Tusk pytany przez szefową komisji Małgorzatę Wassermann, kto zgodnie z przepisami w okresie 2009-2012 nadzorował w Polsce służby specjalne, odpowiedział, że wynika to wprost z przepisów ustawy.

"Stan prawny w tych latach opisują szczegółowo dokumenty i przepisy, proszę korzystać z tego, co jest zapisane" - powiedział Tusk.

Były premier był także pytany, kto w okresie jego rządów sprawował bezpośredni nadzór nad Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Komisją Nadzoru Finansowego oraz Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Za każdym pytaniem odpowiadał, że wynika to "jednoznacznie z przepisów ustawowych". "Nie uczestniczę, jak sądzę, w quizie" - odpowiadał na kolejne pytania szefowej komisji Tusk.

Wassermann w trakcie przesłuchania przeczytała art. 29 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, zgodnie z którym "premier sprawuje bezpośredni nadzór nad UOKiK", pytając czy Tusk "o tym wiedział sprawując funkcję premiera".

Reklama

"Wydaje się, że to pytanie jest nie tylko, że nieuzasadnione, ale też niestosowne" - odpowiedział Tusk.

Pytany przez szefową komisji Małgorzatę Wassermann (PiS), kiedy, jaką wiedzę i która służba przekazała mu na temat piramidy finansowej Amber Gold oraz linii lotniczych OLT, b. premier odparł, że pierwsza taka informacja dotarła do niego "poprzez referowanie" od ministrów Tomasza Arabskiego (szefa kancelarii premiera - PAP) i Jacka Rostowskiego (ministra finansów - PAP), a "natychmiast potem" od ministra (spraw wewnętrznych - PAP) Jacka Cichockiego, który zapoznał go z notatką Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Dopytywany, kiedy to się stało, powiedział: "sam koniec maja, początek czerwca 2012 roku".

Chodzi o notatkę ówczesnego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka wysłaną 24 maja 2012 r. do najważniejszych osób w państwie, w tym do Tuska. Była to informacja z art. 18 ustawy o ABW, czyli mogąca mieć istotne znaczenie dla bezpieczeństwa i międzynarodowej pozycji RP. W piśmie poinformowano, że w ocenie ABW, Amber Gold to piramida finansowa, a środki klientów wyprowadzane są do należących do spółki linii lotniczych OLT Express i że w najbliższych dniach ABW złoży zawiadomienie do prokuratury.

Tusk został też zapytany, jakie informacje przekazali mu wówczas ministrowie. "Pan minister Arabski poinformował mnie tylko o tym, że wpłynęła taka notatka i że dotyczy ona kwestii potencjalnej piramidy finansowej, i że z tą notatką precyzyjnie zaznajomi mnie minister Cichocki. Poinformował mnie także, że z notatki nie wynika potrzeba jakichś natychmiastowych działań ze strony premiera" - mówił b. szef rządu.

Jak dodał, "kilka dni później" Cichocki przedstawił mu notatkę ABW "z jednoznaczną rekomendacją". "Wspomniał, że z notatki wynika także jednoznacznie, że odpowiednie służby na odpowiednim poziomie sprawą się zajmują" - podkreślił Tusk.

Wiceprzewodniczący komisji ds. Amber Gold Jarosław Krajewski (PiS) przytoczył podczas posiedzenia wypowiedź byłego ministra spraw wewnętrznych Jacka Cichockiego z 30 sierpnia 2012 r. Mówił on wówczas w Sejmie, że ABW rozpoczęła "czynności analityczne" w sprawie uruchomienia linii lotniczych OLT Express i działalności Amber Gold w marcu 2012 roku.

Krajewski przedstawił też dokumenty, którymi dysponuje komisja, z których wynika, że czynności te ABW prowadziła też w 2010 i 2011 roku. "Dlaczego minister Cichocki wprowadził w błąd Polaków twierdząc, że ABW prowadziło czynności operacyjne wobec Amber Gold i OLT dopiero od marca 2012 roku?" - spytał Tuska poseł PiS.

"Wydaje mi się, że jest pan nieprecyzyjny w informacji zawartej w pańskim pytaniu. Jeśli dobrze zrozumiałem, w cytowanym wystąpieniu ministra Cichockiego, mówił on o OLT. Jeśli twierdzi pan, że ABW zajmowało się kwestią OLT w 2010 roku, to jest o to w najlepszym wypadku nieścisłość" - odparł były premier.

