Przesunięcie w czasie decyzji amerykańskiego nadzoru finansowego o wprowadzeniu do obrotu notowanego funduszu (ETF) opartego na bitcoinie wyraźnie zawiodło rynek kryptowalut. Choć to nie to samo, inwestorzy otrzymali właśnie nagrodę pocieszenia w postaci większej możliwości inwestycji w podobny instrument, ale obarczony większym ryzykiem - pisze Bartosz Grejner, analityk rynkowy Cinkciarz.pl.

Wprowadzenie ETF, którego bazowym aktywem jest cena bitcoina w relacji do dolara, do regulowanego obrotu na giełdzie w USA byłoby prawdopodobnie kamieniem milowym dla kryptowalut. Bitcoin wszedłby do “mainstreamu”, co zwiększyłoby zainteresowanie tym instrumentem, a także mogłoby przyczynić się do zwiększenia tempa jego szerszej adopcji w globalny system finansowy.

Tak się jednak nie stało, co było jednym z czynników powodujących presję na ceny kryptowalut w ostatnim czasie. Obecnie nie zapowiada się, aby w najbliższym czasie ETF-y oparte o bitcoina czy inną kryptowaluty pojawiły się na regulowanym rynku. Od środy jednak dostępny jest dla inwestorów w USA (na rynku OTC) instrument, który może dawać handlującym namiastkę takiego procesu.

Mowa o szwedzkim “Bitcoin Tracker One”, notowanym pod skrótem CXBTF. To ETN (exchange traded note) i zasadniczo różni się od ETF tym, że występuje dodatkowe ryzyko jego wystawcy, a nie tylko aktywa które śledzi. Od 2015 r. notowany jest on na szwedzkiej giełdzie, gdzie był dostępny tylko za euro lub szwedzką koronę. Teraz będzie to możliwe w USA i za dolary. Instrument ten jest zbieżny m.in. do “Bitcoin Investment Trust”. To podobny fundusz dostępny również na OTC (GBTC) i wcielony w życie w 2013 r., notowany jednak z wyższą premią ponad cenę rynkową.

Czy to może wpłynąć istotnie na cenę bitcoina? Raczej nie wywoła negatywnych reakcji, ponieważ ułatwia kolejnym uczestnikom globalnego rynku posiadanie bitcoinowych ekspozycji bez faktycznego ich kupowania. To jednak cały czas są środki doraźne, które mogą dodatnio oddziaływać na cenę bitcoina w sprzyjających okolicznościach, niekoniecznie jednak chronić przed istotnymi dalszymi spadkami.

Reklama

A cena najpopularniejszej z kryptowalut znajduje się cały czas w bliskiej okolicy najniższych poziomów od połowy listopada ub.r. Lokalne szczyty cen bitcoina są od początku roku coraz niższe. Rynkowi wyraźnie brakuje pozytywnych wiadomości, które mogłyby ponownie znacznie zwiększyć popyt na kryptowaluty. Dopóki ich adopcja nie stanie się większa, a bitcoin czy inna kryptowaluta nie stanie się obiektem większego zainteresowania inwestorów instytucjonalnych, dopóty prawdopodobieństwo presji spadkowej na ich ceny będzie się utrzymywać.

Kiedy kupować bitcoiny, żeby zarobić? Amerykańscy naukowcy znaleźli odpowiedź