Ambasada ChRL w Sztokholmie zażądała przeprosin za "obrażanie Chin", jak oceniła program satyryczny wyemitowany w szwedzkiej telewizji SVT. Spór między krajami może mieć związek m.in. z dalajlamą i prześladowaniami Ujgurów – oceniają komentatorzy.

Według ambasady program "Svenska Nyheter", nadany w weekend na antenie Sveriges Television, "łamie podstawowe zasady moralne rodzaju ludzkiego", "jawnie rozpowszechnia i popiera rasizm i ksenofobię" oraz "obraża Chiny". "Wzywamy SVT i (twórców) programu, by natychmiast wystosowali przeprosiny" - napisano w komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej placówki.

Atak na program telewizyjny to kolejna runda konfliktu dyplomatycznego pomiędzy Pekinem a Sztokholmem. Rozpoczął się on w ubiegłym tygodniu, gdy ambasada ChRL zaprotestowała przeciwko wyrzuceniu chińskich turystów z hostelu w Sztokholmie przez szwedzką policję, co oceniła jako "brutalne znęcanie się", "zagrożenie życia" i "łamanie praw człowieka wobec obywateli Chin".

Chińska ambasada wystosowała ostrzeżenia dla odwiedzających Szwecję turystów z ChRL. Stwierdziła w nim m.in., że od kwietnia niemal codziennie otrzymuje zawiadomienia o "kradzieżach i napadach", których ofiarami padają Chińczycy, tymczasem – zdaniem ambasady - szwedzka policja nie rozwiązała ani jednej z tych spraw.

W spornym programie satyrycznym w SVT również pojawił się "apel do turystów z Chin", w którym jednak w niewyszukanych słowach informuje się ich, że w Szwecji powinni zachowywać się przyzwoicie. Program nawiązuje do fatalnej opinii, jaką wyrobili sobie na świecie goście z Państwa Środka, m.in. do sprawy znaku rzekomo informującego – wyłącznie w języku chińskim - o zakazie defekacji na terenie otaczającym paryski Luwr.

Reklama

Twórcy programu drwią również z teatralnego zachowania chińskich turystów wyrzucanych ze sztokholmskiego hostelu, widocznego na opublikowanych w sieci nagraniach z tego zdarzenia, jak również z zarzutów pod adresem Szwedów o rasizm wobec Chińczyków.

Incydent z turystami miał miejsce 2 września, ale ambasada nagłośniła sprawę dopiero po ponad dwóch tygodniach. Według części komentatorów sugeruje to związek tej sprawy z wizytą dalajlamy - duchowego przywódcy Tybetańczyków, uznawanego przez komunistyczne władze Chin za groźnego separatystę. Dalajlama XIV odwiedził Szwecję 12 września.

Źródło szwedzkiego dziennika "Aftonbladet" w szwedzkim rządzie oceniło z kolei, że Pekin wyolbrzymił sprawę z turystami, by ukarać Sztokholm za protesty przeciwko uwięzieniu księgarza Gui Minhaia, który pracował w Hongkongu i wydawał książki na temat chińskich dygnitarzy. Gui, który ma obywatelstwo Szwecji, został uprowadzony w 2015 roku w Tajlandii i obecnie jest przetrzymywany przez chińskie władze.

Kolejnym wątkiem w tej sprawie może być sytuacja muzułmańskiej mniejszości etnicznej Ujgurów w regionie Sinkiang (Xinjiang) na zachodzie Chin. Szwedzka Agencja ds. Migracji zdecydowała 13 września o wstrzymaniu "wszelkich deportacji Ujgurów i innych mniejszości z prowincji Sinkiang, którzy mają nakaz wydalenia" ze Szwecji – potwierdziła w mailu do PAP Guna Graufelds z tej agencji.

W komentarzu do tej decyzji powołano się m.in. na ustalenia niezależnych ekspertów z oenzetowskiego Komitetu ds. Likwidacji Dyskryminacji Rasowej (CERD). Według nich nawet milion osób w Sinkiangu może być przetrzymywanych przez chińskie władze w obozach internowania pod pretekstem walki z terroryzmem. Pekin zaprzecza tym zarzutom i twierdzi, że podejmuje tylko konieczne działania przeciwko ekstremizmowi religijnemu.

Według obserwatorów Pekin wykorzystywał wcześniej turystów do wywierania presji gospodarczej na inne kraje, z którymi prowadził spory polityczne, choć nigdy nie przyznał tego oficjalnie. Na przykład w 2017 roku władze Chin zakazały sprzedaży wycieczek grupowych do Korei Południowej, gdy Seul zgodził się na instalację elementów amerykańskiego systemu obrony rakietowej THAAD, przeciwko któremu protestowała ChRL.