erdogan pozostaje jednak nieustępliwy wobec oznak kryzysu; nalega na utrzymywanie niskich stóp procentowych, by zagwarantować tanie kredyty dla sektora budowlanego, choć zdaniem ekspertów gospodarka Turcji jest już przegrzana i może ją czekać twarde lądowanie.

Prezydent uspokaja też Turków, zapewniając ich, że spadek notowań liry to efekt działania "mrocznego lobby stóp procentowych" i zachodnich agencji ratingowych, chcących zniszczyć turecką gospodarkę, którą uratuje jednak patriotyzm obywateli - podaje Reuters.

"Jeśli ktokolwiek ma dolary lub złoto pod poduszką, to powinien wymienić je na liry w naszych bankach. To jest narodowa, wewnętrzna walka. To będzie odpowiedź mojego ludu dla tych, którzy wszczęli wojnę gospodarczą przeciw nam" - powiedział Erdogan. "Nie zapominajcie, że jeśli oni mają dolary, to my mamy naszego Boga" - dodał.

Gwałtowne tąpnięcie kursu liry doprowadziło do spadku notowań euro, zwłaszcza że Europejski Bank Centralny (EBC) wyraził zaniepokojenie zagrożeniem, jakim dla europejskich banków są powiązania z turecką walutą.

Dziennik "Financial Times" podał w piątek, że EBC obawia się szczególnie o kondycję banków we Francji, Hiszpanii i Włoszech w związku z ich "ekspozycją" na gospodarcze problemy Turcji.

Upadek liry, katastrofa dla obywateli. Co się dzieje w Turcji?

Wyprzedaż na warszawskiej giełdzie

Rynek obawia się zarażenia europejskich aktywów przez turecką lirę, która w obliczu napięcia dyplomatycznego na linii Turcja-USA gwałtownie osłabia się do dolara. Przekłada się to na sytuację na warszawskim parkiecie. WIG 20 zakończył notowania spadkiem o 3,34 proc., a WIG stracił 2,77 proc. Wyraźnie osłabia się też złoty - o ponad 1,1 proc. wobec dolara."Na fali odwrotu od rynków wschodzących traci także polski rynek. W szczególności spadki widoczne są na blue chipach, które pozostają pod wpływem globalnych przepływów kapitału oraz sytuacji na złotym. Indeks WIG20 w ujęciu dolarowym traci pod koniec sesji prawie 4%. Wydaje się, że bierność światowych rynków w ostatnim czasie wobec tureckich problemów odbiła się teraz dla nich czkawką. Biorąc pod uwagę skalę dzisiejszych ruchów może się jednak okazać, że są one trochę przesadzone i po weekendzie obudzimy się w nowej rzeczywistości, tak jak to często bywało w historii rynków finansowych" - pisze w komentarzu giełdowym Piotr Jaromin, analityk XTB.

"Bez wątpienia trwający atak spekulacyjny na turecką lirę zostanie długo zapamiętany przez rynki. Pod znakiem zapytania pozostaje bierność banku centralnego, który w obliczu galopującej inflacji, wstrzymuje się z podwyżkami stóp procentowych. Poglądy na temat polityki pieniężnej prezydenta Erdogana są znane przez rynki, co powoduje obawy o niezależność Banku Turcji. Dzisiaj rentowności 10-letnich obligacji notowane są powyżej 20 proc., a jeszcze w maju wynosiły one około 12 proc. Ostatnie słowa Erdogana sygnalizują, że turecki rząd nie umożliwi bankowi gwałtownych podwyżek lub ubiegania się o dofinansowanie z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, które mogłoby pomóc ustabilizować sytuację. Warto wspomnieć, że sytuacja w Turcji wcześniej była delikatnie ignorowana przez rynki, lecz skala dzisiejszych ruchów spowodowała powrót strachu w globalnych nastrojach" - komentuje analityk XTB.