Wprowadzając tzw. exit tax chcemy wyrównać warunki gry i powiedzieć: zyski, które zostały wypracowane w kraju, powinny być tutaj opodatkowane - mówi w rozmowie z PAP minister finansów Teresa Czerwińska o jednym z elementów kolejnej zmiany w podatkach, proponowanej przez jej resort.

Przekonuje, że proponowana zmiana w podatkach, obok uszczelnienia systemu, ma przede wszystkim służyć ożywieniu inwestycji, a także m. in. uregulowaniu kwestii opodatkowania kryptowalut.

Szefowa MF zapowiada, że pod koniec września rząd przyjmie ostatecznie projekt budżetu, i ujawnia, że będą w nim niewielkie przesunięcia w stosunku do obecnej wersji.

Teresa Czerwińska wyraża też nadzieję, że Sejm jak najszybciej zajmie się projektem ustawy o Pracowniczych Planach Kapitałowych, który w tym tygodniu przyjął rząd.

PAP: Ministerstwo Finansów przygotowało kompleksową zmianę ustaw podatkowych. Tych zmian w podatkach jest ostatnio sporo, a niektórzy narzekają na zbyt często zmieniające się prawo. Czy tak częste zmiany w systemie podatkowym są konieczne?

Reklama

Teresa Czerwińska: Na system podatkowy powinniśmy patrzeć całościowo, mając na uwadze perspektywę czasową: długoterminową i krótkoterminową. W tej pierwszej, zmiany powinny prowadzić do tego, by system był prosty, transparentny i maksymalnie przyjazny, aby interesy fiskusa i podatnika były wyważone. Niemniej jednak, aby system ten docelowo spełniał te kryteria, należy w perspektywie krótkoterminowej dokonywać precyzyjnych korekt – "laserowych cięć", reagujących na dynamikę procesów gospodarczych. Jest to konieczne wszędzie tam, gdzie system jest nieszczelny, zawiły lub też tam, gdzie krzywdzi podatnika lub sprawia mu dodatkowe utrudnienia. Np. przy wspólnym rozliczaniu się małżonków i osób samotnie wychowujących dzieci, gdzie spóźnienie w przekazaniu rocznego zeznania podatkowego powoduje, że traci się prawo do takiej preferencji. Proponujemy eliminację tego przepisu. Do tego wszystkiego dochodzą zmiany uszczelniające, które musimy wprowadzać natychmiast, aby nie dochodziło do rozszczelnienia systemu.

PAP: Czy lepiej w sprawach podatkowych robić jednostkowe zmiany czy kompleksowe? Bo czasem pojawia się pogląd, że resort finansów robi zmiany kompleksowe, by wśród tych korzystnych dla podatnika ukryć te mniej korzystne.

T.Cz: Bardzo poważnie traktujemy konieczność kompleksowej przebudowy systemu podatkowego, jego uszczelniania, unowocześniania, stąd MF jest rekordzistą, jeśli chodzi o aktywność legislacyjną. Z czysto technicznego punktu widzenia, lepiej jest wprowadzać zmiany legislacyjne w jednym, kompleksowym projekcie. Mając cały pakiet zmian, widać powiązania między nimi, dzięki temu całość jest bardziej spójna. Niemniej jednak, jeśli jest to uzasadnione szczególnie ważnym interesem społecznym, nie należy się obawiać również dobrze przemyślanych zmian punktowych. Np. w ostatnim czasie, ze względu na wagę sprawy związanej z walką ze smogiem, z tego całościowego projektu została wyłączona ulga termomodernizacyjna, aby przyśpieszyć jej procedowanie. Innym przykładem jest projekt zmian w ustawie o PIT, który Rada Ministrów przyjęła we wtorek (28.08), a dzięki któremu już od przyszłego roku administracja podatkową będzie mogła odciążyć podatnika w zakresie automatyzacji rozliczenia rocznego zeznania.

PAP: Ten nowy projekt kompleksowej zmiany podatków wzbudza jednak pewne kontrowersje. Choćby tzw. exit tax. Czy to jest potrzebne?

T.Cz: Nie tylko w Polsce, ale na poziomie Unii Europejskiej borykamy się ze zjawiskiem erozji bazy podatkowej, zmian rezydencji podatkowej, jest to wyzwanie gospodarcze i budżetowe. Wprowadzając tzw. exit tax chcemy wyrównać warunki gry i powiedzieć: zyski, które zostały wypracowane w kraju, powinny być tutaj opodatkowane. Jest to sprawiedliwe rozwiązanie. Czy przedsiębiorstwo które prowadziło działalność w danym państwie, korzystało np. z preferencji podatkowych, powiększało swój majątek nie powinno zapłacić podatku właśnie w tym państwie? Przenoszenie aktywów do innego państwa, po to tylko, by zrealizować zysk przy niższym obciążeniu podatkowym, jest nieuczciwe.

