"Jesteśmy głęboko zasmuceni, że obecna administracja USA, strategicznego partnera, obiera nasz kraj za cel bez żadnej logicznej, politycznej i strategicznej konsekwencji" - oświadczył Erdogan w przemówieniu otwierającym pierwszą po letniej przerwie sesję parlamentu.

Administracja Donalda Trumpa grozi nałożeniem na Turcję sankcji w związku ze sprawą zatrzymanego w tym kraju przed dwoma laty protestanckiego pastora Andrew Brunsona. Tureckie władze zarzucają mu związki z kurdyjskimi partyzantami oraz organizacją Fetullaha Gulena, którego Ankara oskarża o zorganizowanie nieudanego puczu wojskowego z lipca 2016 roku. Brunson odrzuca te oskarżenia, a Waszyngton domaga się jego natychmiastowego zwolnienia.

Jeszcze przed sprawą Brunsona stosunki między obydwoma krajami były napięte z powodu amerykańskiego wsparcia dla kurdyjskich bojowników w północnej Syrii, tureckich planów zakupu rosyjskiego systemu obrony przeciwrakietowej oraz zatrzymania w USA zastępcy szefa banku Halkbank, któremu USA zarzuciły łamanie sankcji przeciw Iranowi.

Według Erdogana Turcja była zdeterminowana, by walczyć prawnymi i dyplomatycznymi metodami, "z tą zakłamaną logiką, która nakłada sankcje, wykorzystując jako uzasadnienie pastora sądzonego z powodu jego ciemnych powiązań z organizacjami terrorystycznymi". Brunsonowi, który od października 2016 roku przetrzymywany jest w areszcie domowym, grozi do 35 lat więzienia.

Reklama

Turecki prezydent wyraził jednak przekonanie, że stosunki z USA mogą się poprawić. "Możemy powiedzieć, że zrobiliśmy postęp w drodze do wzajemnego zrozumienia, chociaż nie jest ono na pożądanym poziomie" - mówił Erdogan.

W parlamentarnym przemówieniu odniósł się też do problemów gospodarczych kraju, które zostały spotęgowane przez napięcie w stosunkach z Waszyngtonem. Odbiły się one zwłaszcza na kursie tureckiej liry, która w sierpniu spadła do rekordowo niskiego poziomu 7,20 za dolara. "Wskutek działań, które podjęliśmy, spotkań, które odbyliśmy, i programów, które uruchomiliśmy, nasza gospodarka zaczęła się odbijać" - powiedział.

Zapewnił też, że niepewność związana z dużymi wahaniami liry już ustępuje, Turcja nie odchodzi od zasad wolnego rynku ani nie rezygnuje z utrzymywania dyscypliny budżetowej i zależy jej na zagranicznych inwestycjach. (PAP)