Tylko do połowy 2018 r. mogły bowiem funkcjonować stare obiekty, niespełniające ustawowych wymogów. A działające regionalne instalacje mają moce przerobowe ściśle określone przez wojewódzkie plany gospodarki odpadami i nie mogą ich przekroczyć. – To w praktyce oznacza, że RIPOK-i albo już wyczerpały określone w WPGO limity, albo wkrótce je wyczerpią – mówi Daniel Krzysztofiak, prezes Altvater Piła, spółki odbierającej i przetwarzającej odpady komunalne.
Teoretycznie plany można zmienić, jednak w praktyce zajmuje to bardzo dużo czasu, a i sejmiki województw nie są do tego chętne, bo wymaga to rozlicznych uzgodnień. Tymczasem zgodnie z przepisami wystarczy aktualizować plan raz na sześć lat. Dlaczego ilości śmieci nie mieszczą się w planowanych normach? – Wytwarzamy więcej śmieci, chociażby z tego powodu, że lepiej zarabiamy i więcej konsumujemy – mówi Maciej Kiełbus, partner w kancelarii dr Krystian Ziemski & Partners. – Także dlatego, że przybywa u nas więcej cudzoziemców. A plany tworzone były sztywno, tak by ilości śmieci i moce przerobowe się bilansowały.
Niedoszacowanie dotyczy przede wszystkim odpadów zmieszanych. – Ale i biodegradowalnych – zauważa Agnieszka Fiuk, dyrektor zarządzającą w firmie ATF sp. z o.o., przetwarzającej odpady w woj. zachodniopomorskim. Ich ilość znacząco wzrasta, bo te samorządy, które przechodzą na nowe, jednolite zasady selektywnej zbiórki śmieci, zbierają je odrębnie (wiele miast wprowadziło je w tym roku). A tego przygotowane wcześniej plany nie zakładały.
Coraz częściej więc śmieci jeżdżą do zakładów odległych nawet o 100 km od miejsca zbiórki. A to bardzo zawyża ceny zagospodarowania odpadów. Przy większych odległościach nawet o kilkadziesiąt procent. W takiej trudnej sytuacji znalazło się np. warszawskie MPO po nieplanowanym zamknięciu zakładu w Radiowie. Wprawdzie doszło do tego nie ze względu na brak mocy, ale w wyniku wyroku sądu. Jednak sytuacji awaryjnych WPGO też nie przewidują. Miasto znalazło cztery inne miejsca, do których wozi śmieci, ale przyznaje, że koszty są wyższe. – Niewątpliwie zamknięcie własnej instalacji i konieczność przekazywania odpadów do zewnętrznych zakładów generuje wyższe koszty dla spółki – przyznaje Wiesława Rudzka, rzecznik prasowy MPO. Jednak to nie operator decyduje o wysokości opłat dla mieszkańców, ta kwestia pozostaje w gestii gminy – zastrzega rzeczniczka.
Reklama
Czy z nowym rokiem problem zniknie? Nie. Jeszcze bardziej się nasili. – Bo nie przez pół roku, a przez cały nie będzie można już korzystać ze starych instalacji – zauważa prezes Krzysztofiak.

Zbieramy coraz więcej

2,7 proc. – o tyle wzrosła ogółem ilość odpadów komunalnych w 2017 r. w porównaniu z 2016 r., w sumie zebrano prawie 12 mln ton odpadów
4,3 proc. – o tyle więcej śmieci wytworzył przeciętny mieszkaniec
312 kg – tyle odpadów komunalnych przypada średnio na jednego Polaka
7,1 proc. z nich skierowano do kompostowania lub fermentacji
41,8 proc. trafiło na składowiska
301 – tyle składowisk odpadów komunalnych funkcjonowało na koniec 2017 r.
21 – tyle składowisk zamknięto w 2017 r.; zajmowały one powierzchnię prawie 60 ha
Źródło: GUS, dane za 2017 r.