Fakt, że przedstawiciele Hutich nie przyjechali do Genewy, nie oznacza, że proces pokojowy został zablokowany - oświadczył w sobotę na konferencji prasowej specjalny wysłannik ONZ do Jemenu Martin Griffiths, który z delegacją rządu Jemenu prowadził trzydniowe rozmowy.

Jak zapowiedział, w najbliższych dniach spotka się z kierownictwem Hutich w kontrolowanej przez nich stolicy Jemenu, Sanie, a także w stolicy Omanu, Maskacie.

"Chcieli się tu (do Genewy) dostać, ale nie zapewniliśmy im wystarczająco dobrych warunków przyjazdu" - wskazał Griffiths, nie rozwijając tego wątku.

W piątek Huti poinformowali, że wciąż czekają na to, że ONZ zagwarantuje, iż lot z delegacją do Genewy nie będzie kontrolowany przez saudyjskie siły koalicyjne oraz że mogą ewakuować część rannych.

Reklama

Griffiths powiedział w sobotę, że "ponowne uruchomienie procesu pokojowego jest bardzo delikatną kwestią", ale "nie uważa, by zasadniczo został on zablokowany". Środki budowy zaufania, takie jak uwolnienie więźniów, zwiększenie dostępu do pomocy humanitarnej, zwłaszcza dla miasta Taizz w południowo-zachodnim Jemenie, i ponowne otwarcie lotniska w Sanie, zostały omówione z rządem - wskazał wysłannik ONZ.

Szef MSZ Jemenu Chalid al-Jamani oskarżył w sobotę oenzetowskiego wysłannika o "nadmierną pojednawczość" wobec rebeliantów Huti. "Myślę, że oświadczenia specjalnego wysłannika były niestety nadmiernie pojednawcze" - powiedział minister dziennikarzom. Według niego Huti próbują "sabotować rozmowy".

Jemen pogrążony jest w chaosie od 2011 roku, gdy społeczna rewolta położyła kres wieloletnim dyktatorskim rządom prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Konflikt nasilił się, gdy w marcu 2015 roku interwencję w Jemenie rozpoczęła Arabia Saudyjska.

Międzynarodowa koalicja (Bahrajn, Bangladesz, Egipt, Jordania, Katar, Kuwejt, Maroko, Senegal, Sudan i Zjednoczone Emiraty Arabskie) pod wodzą Rijadu od trzech lat walczy w Jemenie ze wspieranymi przez Iran rebeliantami Huti pod hasłem przywrócenia do władzy prezydenta Abd ar-Raba Mansura al-Hadiego. Hadiemu podlega tylko południowa część kraju; Huti kontrolują Sanę oraz rozległe terytoria na północy i zachodzie kraju.

Arabska koalicja jest jednak oskarżana o dokonywanie ataków przeciwko cywilom w Jemenie; przyznaje się do przeprowadzenia pewnych ataków, ale systematycznie oskarża Hutich o używanie cywilów jako żywych tarcz.

Według ONZ wojna w Jemenie pochłonęła od 2015 r. prawie 10 tys. ofiar i wywołała "największy kryzys humanitarny na świecie". (PAP)