Konieczność bardzo głębokiej, szybkiej zmiany w wymiarze sprawiedliwości jest konsekwencją wieloletniego oporu sędziów przed jakimikolwiek pozytywnymi zmianami - powiedział w środę wicepremier Jarosław Gowin. Zastrzegł, że gdyby był ministrem sprawiedliwości, pewnie reformowałby "trochę inaczej".

Podczas posiedzenia KRS rozpoczętego w czwartek w zeszłym tygodniu, a zakończonego we wtorek, Rada podjęła cztery uchwały o przedstawieniu prezydentowi Andrzejowi Dudzie wniosków o powołanie łącznie 40 wskazanych osób na sędziów Sądu Najwyższego. Rada wyłoniła: 20 kandydatów na stanowiska sędziowskie w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, 7 kandydatów na wakaty w Izbie Cywilnej, 12 kandydatów na stanowiska w Izbie Dyscyplinarnej (w tej izbie cztery wakaty pozostały nieobsadzone) i jedną kandydaturę na wakat w Izbie Karnej.

Pytany w środę w Polsat News, czy rekomendacje Krajowej Rady mu się podobają, Gowin, który w latach 2011-2013 pełnił funkcję ministra sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska, odpowiedział, że nie ma znaczenia, czy podobają mu się "wszystkie czy tylko większość" kandydatur, które zostaną przedstawione przez KRS prezydentowi. "Krajowa Rada Sądownictwa jest organem niezależnym od nas" - podkreślił szef resortu nauki i szkolnictwa wyższego.

Zaznaczył, że nie zna większości nazwisk sędziów rekomendowanych przez KRS. "Zakładam, że to są lepsi, gorsi, ale w każdym razie zasadniczo rzecz biorąc przyzwoici, dobrzy kandydaci" - dodał polityk. Zwrócił jednocześnie uwagę, że w grupie sędziów rekomendowanych do SN we wtorek pojawiła się duża grupa kandydatów, których dobrze zna i "są to wybitni, młodzi profesorowie prawa". Wymienił w tym kontekście nazwiska Leszka Boska, Krzysztofa Wiaka oraz Jacka Widło.

"Bardzo się cieszę, że w SN będzie zasiadać tylu naukowców, i to młodszego pokolenia, bo to są ludzie wykształceni już w czasach wolnej Polski, a nie mających zakorzenienia w czasach PRL" - powiedział Gowin.

Reklama

Wicepremier odniósł się jednocześnie do zarzutów podnoszonych wobec poszczególnych kandydatów na sędziów SN, którzy uzyskali rekomendację KRS.

"Jeżeli w odniesieniu do takiej czy innej kandydatury pojawiłyby się nowe informacje, które stawiają pod znakiem zapytania wiarygodność tych osób, to proszę pamiętać, że to, co przedstawiła KRS, to są dopiero rekomendacje; ostateczną decyzję będzie podejmował pan prezydent i, znając Andrzeja Dudę, uważam, że pan prezydent każdą z tych kandydatur przeanalizuje, na wszystkie możliwe sposoby uwzględni wszystkie możliwe argumenty +za+ i +przeciw+" - przekonywał.

Zapytany, czy SN z nowymi członkami będzie lepszy niż ten, który funkcjonował do tej pory, Gowin odparł, że nie chciałby "w ten sposób wartościować", bo i do tej pory w SN zasiadało bądź zasiada wielu wybitnych sędziów, których głęboko szanuje.

"Jestem pewien jednego: to, w jaki sposób reformujemy sądownictwo, w żaden sposób nie kłóci się z zasadami demokratycznego państwa prawa" - podkreślił polityk. Zastrzegł jednocześnie, że gdyby to on był nadal ministrem sprawiedliwości, pewnie reformowałby "trochę inaczej".

Szef MNiSW ocenił zarazem, że opinia Polaków nt. funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości jest "miażdżąco krytyczna", a konieczność "bardzo głębokiej, szybkiej zmiany teraz" jest konsekwencją "wieloletniego oporu sędziowskiego przed jakimikolwiek pozytywnymi zmianami w sądownictwie".

"Przez ostatnie trzy lata w porozumieniu i w dialogu ze środowiskiem akademickim bardzo głęboko reformowałem system nauki i szkolnictwa wyższego. (...) Po stronie środowiska naukowego napotkałem na partnera gotowego do dialogu. W taki sam sposób, dialogicznie, poprzez porozumienie, próbowałem reformować sądownictwo i tam zderzyłem się z murem" - mówił Gowin, nawiązując do okresu kierowania przez siebie resortem sprawiedliwości.