Na pytanie o alternatywę i wiarygodność więzi transatlantyckiej po tym, gdy Donald Trump nazwał NATO przeżytkiem, Friedman odpowiada, że więź transatlantycka została osłabiona przez Europejczyków, "którzy chcieli przekształcić NATO w brukselski klub dyskusyjny". "Z amerykańskiego punktu widzenia zdradzili sojusz, zaniedbując utrzymanie swoich możliwości wojskowych. Dlatego Ameryka będzie teraz bronić tylko tych krajów europejskich, które są ważne dla jej własnych interesów. Chcemy powstrzymać Rosję, a do tego Polska i Rumunia są niezbędne" - wyjaśnił politolog w "Rzeczpospolitej".

"Ale tu nie chodzi już o NATO, lecz o układy dwustronne. Pytanie tylko, jak zachowają się w takim momencie Niemcy. Czy pozwolą przerzucić amerykańskie wojska przez swój kraj, czy też będą miały tak bliskie stosunki z Rosją, że tego nie zrobią" - mówił w wywiadzie Friedman.

Friedman podkreślił również, że z wojskowego punktu widzenia dla Amerykanów liczą się dwa europejskie kraje: Polska i Rumunia. "Europa to półwysep wielkiej kontynentalnej masy azjatyckiej. Polska zajmuje jego północną-wschodnią nizinę, Rumunia - Karpaty. Z punktu widzenia wojskowego tak naprawdę liczą się te dwa kraje. Tak samo, jak w czasie zimnej wojny tak naprawdę liczyły się Niemcy" - powiedział.

Pytany o możliwość przesunięcia wojsk amerykańskich z Niemiec do Polski Friedman podkreślił, że: "wojsk nigdy nie lokuje się zaraz za linią frontu, gdzie są narażone na zniszczenie przez wroga. Raczej trzyma się je w obwodzie, aby w razie potrzeby przesunąć do przodu. Dla wojskowych nie liczy się, ilu amerykańskich żołnierzy stacjonuje dziś w Polsce, tylko ilu może zostać tam przesuniętych w ciągu kilku tygodni".

Reklama

>>> Czytaj też: Za wojnę handlową Trumpa płacą zwykli Amerykanie