Powołując się na osoby zaznajomione ze sprawą, gazeta napisała, że amerykańskie ministerstwo sprawiedliwości oraz Komisja Papierów Wartościowych i Giełdy (SEC) prowadzą dochodzenie, dotyczące sprzedawania na Węgrzech przez Microsoft w latach 2013-2014 firmom pośredniczącym programów takich jak Word i Excel, które odsprzedawano potem instytucjom rządowym. Niektóre z produktów Microsoftu pośrednicy nabywali z dużymi upustami cenowymi, egzekwując następnie od rządu ceny bliskie katalogowym. Śledztwo ma wyjaśnić, czy firmy pośredniczące wykorzystywały ten cenowy zysk na łapówki dla przedstawicieli władz.

Jak zaznacza "WSJ", dochodzenie to podjęto po ujawnionej w 2013 roku serii podobnych śledztw wobec partnerów biznesowych Microsoft w pięciu innych krajach - Chinach, Rumunii, Włoszech, Rosji i Pakistanie.

W przesłanym "WSJ" oświadczeniu zastępca głównego prawnika Microsoftu David Howard poinformował, że spółka niezwłocznie podjęła własne dochodzenie po dowiedzeniu się w 2013 roku o "potencjalnych nieprawidłowościach" w działalności na Węgrzech. Zapewnił, że Microsoft współpracuje z resortem sprawiedliwości i SEC w prowadzonym przez nie śledztwie.

Microsoft poinformował, że w następstwie tej sprawy zwolnił czterech własnych pracowników, w tym szefa swej węgierskiej filii Laszlo Pappa, a w ubiegłym roku zawiesił współpracę biznesową z czterema partnerami na Węgrzech, którzy nie stosowali się do jego polityki. Zadeklarował także wysiłki na rzecz większej przejrzystości swych praktyk udzielania rabatów cenowych.

Reklama

W wysłanym "WSJ" oświadczeniu Papp zapewnił dziennik, że był „szanowanym członkiem rodziny” Microsoft i „doświadczał wyłącznie pozytywnego nastawienia zarządu", ale dalszych wyjaśnień odmówił. Władze węgierskie nie zareagowały na kierowaną do nich kilkakrotnie prośbę o komentarz.

Według "WSJ", w 2012 roku Microsoft podjął starania o wyperswadowanie rządowi Węgier używania dostarczanych przez jego konkurentów bezpłatnych programów do przetwarzania tekstów i arkuszy kalkulacyjnych. W listopadzie 2012 roku ówczesny szef operacji Microsoftu Kevin Turner spotkał się z premierem Viktorem Orbanem, któremu towarzyszyła grupa właścicieli niewielkich firm - głosił rządowy komunikat.

Przez następne dwa lata Microsoft sprzedawał takim firmom oprogramowania za około 30 mln dolarów rocznie, czasami z upustami cenowymi sięgającymi nawet 30 proc. - twierdzą rozmówcy gazety. Nie można ustalić, jaka część tych dostaw jest objęta dochodzeniem.

Według jednego z informatorów "WSJ", o upustach decydowali menedżerowie handlowi Microsofta rezydujący poza Węgrami. Microsoft twierdzi, że decyzje te podejmowano na podstawie fałszywych danych pochodzących od nieuczciwych pracowników węgierskich. Nie wszystkie z tych rabatów cenowych obowiązywały wobec instytucji rządowych, które kupowały oprogramowanie od pośredników.

Według dziennika, transakcje te przyczyniły się do zwiększenia sprzedaży i wzmocnienia wizerunkowej pozycji węgierskiej filii na tle całego koncernu. W komunikacie prasowym z czerwca 2015 Microsoft ocenił, że jego dział węgierski "miał najlepsze wyniki spośród wszystkich działów podobnej wielkości przez kolejne dwa lata".

Opozycyjny portal węgierski Nepszava.hu napisał w piątek, że amerykańskie śledztwo dotyczy ponad 10 węgierskich instytucji rządowych i firm państwowych, w tym spółki HMEI należącej do resortu obrony.

Według portalu źródła w tych instytucjach i firmach mówiły wcześniej, że po wyborach parlamentarnych w 2014 r. kluczowymi postaciami w sferze państwowych inwestycji informatycznych z funduszy unijnych byli zięć Orbana, Istvan Tiborcz oraz jego brat Peter.

Portal dodaje, że w 2015 r. Istvan Tiborcz został właścicielem firmy HCS Experts zajmującej się handlem oprogramowaniem i jej przychód podwoił się potem do miliarda forintów (ponad 3 mln euro), a w 2016 r. Istvan Tiborcz otrzymał zeń dywidendę 389 mln forintów (1,2 mln euro).

Oto największe firmy na świecie. Chińska technologia detronizuje amerykańskie korporacje