Na krótko przed wyborami do landtagu w Hesji w chadeckiej CDU i socjaldemokratycznej SPD otwarcie mówi się o możliwym rozpadzie rządzącej krajem koalicji. Liberalna FDP oskarża obie partie o próbę zmobilizowania w ten sposób swoich elektoratów.

Na pierwszej stronie piątkowego wydania "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ukazał się artykuł poświęcony napiętej sytuacji w koalicji rządzącej na kilka dni przed wyborami parlamentarnymi w Hesji.

Gazeta przytacza czwartkową wypowiedź sekretarz generalnej CDU Annegret Kramp-Karrenbauer, która powiedziała, że "gdyby miało dojść do rozpadu tej koalicji, to skończy się na przedterminowych wyborach". Przyznała, że sytuacja w koalicji jest napięta i wskazała, że z tego powodu "nikt nie jest w stanie na 100 proc. powiedzieć, jak stabilna pozostanie (ta koalicja - PAP), jak będzie rozwijała się sytuacja w poszczególnych partiach".

"FAZ" podkreśla, że oto po raz pierwszy przedstawiciel ścisłego kierownictwa CDU publicznie zakwestionował możliwość kontynuowania obecnej koalicji, złożonej z chadeckich partii CDU i CSU oraz SPD. Według Kramp-Karrenbauer po wyborach w Hesji władze wszystkich trzech ugrupowań mają się spotkać i zdecydować, które trzy projekty zawarte w umowie koalicyjnej będą odtąd traktowane priorytetowo.

Jej wypowiedź ostro skrytykował szef liberalnej FPD Christian Lindner. "Kiedy pani Kramp-Karrenbauer spekuluje o rozłamie w koalicji i nowych wyborach, to jest to obliczony na panikę manewr, wykonany w obliczu złych wskazań sondażowych w celu zmobilizowania wyborców chadecji" - ocenił. Podkreślił, że wyborcy są zmęczeni straszeniem.

Reklama

O utrzymanie koalicji apelował też szef grupy krajowej CSU Alexander Dobrindt, który przestrzegł SPD przed wychodzeniem z koalicji w przypadku złego wyniku w Hesji. "Ucieczka przed odpowiedzialnością jeszcze nigdy nikomu nie pomogła" - powiedział.

Tymczasem w SPD, zwłaszcza na jej lewym skrzydle, głosy za opuszczeniem koalicji narastają od tygodni, a sceptyczna postawa wobec jej kontynuowania przybrała na sile po niedawnych wyborach do parlamentu Bawarii, w których socjaldemokraci uzyskali bardzo słaby wynik poniżej 10 proc. głosów - pisze "FAZ".

Socjaldemokratyczny premier Dolnej Saksonii Stephan Weil w dzienniku "Handelsblatt" podkreślił, że po wyborach w Hesji SPD czeka trudna wewnątrzpartyjna debata. Z kolei deputowana SPD do Bundestagu Hilde Mattheis na łamach czasopisma "Focus" zaapelowała o nowe referendum wśród członków ugrupowania w sprawie ewentualnego pozostania partii w koalicji. W podobnym plebiscycie w marcu za wejściem SPD do koalicji z chadekami opowiedziało się 66 proc. członków SPD.

Według informacji tabloidu "Bild" wśród kierownictwa SPD uważa się za prawdopodobne, że szefowa partii Andrea Nahles zaproponuje wyjście SPD z koalicji, jeśli socjaldemokraci w Hesji uzyskają wynik gorszy od Zielonych i po raz kolejny nie wejdą do rządu landu.

Sondaże przed wyborami w Hesji sugerują, że zarówno chadekom, jak i socjaldemokratom grożą dotkliwe straty, podczas gdy Zieloni mogą liczyć na duże zyski i będą walczyć z SPD o pozycję drugiego najsilniejszego ugrupowania w heskim landtagu.

Głosowanie to uważa się za kolejny sprawdzian poparcia dla chadeków i socjaldemokratów oraz rządzącej w Niemczech koalicji. W wyborach do landtagu Bawarii 14 października chadecy wygrali, ale otrzymali najgorszy wynik na poziomie regionalnym od blisko 70 lat, a SDP uzyskała najniższe poparcie w historii.

>>> Polecamy: Włoski minister ds. europejskich: Odeślemy do KE ten sam projekt budżetu