Komisja już w lipcu próbowała przesłuchać tych świadków, ale nie stawili się na rozprawie. Wówczas Bieniek i Marian Robełek zostali ukarani kwotami po 20 tys. zł każdy.

Na wtorkowej rozprawie zeznania jako pierwsza złożyła Danuta Robełek, która mówiła, że nie ma wiedzy o okolicznościach wydawania decyzji reprywatyzacyjnych, nie interesowałam się tymi sprawami, prowadził je jej mąż. "Miałam całkowite do niego zaufanie i w związku z tym, jak mnie poprosił: +jedziemy dzisiaj podpisać umowę+, byłam z nim i podpisywałam i tylko tyle było udziału mojego" - powiedziała Robełek.

Wiceprzewodniczący komisji Sebastian Kaleta pytał, czy chce przez to powiedzieć, że przez kilkanaście lat, nie miała świadomości w jakim procesie uczestniczy, mimo że podpisywała akty notarialne. "Nie, po prostu nie interesowałam się, miałam swoje sprawy" - stwierdziła Robełek.

Jej mąż Marian Robełek oświadczył, że w czasie nabywania roszczeń do nieruchomości objętych dekretem Bieruta nie były mu znane żadne okoliczności, które świadczyłyby o nieprawidłowościach w procesie wydawania decyzji reprywatyzacyjnych. "W każdym przypadku nabywania roszczeń współpracowałem z profesjonalistami, którzy dokonywali audytu stanu prawnego i faktycznego. Wszystkie te działania miały na celu m.in. ocenę zasadności dokonania takiej inwestycji, ale także jej legalności. Tylko takie legalne inwestycje mnie interesowały" - zaznaczył Robełek.

Reklama

Świadek podkreślił, że zawsze kierował się szacunkiem dla człowieka. "Jestem jednym z nielicznych właścicieli, przeciwko któremu nigdy żaden z lokatorów nie wystąpił z żadnym powództwem" - podkreślił.

Przewodniczący komisji Patryk Jaki pytał świadka, za ile kupił roszczenia do nieruchomości przy Mokotowskiej 40. Robełek powiedział, że nabył je za 425 tys. zł. Pytany o zysk, przyznał, że w nieruchomości sprzedał ok. 15 lokali za ceny od 200-250 tys. do 400 tys. zł.

Robełek przyznał, że samodzielnie odzyskał trzy nieruchomości, a z innymi wspólnikami kolejne cztery. Zeznał, że obecnie posiada działkę przy ulicy Kasprzaka i działkę przy ul. Dobrzyńskiego. Z kolei w sprawie nieruchomości przy Noakowskiego 20 wciąż trwa postępowanie ws. zwrotu.

Kaleta wskazywał na roszczenia do innych nieruchomości, które nabył Robełek. Świadek zeznał, że nabywał roszczenia za ok. 300-400 tys. zł. Jedną z takich nieruchomości była ta przy ul. Nowy Świat 50, Robełek za roszczenia do budynku i działki o powierzchni 184 metrów kwadratowych zapłacił 300 tys. zł.

Robełek podkreślił, że nie należy łączyć jego 40 letniej służby wojskowej z prowadzoną przez niego działalnością gospodarczą, którą - jak zaznaczył - rozpoczął dopiero po odejściu z wojska.

Trzecim przesłuchanym we wtorek przez komisję świadkiem był b. prezes spółki Plater Mirosław Bieniek. Kaleta pytał go o znajomość z mec. Robertem N. Bieniek powiedział, że poznał go ok. 10-12 lat temu, kiedy N. był pełnomocnikiem ws. jednej z nieruchomości, którą on również się interesował. Jak mówił świadek, potem spotkał się z nim również ws. konsultacji "niektórych spraw". Było to ok. 2007-2008 r.

Kaleta pytał, ile spraw zakończyło się dla świadka odzyskaniem nieruchomości przed 2007 r., Bieniek odpowiedział, że 2-3. Z kolei dopytywany, czy po 2007 r. jakakolwiek sprawa dot. odzyskania nieruchomości zakończyła się dla świadka odmową, odpowiedział, że nie było takiej sprawy.

Komisja na dłużej zatrzymała się przy wątku reprywatyzacji nieruchmości przy Mokotowskiej 63. Patryk Jaki pytał, dlaczego świadek zainwestował w tę nieruchomość, gdzie akurat była decyzja odmowna miasta ws. zwrotu. Bieniek odpowiedział, że on i jego prawnicy oceniali, że wydana wówczas decyzja ws Moktowskiej 63 nie oznaczała odmowy zwrotu i można się było dalej ubiegać o tę nieruchomość.

Jaki zapytał świadka o spółkę Deldero - która pojawia się w aktach sprawy dot. Mokotowskiej 63 jako współudziałowiec firmy Plater - a która ma swoją siedzibę na Cyprze. Bieniek pytany, co wie o tej spółce, odpowiedział: "To moja spółka założona na Cyprze". Dopytywany, czemu spółka jest zarejestrowana na Cyprze, odpowiedział: "żeby mieć lepsze podatki".

