Główna przyczyna sympatii klasy robotniczej dla Polski jest następująca: Polska jest nie tylko jedynym plemieniem słowiańskim, ale jest również jedynym narodem europejskim, który walczył i walczy nadal jako kosmopolityczny żołnierz rewolucji – mówił w styczniu 1875 r. Karol Marks podczas spotkania w londyńskiej siedzibie Związku Ludu Polskiego.
Ideowy przywódca ruchu komunistycznego na każdym kroku okazywał nam sympatię. – Polska przelewała krew w amerykańskiej wojnie o niepodległość. Jej legiony walczyły pod sztandarem pierwszej republiki francuskiej, swoją rewolucją w 1830 r. udaremniła uzgodnioną wówczas między zaborcami inwazję na Francję. W 1846 r. w Krakowie Polska jako pierwsza w Europie zatknęła sztandar rewolucji socjalnej. W 1848 r. wzięła znaczący udział w walkach rewolucyjnych na Węgrzech, w Niemczech i we Włoszech – wyliczał.
Słuchający tych słów sekretarz Rady Generalnej I Międzynarodówki Walery Wróblewski mógł jedynie przytaknąć – jego życie świadczyło o prawdziwości słów autora „Kapitału”. Walczył z Rosjanami w powstaniu styczniowym i bronił Paryża przed Prusakami podczas wojny w 1870 r. A po wybuchu rewolucji w stolicy Francji w 1871 r. przystąpił do komunardów i otrzymawszy od nich stopień generała, dowodził III Armią Komuny Paryskiej, bijąc się bohatersko na barykadach w wojnie domowej, którą toczyli rewolucjoniści z obrońcami starego porządku.
>>> CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP
Reklama