"Sądzę, że był to konieczny krok jako odpowiedź na trwające od kilku lat łamanie traktatu INF przez Rosję. Jestem zwolennikiem całościowych układów ograniczania zbrojeń w Europie, ale nie powinniśmy być naiwni. Mam nadzieję, że amerykański krok otworzy drogę do wynegocjowania nowych i silniejszych układów" - powiedział w rozmowie z PAP Rasmussen, który uczestniczy w odbywającej się w Warszawie konferencji poświęconej bezpieczeństwu Warsaw Security Forum.

W miniony weekend amerykański prezydent poinformował o zamiarze wycofania się USA z traktatu INF (Intermediate-Range Nuclear Forces Treaty – INF) uzasadniając to notorycznym łamaniem jego postanowień przez Rosję. Układ o likwidacji wystrzeliwanych z wyrzutni naziemnych pocisków balistycznych i pocisków manewrujących pośredniego (IRBM) i średniego zasięgu (MRBM), a więc od 500 km do 5,5 tys. km, został podpisany w grudniu 1987 roku w Waszyngtonie przez ówczesnego prezydenta USA Ronalda Reagana i przywódcę ZSRR Michaiła Gorbaczowa. Decyzję Trumpa skrytykowała Rosja, ale też część państw europejskich, m.in. Niemcy czy Francja.

Zdaniem Rasmussena od czasu rozpoczęcia kadencji Donalda Trumpa poziom bezpieczeństwa się zmniejszył, ale nie jest to efekt działań podejmowanych przez amerykańskiego prezydenta, lecz trwających od pewnego czasu tendencji izolacjonistycznych w USA. Bezpieczeństwo "zmniejszyło się z powodu braku amerykańskiego przywództwa w świecie. Gdy USA się wycofują, próżnię wypełniają źli ludzie. I to właśnie widzimy - Putin, Xi Jinping, Kim Dzong Un wkraczają w próżnię, powstałą w wyniku braku przywództwa Ameryki. Więc jasne jest, że świat jest teraz mniej bezpieczny niż był" - mówił Rasmussen.

Dodał jednak, że ten trend nie pojawił się w ciągu ostatnich niespełna dwóch lat. "Ten negatywny rozwój sytuacji zaczął się już podczas kadencji Baracka Obamy. Już administracja Obamy zaczęła kwestionować to, że amerykańskie przywództwo może w pozytywny sposób przyczyniać się do globalnego bezpieczeństwa. Ten amerykański izolacjonizm nigdy nie prowadził do niczego dobrego. I to właśnie widzimy teraz" - uważa były szef NATO.

Reklama

65-letni Rasmussen był sekretarzem generalnym NATO w latach 2009-2014. Wcześniej przez osiem lat sprawował urząd premiera Danii.

>>> Czytaj też: Nord Stream 2 to katastrofa dla całej UE. "Berlin powinien brać z Warszawy przykład"