Wprowadzając tę zmianę przede wszystkim implementujemy unijną dyrektywę ATAD. Podobne, a nawet bardziej restrykcyjne, rozwiązania funkcjonują obecnie w 11 krajach członkowskich.

PAP: Czy to jednak nie zniechęca potencjalnych inwestorów do Polski? Jakiś inwestor może sobie pomyśleć - zainwestuję tu, ale jak będę chciał się przenieść gdzie indziej, nałożą na mnie podatek?

T.Cz: Chcemy wprowadzić rozwiązania chroniące przed agresywną optymalizacja podatkową. Czy chcielibyśmy, aby dochody, które zostały faktycznie wypracowane w okresie, w którym podatnik podlegał tu jurysdykcji podatkowej, zostały wyprowadzone i opodatkowane w zupełnie innym miejscu, rajach podatkowych?

Tak jak już wspomniałam, projekt stanowi po pierwsze wypełnienie obowiązku wdrożenie dyrektywy, po drugie zaś wyrównuje warunki konkurencji. Jest to uczciwe rozwiązanie. Wprowadzamy stawki 19 i 3 proc. W innych krajach europejskich są one nawet wyższe - sięgają nawet trzydziestu kilku procent. Co ważne podatek ten będzie można rozłożyć na raty, do 5 lat. Nie sądzę że mogłoby to wywołać obawy inwestorów. Bowiem, podatek od niezrealizowanych zysków ze swej istoty nie dotyczy przecież każdego przeniesienia aktywów, a jedynie takiego, z którym wiąże się utrata przez dane państwo prawa do opodatkowania dochodu efektywnie wygenerowanego przed jego przeniesieniem.

PAP: W projekcie znalazła się zapowiadana stawka 9 proc. CIT dla najmniejszych firm. Pojawiają się jednak głosy, że takich małych firm, rozliczających się według CIT, jest stosunkowo niewiele, bo większość drobnych przedsiębiorców rozlicza się według PIT. Zatem profitentów tego rozwiązania będzie niewielu.

T.Cz: Zmiana stawki z 15 na 9 proc. jest bardzo oczekiwana. Czy dla niewielkiej grupy? Jest to przecież ponad 440 tys. przedsiębiorstw. Dla budżetu oznacza to zmniejszenie dochodów o blisko 0,5 mld zł rocznie. To jest duże wyjście naprzeciw zwłaszcza małemu biznesowi. Co więcej, gdy spojrzymy całościowo na pakiet proponowanych zmian podatkowych, to wyraźnie widać że duży nacisk kładziemy na rozwiązania, które służą wsparciu inwestycji, a przez to stymulowaniu wzrostu gospodarczego w dłuższej perspektywie. Powinno to w przyszłości zabezpieczać stabilną dynamikę wzrostu gospodarczego, jak i przyczynić się do zmian jego struktury.

PAP: W pakiecie są też rozwiązania, mające wspierać innowacje?

T.Cz: Proponujemy np. ulgę Innovation Box, czyli preferencyjne potraktowanie dochodów pochodzących z patentów i licencji. Już wcześniej wprowadzone zostały rozwiązania umożliwiające korzystanie z ulgi na działalność badawczo-rozwojową. Teraz idziemy krok dalej. Proponujemy by dochody z wykorzystaniem licencji i patentów, które powstały w danym przedsiębiorstwie, były rozliczane według preferencyjnej stawki 5 proc. Życzyłabym sobie, by zamiast kupować licencje i patenty za granicą, powstawały one w Polsce i przyczyniały się do zmian strukturalnych w gospodarce. W projekcie jest zresztą więcej rozwiązań, które wspierają inwestycje. Zaproponowaliśmy na przykład zachętę do inwestowania kapitału we własną firmę. W tej chwili jeśli przedsiębiorca inwestuje kapitał własny w przedsiębiorstwo, to nie zalicza się to do kosztów uzyskania przychodu. Jeśli zaś korzysta np. z kredytu, koszty odsetek są wliczane. Mamy w związku z tym konkretną propozycję - jeśli przedsiębiorca będzie inwestował wypracowany zysk w rozwój własnej firmy, będzie możliwość, wliczenia tego do kosztów uzyskania przychodu, do wysokości 250 tys. zł. Jest to konkretna zachęta do inwestowania.

PAP: Czemu mają służyć nowe przepisy, dotyczące leasingu samochodów?

