Występując na wieczornym, międzynarodowym panelu Forum Ekonomicznego w Krynicy pod hasłem „Czy kultura w Europie Środkowej to już przemysł?” minister kultury i dziedzictwa narodowego m.in. odnosił się do przywołanego na wstępie eseju Andrieja Tarkowskiego z połowy lat 80. ub. wieku, poświęconego relacji człowieka i kultury.

Gliński podkreślił, że kultura to coś bardzo ważnego dla społeczeństwa, zwłaszcza w krajach, jak Polska czy inne kraje Europy Środkowej, które nie należą do bogatych społeczeństw. „Musimy zapewniać specjalne dbałość i wsparcie dla kultury” - zaznaczył minister przypominając, że obecny rząd zwiększył wobec poprzedniego środki na tę dziedzinę o 30 proc.

„Stworzyliśmy w ciągu ostatnich dwóch i pół roku, wybudowaliśmy albo rozpoczęliśmy tworzenie ok. 20 nowych muzeów. Pod swoją kuratelę wzięliśmy 14 nowych instytucji kulturalnych. Prowadzimy wiele różnych działań” - akcentował Gliński.

„Z jednej strony kultura wymaga silnego wsparcia w Polsce i podobnych krajach, głównie dlatego, że brakuje nam ciągle dużych instytucji prywatnych w tej dziedzinie. Choć ten sektor rozwija się, nadal jest słaby w porównaniu ze starymi demokracjami. Z drugiej strony są pewne dziedziny czy gałęzie kultury, które charakteryzują się rynkowością – są gotowe do konkurowania i są w tym dobre, jak sektor gier komputerowych, część przemysłu filmowego, modowego czy mediowego” - mówił.

Reklama

Jak zaznaczył, choć przemysły twórcze rozwijają się szybko, rząd umieścił w Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju kulturę jako jeden z sektorów rozwojowych. Twórcze przemysły często wymagają bowiem wsparcia ze strony państwa – na wzór państw zachodnioeuropejskich, z ich wyspecjalizowanymi agendami w tym zakresie.

„Każdy mądry kraj, każda mądra władza wspiera swój przemysł, także prywatny, we własnym interesie. To samo dotyczy kultury, dlatego wprowadzamy teraz nowe narzędzia prawne i finansowe. To jest pewnego rodzaju nowe zjawisko u nas, bardzo ważne” - uznał Gliński.

„Nie chcę dyskutować z opinią Tarkowskiego, czy wsparcie dla artystów ze strony państwa ma być tylko +po wierzchu+, lub nie – i na ile państwo może wtrącać się w treść sztuki (….). Czasami jest potrzebna jakaś interwencja czy jakieś zamówienia, a to już jest przecież ingerencja. Nie wiem, czy może istnieć coś, co jest całkowicie wolne od wpływu państwa” - mówił wicepremier.

Zastrzegł, że podobne wahania można mieć wobec np. oceny czy pewne osoby działające w kulturze, które same nazywają się artystami, są nimi faktycznie. „Definicja artysty może być pojemna, wiele osób można w nią włożyć; są artyści prowokacyjni, są artyści, którzy próbują tylko tworzyć wrażenie, że są artystami, a tymczasem walczą o granty od państwa. Także to skomplikowana sprawa, np. dla decydentów” - uznał minister.

„Ale oczywiście, ponieważ większość kultury wspieranej przez państwo, przynajmniej w Polsce, jest całkowicie wolna od jakichkolwiek interwencji czy ingerencji, to jest ta przestrzeń wolności, która służy kulturze. To bardzo ważne – tak musi być i powinniśmy zapewniać, aby tak było” - zastrzegł Gliński.

Odnosząc się do twierdzenia jednego z panelistów, że kultura jest najlepszym sposobem na tworzenie więzi między ludźmi, że jest najlepszą drogą do społeczeństwa obywatelskiego, do współpracy, tworzenia zbiorowości, minister nie zgodził się. „Kultura jest jednym z wielu sposobów budowania zdolności obywatelskich, ale są również inne – czasami o wiele bardziej efektywne – jak aktywizacja społeczności lokalnych, zaangażowanie polityczne, w politykę rozumianą w konserwatywny sposób, zaangażowanie organizacji pozarządowych, ruchów społecznych. Kultura nie jest jedyną drogą” - akcentował Gliński.

„Czasami kultura z jej bardzo radykalnym, indywidualnym i wyspecjalizowanym charakterem może być wręcz przeszkodą – zarówno dla rozwoju obywatelskiego, jak i czasami bardzo szkodzi poczuciu współpracy w ramach zbiorowości. Są pewne narzędzia tworzące zbiorowość i jej współpracę w efektywniejszy sposób, zwłaszcza jeśli chodzi o kulturę współczesną często opartą przede wszystkim na indywidualizmie, egoizmie i egotyzmie” - przestrzegł wskazując tu na „tradycyjne instytucje”, jak społeczność lokalna czy narodowa, rodzina czy szkoła.

Mówiąc o wsparciu przemysłu kulturalnego Gliński podkreślił, że Polska stała się tu dobrym przykładem, a obecny rząd zaczął realizować nową politykę dotyczącą tej kwestii - m.in. od 2016 r. w resorcie powstał nowy wydział zajmujący się sektorem kultury kreatywnej i przemysłu kulturalnego, a państwo podjęło się współfinansowania ponad 160 projektów, rozpoczynając np. wsparcie eksportu polskiej muzyki.

Minister przywołał też zmiany prawne w zakresie instrumentów fiskalnych – m.in. przygotowaną nową ustawę dla przemysłu audiowizualnego czy rozwiązania dla sektora gier komputerowych. Gliński zastrzegł tu, że regulacje te są oparte na tzw. teście kulturowym – wsparcie będzie możliwe dla przedsięwzięć mających „coś wspólnego z polską historią, kulturą”.

„Chcemy wspierać produkcje patriotyczne, jak wspierają swoje produkcje patriotyczne Niemcy i Francuzi. Test kulturowy jest mechanizmem dobrze znanym w innych krajach – to całkiem normalny mechanizm uzasadniający wydawanie publicznych pieniędzy” - zaakcentował szef resortu kultury. „Jest to nowe podejście i nowy etap wspierania przez państwo kultury w Polsce” - dodał.

>>> Czytaj też: Zaskakujący zwrot akcji. PFR będzie współwłaścicielem Solarisa