Ustawa o autoryzacji wydatków na obronę narodową (National Defense Authorisation Act – NDAA), która przewiduje na ten cel 716 mld dolarów w roku finansowym 2019, została w poniedziałek podpisana przez prezydenta USA Donalda Trumpa.

Zgodnie z opublikowaną w styczniu amerykańską "Narodową strategią obrony" Chiny obok Rosji uznawane są jako jeden z "najgroźniejszych rywali Stanów Zjednoczonych". Ustawa zakłada "długookresową strategiczną rywalizację z Chinami" i może przyczynić się do wzmocnienia potencjału obronnego Tajwanu, uznawanego przez Pekin za zbuntowaną prowincję ChRL.

USA przyjęły tę ustawę pomimo wielokrotnych protestów ze strony Chin – oświadczyło chińskie MSZ we wtorkowym komunikacie, wyrażając przy tym "silne niezadowolenie" z powodu zawartych w ustawie "negatywnych treści związanych z Chinami". Resort wezwał USA do "porzucenia zimnowojennego sposobu myślenia" i nieszkodzenia chińsko-amerykańskim relacjom.

Oprócz przeznaczenia rekordowych środków na modernizację marynarki wojennej, lotnictwa i systemu obrony antyrakietowej, NDAA zwiększa również uprawnienia Komitetu Inwestycji Zagranicznych w USA (CFIUS), co według komentatorów może posłużyć do ograniczenia inwestycji chińskich. Waszyngton już wcześniej zapowiadał restrykcje względem chińskich inwestycji w USA na fali narastającego konfliktu handlowego pomiędzy tymi krajami.

Reklama

Chińskie ministerstwo handlu w osobnym komunikacie oświadczyło we wtorek, że odnotowało uwzględnienie CFIUS w ustawie i zamierza "wszechstronnie ocenić" jej treść, przykładając szczególną uwagę do jej wpływu na chińskie firmy. "Strona amerykańska powinna obiektywnie i sprawiedliwie traktować chińskich inwestorów i uniknąć sytuacji, w której kontrola pod kątem bezpieczeństwa narodowego stanie się przeszkodą we współpracy inwestycyjnej pomiędzy chińskimi i amerykańskimi firmami" - napisano.

Chiny i USA toczą obecnie wojnę handlową, w ramach której obie strony ocliły już wzajemny eksport wart po 34 mld dolarów, a wkrótce mają wejść w życie kolejne taryfy. Trump grozi nałożeniem ceł nawet na cały chiński eksport do USA, jeśli Pekin nie zmieni swojej polityki handlowej, którą amerykański prezydent obwinia o olbrzymi deficyt swojego kraju w dwustronnej wymianie.

Chińskie władze odrzucają te oskarżenia i zapowiadają odwet przy użyciu "narzędzi ilościowych i jakościowych" w przypadku dalszej eskalacji konfliktu. Według ekspertów Chiny nie będą w stanie odpowiedzieć proporcjonalnie na wszystkie groźby Trumpa, gdyż ich import z USA nie jest dość duży. Rodzi to obawy, że w ramach retorsji Pekin uderzy w działające w Chinach amerykańskie firmy.

Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)