Lotnisko liczy na zastrzyk gotówki od swojego jedynego klienta, Ryanaira. Obie strony obawiają się, że zablokują to Polskie Porty Lotnicze
Władze spółki z Modlina nie kryją zaskoczenia propozycją złożoną przez irlandzkiego przewoźnika. – To świeża, szczodra oferta, nie znamy jeszcze jej szczegółów. Ale nie jest to jedyna propozycja ze strony biznesu, którą skierowano w naszą stronę – mówi Leszek Chorzewski, p.o. prezes zarządu spółki Mazowiecki Port Lotniczy Warszawa-Modlin. I dodaje, że oferta ich portu oferta są atrakcyjne dla Polski centralnej i północno-wschodniej, infrastrukturalnie zaniedbanej.
Pozostaje pytanie, czego szefowany przez Michaela O’Leary Ryanair będzie chciał za 10 mln euro wyłożone na rozwój lotniska i czy warunki nie będą zaporowe. Już dziś władze portu w Modlinie są krytykowane za uzależnienie się od irlandzkiego przewoźnika, których jest ich jedynym klientem. – To nie Ryanair decyduje, kto będzie do nas latał. Jeśli warunki nie będą dobre, to nie skorzystamy – deklaruje Chorzewski.
Kolejną niewiadomą jest to, czy na inwestycję Ryanaira nie będzie potrzebna zgoda współudziałowców spółki lotniskowej, w tym Polskich Portów Lotniczych (PPL). – Jeśli nawet tak, trudno wyobrazić sobie właściciela, który byłby za degradacją swojej spółki. Ta operacja nie obciążyłaby polskiego podatnika – argumentuje Chorzewski.
Jak sprawę komentują władze PPL? – Zapowiedź pana O’Leary przyjmujemy jako kolejną egzotyczną deklarację. Trzeba poczekać na konkrety. Uczciwszą formą inwestowania przez Ryanair w Modlin byłoby płacenie lotnisku godziwych stawek od pasażera. Zamiast tego obniżono je z 6 do 5 zł – mówi Mariusz Szpikowski, prezes PPL.
Reklama
Decyzja przewoźnika może być nie w smak stronie rządowej, która – w związku z budową Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK), mającego przejąć ruch z Okęcia – chciałaby, by portem komplementarnym dla hubu było lotnisko w Radomiu. Z zapowiedzi wynika, że ani czartery, ani low-costy nie będą operowały z CPK.
Niezależnie od pobudek zainteresowanych fakty są takie, że od miesięcy blokowany jest rozwój Modlina, któremu potrzebny jest remont dróg kołowania i większy terminal. To efekt konfliktu między największymi udziałowcami – samorządem woj. mazowieckiego i spółką PPL. Jej władze zarzekają się, że nie chcą likwidacji Modlina. – Jesteśmy zainteresowani istnieniem tego portu, bo wtedy Radom ma większą szansę, by inni przewoźnicy się do niego przenieśli – zapewniał w lipcu DGP szef PPL Mariusz Szpikowski.
Władze Ryanaira mają swój pogląd na tę sprawę. – Rozwój lotniska blokują źli ludzie z PPL – stwierdził wczoraj na konferencji Michael O’Leary. Wtórował mu Juliusz Komorek, członek zarządu Ryanaira. – Zatrzymanie rozwoju Modlina to byłaby tragedia dla turystyki i ludzi mieszkających na Mazowszu – stwierdził.
Firma krytykuje też projekt budowy CPK (patrz rozmowa z szefem Ryanaira poniżej). Ale prace nad centralnym hubem nabierają tempa. Do 12 września ma powstać spółka celowa, która zajmie się realizacją projektu. W pierwszym etapie budowy, która potrwa do 2027 r., przepustowość lotniska wyniesie 45 mln pasażerów rocznie.
Równolegle działania podejmują mniejsze lotniska. Związek Regionalnych Portów Lotniczych (ZRPL) zlecił firmie doradczej BBF „wykonanie analiz i przeprowadzenie działań”, które pomogą w pozyskaniu wsparcia ze środków Unii Europejskiej dla inwestycji planowanych przez zrzeszone w organizacji porty. W projekt zaangażowały się lotniska w Bydgoszczy, Gdańsku, Katowicach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Modlinie, Olsztynie, Poznaniu, we Wrocławiu i w Rzeszowie.
– Około 60 proc. ruchu pasażerskiego w kraju obsługują porty w regionach. W przyszłości nasz udział w rynku utrzyma się na poziomie kilkudziesięciu procent – tłumaczy powody tego ruchu Artur Tomasik, prezes ZRPL. – Lotniska regionalne to głównie trasy point-to-point, a dla Lotniska Chopina, w przyszłości także dla CPK, priorytetem są połączenia tranzytowe – mówi i zapewnia, że CPK nie będzie dla nich konkurencją.

>>> Czytaj także: O'Leary: Lotnisko w Radomiu? To szalony pomysł