„W poniedziałek przed południem zrobiliśmy coś, do czego nie uciekaliśmy się nigdy wcześniej: wyłączyliśmy na trochę Index, by ten, dla kogo to ważne, poczuł, jak by to było, gdybyśmy nie istnieli” – napisał redaktor naczelny portalu Attila Toth-Szenesi.

Portal ogłosił jednocześnie kampanię crowdfundingową, apelując o darowizny pieniężne, by w jak najmniejszym stopniu zależeć od spółki zdobywającej dla niego reklamy, należącej od niedawna do nowych właścicieli.

We wrześniu poinformowano, że dotychczasowy właściciel spółki cemp-X Online, do której należy kilka mediów i która zdobywa reklamy dla portalu Index, sprzedał ją Gaborowi Zieglerowi i Jozsefowi Oltyanowi. Opozycyjne media podkreślały, że ten drugi zasiada w regionalnym kierownictwie współrządzącej Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej.

„Index jest nadal niezależny pod względem treści, nikt oprócz redakcji nie decyduje, co się ukazuje, a co nie, oraz kto tu pracuje, a kto nie. Nie zależy od nas tylko jedno: wpływy z reklam” – napisał Toth-Szenesi.

Reklama

Obiecał, że redakcja będzie regularnie informować, ile pieniędzy otrzymała z crowdfundingu i na co je przeznaczyła. Według zapowiedzi oprócz utrzymania redakcji zamierza je wydawać na rozwój, dziennikarstwo śledcze i zatrudnienie nowych pracowników.

„Redakcja Indexu stara się pozostać niezależna nie tylko od właścicieli i aktualnej władzy, ale też od głęboko zakorzenionego w Węgrach przekonania, że prawda może być tylko prorządowa albo opozycyjna, prawicowa albo lewicowa” – dodał redaktor naczelny.

Do godz. 15.30 w poniedziałek Index otrzymał wsparcie od ponad 1700 osób o łącznej wysokości ponad 13 mln ft (174 tys. zł).

Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)