Amerykańska gospodarka ucierpi na skutek eskalacji globalnej wojny handlowej wielokrotnie bardziej niż inne części świata – twierdzi dyrektor generalny A.P. Moller-Maersk Soren Skou.

Dyrektor transportowej firmy przewiduje, że wojna celna może spowolnić globalny roczny wzrost handlu o 0,1-03 proc., podczas gdy dla USA nawet o 3-4 proc. Moller-Maersk odpowiada za około 20 proc. morskiego transportu dóbr konsumpcyjnych. Firma działa głównie na trasie Europa-Azja, więc nie została bezpośrednio dotknięta cłami. To się może jednak zmienić, gdy polityka Trumpa dotknie towary konsumpcyjne.

- Pierwszą rzeczą, jaką zrobiliby amerykańscy importerzy w przypadku nałożenia ceł na chińskie dobra konsumpcyjne byłyby zakupy w Wietnamie, Indonezji czy w innych częściach Azji. Duże marki takie jak Nike produkują w całej Azji, a nie tylko w jednym kraju, więc wystąpi efekt substytucji – powiedział Skou.

Skou zauważa, że USA importują wiele dóbr, które nie są produkowane w obrębie ich granic. Sneakersy Nike czy Iphone'y nie są produkowane w Stanach.

Mearsk znajduje się w trakcie historycznego przejścia z konglomeracyjnej struktury, która obejmowała m. in. sektor energetyczny, do koncentracji na działalności transportowej (przede wszystkim artykułów obrotu towarowego).

Reklama

>>> Czytaj także: Banki centralne Turcji i Kataru podpisały swap walutowy. Czy to uratuje lirę?