Chińskie władze prowincjonalne w latach 2014-2016 wydały pozwolenia na budowę nowych elektrowni węglowych o łącznej mocy około 259 gigawatów mocy, czyli tyle, co łączna wartość amerykańskiej floty węglowej. Później jednak rząd zdecydował, że należy zatrzymać lub opóźnić budowę ponad 150 planowanych elektrowni o wartości prawie 57 GW mocy energetycznej. Nowy raport sugeruje, że wiele z nich jest wciąż budowanych.

CoalSwarm, globalna sieć naukowców badających infrastrukturę paliw kopalnych, analizowała zdjęcia satelitarne z lipca 2018 r. I odkryła, że pomimo rządowych wytycznych nadal trwa budowa około połowy ze wspomnianych 150 fabryk.

To utrudni Chinom osiągnięcie celów klimatycznych uzgodnionych w porozumieniu paryskim w 2015 r. Miało to zapobiec niebezpiecznemu wzrostowi globalnej temperatury o ponad 2°C. Międzynarodowa Agencja Energii szacuje, że Chiny muszą zamknąć wszystkie swoje elektrownie węglowe, które nie wychwytują ani nie składują dwutlenku węgla do 2045 roku, aby świat miał realną szansę uniknięcia katastrofalnego globalnego ocieplenia.

Połowa światowej mocy elektrowni węglowych pochodzi z Chin, jednak kraj wykorzystuje je jako sposób na wzrost ekonomiczny i inwestycje na terenach prowincji. Trudno jest przekonać lokalne rządy, aby się pogodziły z rezygnacji z takiego źródła dochodów.

Reklama

Wydaje się, że decyzje o zawieszeniu budowy elektrowni przez chińską National Energy Administration w latach 2016 i 2017 miały ograniczony wpływ. W 2017 r. ogłoszono plany anulowania lub „spowolnienia budowy” 151 planowanych lub realizowanych już projektów węglowych. Jednak w wielu przypadkach wytyczne te były całkowicie ignorowane, a w innych – plany budowy były po prostu „opóźniane” do roku 2017.

>>> Czytaj też: Rewolucja kapitalistyczna możliwa także w Korei Północnej