Marszałek Senatu był pytany w środę na briefingu w Senacie, czy nie niepokoi go sytuacja w PLL LOT i jak ocenia zachowanie prezesa tej spółki Rafała Milczarskiego.

Związkowcy w PLL LOT prowadzą strajk, który polega na niepodejmowaniu przez nich czynności służbowych. Związkowcy domagają się przede wszystkim przywrócenia do pracy przewodniczącej ZZPPiL Moniki Żelazik, która została dyscyplinarnie zwolniona z pracy. W poniedziałek natomiast 67 osób zostało dyscyplinarnie zwolnionych w związku z ich uczestnictwem w strajku.

Karczewski odpowiedział, że według jego wiedzy "świetnie się rozwijają połączenia lotnicze LOT" i że bardzo się cieszy z takiego stanu rzeczy. Jak ocenił, LOT był za czasów poprzednich rządów w o wiele gorszej sytuacji finansowej, a b. premier Donald Tusk "nie troszczył się" o przyszłość tej firmy.

"Jestem pewien, że pan prezes (Milczarski) rozwiąże ten problem i że on oraz pracownicy LOT dojdą do porozumienia" - powiedział Karczewski.

Reklama

Rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska zapewniła we wtorek, że premier Mateusz Morawiecki interesuje się sytuacją w PLL LOT. Jednocześnie dodała, że najpierw tą kwestią zajmą się: odpowiedzialny za to prezes spółki oraz ministrowie.

Strajk w PLL LOT zorganizował Międzyzwiązkowy Komitet Strajkowy; polega on na dobrowolnym, powszechnym powstrzymaniu się od pracy przez protestujących pracowników. Międzyzwiązkowy Komitet Strajkowy został wybrany spośród zarządów dwóch związków zawodowych: Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego (ZZPPiL) na czele z Moniką Żelazik oraz Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT, którego przewodniczącym jest Adam Rzeszot.

Według prezesa spółki Rafała Milczarskiego, protest związkowców jest nielegalny.

Spółka w środę odwołała 12 rejsów z i do Warszawy - poinformował PAP Konrad Majszyk z biura prasowego LOT. Dodał, że nie odbędzie się też kilka przylotów do stolicy, z powodów odwołanych wtorkowych rejsów.

Środa jest siódmym dniem strajku związków zawodowych w PLL LOT. Jego uczestnicy powstrzymują się od pracy, są to stewardesy i piloci.

Spółka tłumaczy, że strajk jest nielegalny, a każdy odwołany rejs to dla LOT olbrzymie koszty. (PAP)

autor: Wiktoria Nicałek