T.Cz.: Chcemy uprościć zasady rozliczania wykorzystywania aut w działalności gospodarczej. Jeśli przedsiębiorca kupuje samochód na własność i zalicza go do środków trwałych, odpisy amortyzacyjne podlegają limitowaniu do kwoty 20 tys. euro. Natomiast jeśli bierze auto w leasing, to opłaty z tego tytułu wlicza w całości w koszty uzyskania przychodu. Leasing jest zatem obecnie uprzywilejowany podatkowo. Proponujemy, by niezależnie od tego, czy jest to auto zakupione na własność, czy też wyleasingowane, zasady w tym zakresie były jednakowe. Jednocześnie podwyższamy z 20 tys. euro do 150 tys. zł limit wartości samochodu osobowego, jaki będzie można uwzględnić w kosztach.

PAP: Nowe przepisy maję też na nowo regulować wykorzystywanie samochodów firmowych?

T.Cz.: Likwidujemy obowiązek informacyjny w postaci kilometrówki. Rozmawialiśmy z przedsiębiorcami, którzy przekonują, że w wielu przypadkach to jest nadmierna biurokracja, która utrudnia funkcjonowanie. Projekt zakłada, że jeśli przedsiębiorca dla potrzeb prowadzonej działalności gospodarczej wykorzystuje swój prywatny samochód osobowy, który nie jest środkiem trwałym, automatycznie 20 proc. kosztów z tytułu eksploatacji tego auta będzie kosztem podatkowym. Natomiast w przypadku samochodu firmowego, wykorzystywanego również do celów prywatnych, podatnik będzie miał prawo zaliczyć 50 proc. kosztów eksploatacji do kosztów. Jeżeli ten samochód wykorzystywany jest tylko do celów firmowych podatnik uwzględni 100 proc. wydatków eksploatacyjnych. Ewidencja pojazdów w celach VAT-owskich będzie mogła zostać wykorzystana w celach PIT i CIT.

PAP: Projekt proponuje także zmianę zasad opodatkowania dziedziczenia nieruchomości...

T.Cz: Zamiast obecnego rozwiązania, zgodnie z którym bez podatku można sprzedać nieruchomość po 5 latach od uzyskania spadku, wprowadzamy zasadę, że te 5 lat liczy się od nabycia nieruchomości przez spadkodawcę. Co więcej, koszty jakie spadkodawca poniósł, np. na zakup tej nieruchomości, będzie mógł uwzględnić spadkobierca, sprzedając nieruchomość. W tym projekcie jest więcej takich upraszczających rozwiązań. Proponujemy np. wydłużenie okresu, w jakim można skorzystać z ulgi mieszkaniowej z dwóch do trzech lat. Zatem wszędzie tam, gdzie jest to możliwe, staramy się wychodzić naprzeciw podatnikom.

PAP: W projekcie znajduje się propozycja opodatkowania kryptowalut. Czy nie będzie problemów z egzekucją tego prawa?

T.Cz.: Jeśli chodzi o waluty wirtualne, obecnie przychody z ich tytułu traktowane są jak przychody z tytułu praw majątkowych. To, że istnieje obrót kryptowalutami i można nimi płacić za towary oraz usługi lub w nie inwestować, to realia procesów gospodarczych i nie możemy zamykać oczu na te procesy. Co więcej, w części państw kryptowaluty są traktowane jak jednostki rozliczeniowe, zbliżone w swojej funkcjonalności do walut tradycyjnych. Proponujemy więc, by traktować przychód osiągany z walut wirtualnych jako przychód z kapitałów pieniężnych. Podatnik, który deklaruje obrót kryptowalutami, będzie miał przychód oraz koszty, które wykaże w zeznaniu rocznym. Co ważne, zamiana kryptowaluty na inną kryptowalutę nie będzie opodatkowana podatkiem dochodowym. Istotne jest także to, że strat z obrotu kryptowalutami nie będzie można rozliczać w innej działalności, z innymi dochodami. To jest klarowna sytuacja.

PAP: Czy w projekcie znalazło się wzmocnienie uprawnień Krajowej Administracji Skarbowej?

T.Cz.: Zasadnicze zmiany w tej kwestii są zapisane w projekcie nowelizacji ustawy o KAS. Tu są natomiast bardziej techniczne rozwiązania, np. doprecyzowanie roli szefa KAS jako organu podatkowego w przypadku klauzuli o unikaniu opodatkowania.

PAP: W takim razie zapytałbym przy okazji o tamten projekt zmiany ustawy o KAS. Pojawiły się opinie, że minister finansów uzyskuje w nim bardzo duże uprawnienia względem szefa KAS, np. wglądu w materiały operacyjne?

T.Cz.: Są to rozwiązania, które dają ministrowi finansów kompetencje nadzorcze, które de facto są temu organowi już przypisane. Chodzi więc o uszczegółowienie kompetencji nadzorczych ministra nad KAS. Ważne jest, aby minister finansów miał wystarczające instrumentarium do merytorycznego nadzoru.

PAP: Rozumiem, że chodzi o to, że skoro minister finansów konstytucyjnie odpowiada za dochody budżetowe, powinien mieć wystarczające instrumenty nadzorcze.