Przewodniczący komisji zwrócił uwagę, że spółka Deldero sprzedała potem świadkowi roszczenia do Mokotowskiej 63 za milion złotych. Bieniek pytany, co się stało z pół milionem złotych różnicy od pierwotnej kwoty zakupu roszczeń, odpowiedział, że odmawia odpowiedzi na to pytanie. Później przyznał, że te pieniądze zostały w spółce Deldero.

Świadek dopytywany, skąd wzięła się w sprawie Mokotowskiej 63 b. urzędniczka resortu sprawiedliwości i siostra mec. Roberta N. Marzena K., świadek odpowiedział: "Panią Marzenę K. poznałem, kiedy byłem właścicielem roszczeń do Mokotowskiej 63. Potrzebowałem bardzo, na gwałt pieniędzy i sprzedałem jej połowę udziałów".

Przewodniczący poprosił, aby świadek wyjaśnił, po co się sprzedaje roszczenia za 0,5 mln zł, żeby potem odkupić je za 10,5 mln zł. Bieniek odpowiedział: "Po to się sprzedaje, żeby mieć pieniądze. Potrzebowałem wtedy na gwałt pieniędzy". Jaki dopytywał, czy potem, w ciągu roku "cudownie znalazł 10 mln zł". Świadek odpowiedział, że otrzymał wówczas kredyt z banku.

Jaki powiedział po tej wypowiedzi świadka: "Mamy uwierzyć w to, że miał pan prawa do nieruchomości wartej dziesiątki milionów złotych i odsprzedał je pani Marzenie K. - która przypadkowo jest siostrą pana Roberta N., który potrafił załatwić takie sprawy w ratuszu - coś za pół miliona, żeby później zapłacić za to 10,5 mln zł. Mamy uwierzyć, że tak było?". Bieniek odparł, że było to "po jakimś czasie i przy zupełnie innym stanie prawnym". Dopytywany, na czym polegał ten inny stan prawny, świadek odpowiedział, że wówczas budynek miał już uregulowany stan prawny, czyli można było wziąć pod jego zastaw kredyt.

"Sprzedaje pan prawa za pół miliona złotych pani Marzenie K. 16 marca 2011 r. po to, żeby odkupić od niej za 10,5 mln zł 17 listopada 2011 r., czyli to jest kilka miesięcy (...). Zupełnie przypadkowo dzisiaj już wiemy, że pani Marzena K. przez swojego brata miała dojścia do pozytywnych decyzji reprywatyzacyjnych i mamy uwierzyć, że ta różnica w przeciągu kilku miesięcy, 10 milionów, ginie w kolejnych transakcjach, to nie jest kwota łapówki?" - pytał Jaki.

"Nie jestem w stanie odpowiedzieć w co mają państwo wierzyć" - odparł Bieniek.

Członkowie komisji pytali Bieńka o przebieg kilku spraw reprywatyzacyjnych, w których uczestniczył, w tym o sprawę Mokotowskiej 63. Kaleta pytał świadka, czy wie, że w tej sprawie byłemu wiceszefowi Biura Gospodarki Nieruchomościami Jakubowi R. postawiono zarzut przyjęcia korzyści majątkowej 2 mln zł. Świadek zeznał, że ma świadomość postawienia R. tych zarzutów.

Kaleta zapytał Bieńka, czy zatem nie budzi jego wątpliwości reprywatyzacja Mokotowskiej 63. "Nie, nie budzi" - odpowiedział świadek. "Moim zdaniem proces reprywatyzacji tej nieruchomości, jak i jej historia i stan prawny był całkowicie poprawny i zgodny z prawem" - powiedział Bieniek.

Robert Kropiwnicki (PO) pytał Bieńka, jak dowiadywał się o roszczeniach i osobach, które chciały je sprzedać. "Przede wszystkim takie roszczenia dochodziły do nas głównie pocztą pantoflową, ponieważ poznając jednego byłego właściciela, ten pan znał środowiska byłych właścicieli i te osoby przychodziły do nas po opinię prawną na temat tego, co można zrobić z nieruchomością" - powiedział Bieniek.

Kaleta pytał Bieńka o sprawę nieruchomości przy ul. Karowej 14/16. Świadek powiedział, że ze sprzedaży lokali w tej nieruchomości uzyskał kilka milionów zł, a za roszczenia zapłacił 10 tys. zł. Jak mówił, roszczenia nabył od dawnego właściciela, który zgłosił się do niego z prośbą o pomoc i opinię. Bieniek tłumaczył, że właściciel był zamożną osobą, miał 96 lat i na co dzień przebywał w Kanadzie i podczas ostatniego pobytu w Polsce chciał mu darować roszczenia do nieruchomości przy ul. Karowej, "żeby tylko i wyłącznie zamknąć ten temat na wieki". (PAP)

autor: Karol Kostrzewa, Grzegorz Bruszewski