Amerykański deficyt handlowy rośnie mimo zabiegów prezydenta Donalda Trumpa, który próbuje go ograniczyć, nakładając nowe stawki celne na towary z importu.

Wartość amerykańskiego eksportu spadła w lipcu o 1 proc. w porównaniu z czerwcem - do 211,1 mld USD, zaś import wzrósł do najwyższego poziomu w historii - 261,2 mld dolarów. To oznacza, że deficyt handlowy wzrósł z 45,7 mld do 50,1 mld USD. Jest to zarazem jego największy miesięczny wzrost od 2015 r.

Ten deficyt to efekt dużej przewagi importu nad eksportem w obrocie towarami, która wyniosła 73,1 mld dolarów, z kolei w obrocie usługami USA zanotowały nadwyżkę w wysokości 23 mld USD.

Jak zauważa agencja AP, nakładane przez administrację Trumpa stawki celne nie przynoszą jak na razie pożądanych efektów. Stany Zjednoczone nałożyły w ciągu ostatnich kilku miesięcy wyższe stawki celne na towary importowane z Chin o wartości 50 mld dolarów i zagroziły ich podniesieniem na pozostałe.

Reklama

Tymczasem deficyt w handlu z Chinami wzrósł w lipcu o 10 proc. i osiągnął rekordowy miesięczny poziom 36,8 mld USD. Nadwyżka importu nad eksportem w obrotach z Unią Europejską wzrosła o 50 proc. do rekordowego poziomu 17,6 mld dolarów, a z Kanadą - o 58 proc. do 3,1 mld USD. Spośród głównych partnerów handlowych USA zmniejszył się tylko deficyt w relacjach z Meksykiem - o 25 proc. do 5,5 mld dolarów.

Zdaniem AP, Trump postrzega deficyt handlowy jako oznakę słabości gospodarczej, efekt złych porozumień handlowych oraz stosowania nieuczciwych praktyk handlowych przez inne kraje, zwłaszcza Chiny. Ekonomiści jednak zauważają, że deficytu nie da się wyeliminować stawkami celnymi, bo Amerykanie kupują więcej niż produkują, a dobra kondycja gospodarki tym bardziej skłania amerykańskich konsumentów do nabywania większej ilości zagranicznych towarów.(PAP)