T.Cz: Chodzi o doprecyzowanie narzędzi nadzorczych. Znajduje się tam np. propozycja, by szef KAS przygotowywał raport roczny z działalności KAS, co jest standardowym elementem nadzoru w wielu instytucjach.

PAP: We wtorek Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o Pracowniczych Planach Kapitałowych (PPK). Życzyłaby sobie Pani, aby na pierwszym posiedzeniu Sejmu po wakacjach odbyło się pierwsze czytanie?

T.Cz.: Marszałek Sejmu zdecyduje, kiedy to nastąpi, ale oczywiście bardzo nam zależy, aby jak najszybciej Sejm podjął pracę nad tym projektem.

PAP: Rząd przyjął już wstępny projekt budżetu, rozumiem że ostateczny będzie przyjmowany pod koniec września?

T.Cz.: Rząd kieruje projekt ustawy budżetowej do parlamentu, gdzie będą prowadzone dalsze prace nad ustawą. Zgodnie z konstytucją, Rada Ministrów przedkłada Sejmowi najpóźniej na 3 miesiące przed rozpoczęciem roku budżetowego projekt ustawy budżetowej na rok następny.

PAP: Rozumiem, że podstawowe wskaźniki się nie zmienią, ale czy należy oczekiwać jakichś przesunięć?

T.Cz.: Jeśli chodzi o wielkości globalne, nie ma do tego podstaw. Natomiast drobne przesunięcia w wydatkach oczywiście nie są wykluczone.

PAP: Może Pani ujawnić szczegóły, gdzie mogą być przesunięcia?

T.Cz.: W dużej mierze są to postulaty techniczne - np. chodzi o przesunięcie między częściami a rezerwami, korekty w budżecie zadaniowym. Są też oczywiście postulaty o zwiększenie środków w poszczególnych częściach, i tam prowadzimy uzgodnienia z dysponentami. Na tym etapie nie ma już raczej dużych ruchów, bowiem wstępny projekt stanowi z reguły zasadniczy fundament dla finalnej wersji budżetu.

PAP: Sfera budżetowa może oczekiwać 2,4 mld zł na podwyżki, zgodnie z pani deklaracjami?

T.Cz: W projekcie ustawy budżetowej na ten cel jest zabezpieczone 2,4 mld zł - znaczna kwota. Jeśli chodzi o fundusz wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej, zwracam uwagę, że w latach 2016-17 rósł on trzykrotnie szybciej, niż w latach 2010-15. Są to naprawdę znaczące wzrosty. Ponadto, w zakresie wynagrodzeń: kolejne 5 procent podwyżki otrzymają od 1 stycznia 2019 nauczyciele, 5 proc. wzrost nastąpił tu też od kwietnia br. Są również środki na modernizację służb mundurowych. Tam planowane są podwyżki rzędu 6-7 procent rocznie. Są to znaczne wydatki, które będą ponoszone w przyszłym roku, ale obciążają również kolejne lata.

PAP: Przyznawała Pani publicznie, że zapisany w budżecie wzrost PKB 3,8 procent to wzrost ostrożny, bo szykuje się spowolnienie w gospodarce. Czy są jakieś dane, które na takie spowolnienie wskazują?

T.Cz.: To oczywiste, że mamy do czynienia z cyklicznością gospodarki. W tym momencie gospodarka jest w szczytowej formie. Wiadomo, też że z tego szczytu koniunktury będziemy schodzić, więc tempo wzrostu będzie mniejsze.

PAP: Ale twardych danych, które to pokazują, nie ma?

T.Cz.: Jeżeli przeanalizujemy np. wskaźniki PMI, czy zwrócimy uwagę na spowolnienie w gospodarce niemieckiej, naszego głównego partnera, jeżeli spojrzymy na prognozy Komisji Europejskiej i Banku Światowego, to zauważymy pewne trendy. Obecnie prognozy są korygowane, jeśli chodzi o wskaźniki wzrostu gospodarczego w dół, zaś wskaźniki inflacyjne w górę. Ponadto, należy brać pod uwagę również ryzyka zewnętrzne w otoczeniu makroekonomicznym, np. sytuację w Turcji. Stąd tempo wzrostu jest zaplanowane w taki ostrożny sposób. Dochody w ustawie budżetowej zapisane są w wersji minimalnej, więc jeśli wzrost gospodarczy będzie większy od zaplanowanego, tak jak w tym roku, to będą one większe. Natomiast wydatki są zaplanowane w wersji maksymalnej. Nie mogę się zgodzić z tymi, którzy twierdzą, że w planowaniu ustawy budżetowej potrzebny jest optymizm. W planowaniu budżetowym przede wszystkim jest potrzebny realizm.

Rozmawiał Piotr Śmiłowicz (PAP)