Rządzący obecnie wyzyskali i odrzucili polską wieś, a wracają tylko po głosy wyborcze - stwierdził w poniedziałek w Krakowie prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Zapewnił, że wbrew temu co mówi premier Mateusz Morawiecki, obecna opozycja, w tym PSL, nie ma zamiaru likwidować programu 500+.

Szef ludowców spotkał się z dziennikarzami na Starym Kleparzu w Krakowie, ponieważ – jak mówił – tutaj krakowianie przychodzą po najlepsze warzywa i owoce. PSL chce zaś, aby w każdej miejscowości powstały tzw. Zielone Targi – postulat ten ugrupowanie zawarło w przedstawionym w styczniu programie „Rzeczpospolita Samorządowa”.

"To nie są obietnice, to jest realne działanie, które dziś prowadzimy” – powiedział Kosiniak–Kamysz wskazując, że tylko w woj. małopolskim powstało już kilkadziesiąt Zielonych Targów, i będą one dalej tworzone w całej Polsce.

Szef PSL stwierdził, że "kłamstwami" są słowa premiera Mateusza Morawieckiego o tym, że "jak przyjdzie opozycja, to zlikwiduje 500+”.

„Nie zlikwidujemy programu, rozszerzymy jego działanie i chciałbym, aby wszystkie partie opozycyjne to zadeklarowały: nie będzie likwidacji 500+" – powiedział Kosiniak-Kamysz. Podkreślił, że PSL będzie dążył, by z 500+ skorzystało jeszcze 250 tys. rodzin, które potrzebują takiego wsparcia, a nie otrzymują go obecnie.

Reklama

Kosiniak-Kamysz skrytykował postawę premiera Morawieckiego na niedzielnej konwencji w Sandomierzu. Zdaniem szefa ludowców premier nie przedstawił konkretnego planu dla rolników, nie wykazał też zainteresowania wypłatą odszkodowań za straty poniesione w związku z suszą.

Podczas konwencji w Sandomierzu szef rządu mówił m.in., że PiS ma ofertę dla polskiej wsi np. przeznaczenie sześć razy więcej pieniędzy niż poprzednicy na drogi lokalne, dwa razy więcej na ubezpieczenia, zwiększenie dopłat do paliwa rolniczego; podkreślał, że jego rząd planuje co najmniej podwoić pomoc na walkę ze skutkami suszy w stosunku do tego, „co dał PSL”.

Zdaniem prezesa PSL mamy „festiwal obłudy”, a plan rządzących dla polskiej wsi pojawia się „dziwnym trafem w przeddzień kampanii wyborczej”.

"Wstyd i hańba. Oszukali, wyzyskali i odrzucili polską wieś, wracają tylko po głosy wyborcze. (…) Bo premier Morawiecki dopiero jak go prezes wysłał do stodoły na konferencję prasową, to zainteresował się polska wsią. Wcześniej nie miał na to czasu” – powiedział Kosiniak-Kamysz.

W jego ocenie wśród przewinień PiS wobec rolników jest m.in. podniesienie tej grupie społecznej wieku emerytalnego o pięć lat. „Nie przychylili się do propozycji prezydenta Dudy i naszych żeby utrzymać uprawnienia przez nas wynegocjowane – 55 lat dla kobiet, 60 dla mężczyzn” – powiedział szef ludowców.

Jak ocenił, rządy PiS spowodowały, że „dobrzy, polscy gospodarze” mają utrudniony obrót ziemią, a „z danych, przedstawionych również w Sejmie wynika, że sprzedaż ziemi dla obcokrajowców od 2015 r. wzrosła dwukrotnie”.

Według prezesa PSL, PiS z jednej strony „opluwa” dorobek III RP, a z drugiej „Mateusz Morawiecki okazuje się jednym z najświatlejszych przedstawicieli III RP, elitą elit”. Szef ludowców stwierdzając, że premier pracował dla „sprywatyzowanego banku”, powiedział: „Niech nie udaje, że go nie było, niech weźmie odpowiedzialność za swoje działanie przez ostatnie 30 lat; jako polityk AWS, które najwięcej sprywatyzował”.

Niedzielne wystąpienie premiera w Sandomierzu skrytykowali też w poniedziałek ludowcy w Kielcach. "Dzisiaj, zamiast konkretnych decyzji, pakietu rozwiązań, rząd uprawia politykę propagandy, szukając różnego rodzaju zamienników, a najczęstszym sposobem, utartą już praktyką, jest zrzucanie odpowiedzialności na poprzednią władzę, m.in. na PSL" – powiedział na konferencji prasowej wiceprezes ludowców w regionie Piotr Żołądek.

Skrytykował również działania rządu dotyczące pomocy rolnikom w związku z suszą. "PSL mówiło, nie jako głos złośliwy, ale jako głos doradczy, że trzeba w budżecie państwa zabezpieczyć 2-2,5 mld zł na wypłatę odszkodowań. Rząd uznał, że 800 mln zł zupełnie wystarczy. Okazało się, że dzisiaj, na podstawie wstępnych danych szacunkowych, wartość strat w rolnictwie to jest już ponad 2 mld zł" – zaznaczył Żołądek.

Odniósł się też do wypowiedzi ministra rolnictwa i rozwoju wsi Jana Krzysztofa Ardanowskiego, który w niedzielę w kwestii walki z afrykańskim pomorem świń (ASF) mówił, że zastanawia się nad tym, by pieniądze przeznaczone na budowę płotu wzdłuż wschodniej granicy kraju, który i tak nie uratowałby polskiego obszaru przed napływem dzików, przesunąć w części na wzmocnienie bioasekuracji w gospodarstwach i w części jako zachęty finansowe dla myśliwych, aby zaczęli polować.

Żołądek pomysł dopłat dla myśliwych nazwał drogą na skróty, która jest bardzo złym kierunkiem. Dodał, że precyzyjnie wyznaczoną przez specjalistów metodą walki z ASF jest bioasekuracja, która musi być wspierana przez rząd. Natomiast planowane przez ministra wsparcie w tej kwestii nazwał jedynie deklaracją.

"Oczekujemy konkretów. Jakie środki finansowe, w jakiej skali rząd będzie partycypował, ile po stronie rolnika, w jakiej formie? Rolnik również musi uzyskać jakieś wsparcie, zabezpieczenia, może niskooprocentowanym kredytem, najlepiej na poziomie zerowym, inaczej te zapowiedzi jałowe, ta propaganda nie przyniesie żadnych efektów, nie powstrzyma szalejącego wirusa ASF" – stwierdził wiceprezes PSL w regionie.