"Tak jak wtedy, tak i dzisiaj nie mam dostępu do tajnych dokumentów np. związanych z operacyjną działalnością jakichkolwiek ze służb. W związku z tym, nie potrafię, i nie komentowałbym publicznie gdybym miał taką wiedzę, operacyjnych szczegółów ABW. Nie posiadałem w związku z tym żadnej wiedzy dotyczącej operacji ABW, o których pan poseł mówi" - zaznaczył Tusk.

Szefowa komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS) pytała byłego premiera, jak ocenia nadzór nad służbami specjalnymi, które - jak mówiła - "miały pełną wiedzę" dziewięć miesięcy przed wybuchem afery Amber Gold i "nic nie zrobiły".

"Muszę bardzo wyraźnie powiedzieć, że mija się pani z prawdą pani poseł..." - odpowiedział były premier.

Na tę uwagę przerwał wypowiedź Tuskowi poseł PiS Jarosław Krajewski, który powiedział: "wydaje się, że od przewodniczącego Rady Europejskiej spodziewalibyśmy się odrobinę elegancji".

"Staram się używać sformułowań możliwie delikatnych" - odpowiedział Krajewskiemu Tusk.

"Otóż sformułowanie, że w sprawie Amber Gold służby państwowe niczego nie robiły jest nieprawdziwe z gruntu, od początku do końca, i państwo o tym wiecie, ponieważ także wasza praca udokumentowała to w sposób jednoznaczny" - powiedział były premier.

Wassermann powiedziała do Tuska: "dalej pan nie rozumie, na czym polega nadzór nad służbami?". "Starałem się przed chwilą możliwie delikatnie sformułować oczywistą tezę, że mija się pani z prawdą, mówiąc to, co pani mówi. Jak rozumiem jest pewna intencja polityczna, żeby tę nieprawdziwą tezę powtarzać w nieskończoność. Ja mam wrażenie, że kampania się skończyła i że nie ma takiej potrzeby, że możemy naprawdę analizować fakty, a nie oświadczać w nieskończoność nieprawdziwe, niezgodne z prawdą tezy, których jedynym zadaniem jest oczernić służby państwowe działające w tym okresie" - mówił Tusk.

Tusk: "Rolą premiera nie jest sugerowanie służbom i prokuraturze, jak postępować"

Przed notatką ABW dot. Amber Gold i po niej, uważałem, i uważam nadal, że rolą premiera i władzy wykonawczej nie jest sugerowanie służbom i prokuraturze, jak postępować w tego typu sprawach - powiedział w poniedziałek przed komisją śledczą ds. Amber Gold były premier Donald Tusk.

Tusk został zapytany o wypowiedź ówczesnego szefa MSW Jacka Cichockiego, że ABW zadaniuje premier i w tym kontekście spytano b. premiera, czy wydawał wytyczne szefowi ABW.

B. premier zaprzeczył. "W czasie, gdy byłem premierem święta była zasada, żeby pozwolić prokuraturze bez żadnych nacisków politycznych - także wykorzystując służby w pracy prokuratury - działać nie zważając na jakiekolwiek zalecenia, czy sugestie ze strony polityków" - oświadczył Tusk.

Podkreślał też, że zarówno przed notatką ówczesnego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka - z 24 maja 2012 r. skierowanej do najważniejszych osób w państwie, w tym do ówczesnego premiera - jak i po niej uważał, i nadal tak uważa, że rolą szefa rządu i władzy wykonawczej nie jest sugerowanie służbom i prokuraturze, jak postępować w tego typu sprawach.

Notatka ta była to informacja z art. 18 ustawy o ABW, czyli mogąca mieć istotne znaczenie dla bezpieczeństwa i międzynarodowej pozycji RP. W piśmie poinformowano, że w ocenie ABW, Amber Gold to piramida finansowa, a środki klientów wyprowadzane są do należących do spółki linii lotniczych OLT Express i że w najbliższych dniach ABW złoży zawiadomienie do prokuratury.

Szefowa komisji Małgorzata Wassermann (PiS) odczytała podczas poniedziałkowego posiedzenia fragment informacji przekazanej 30 sierpnia 2012 r. w Sejmie, że na przełomie marca i kwietnia 2012 r ABW podjęła czynności analityczno-ustaleniowe związane z pojawieniem się linii lotniczej OLT i że od tego momentu funkcjonariusze ABW z własnej inicjatywy rozpoczęli wnikliwe sprawdzanie spółki Amber Gold. Dopytywała Tuska, czy taką informację dot. działań ABW mu przekazano i czy o tym wiedział.

"Do sierpnia 2012 r, czyli od tego czasu, gdy sprawa stała się już publiczna w pełnym wymiarze, włącznie z informacjami ministrów w Sejmie i także kontrolami, to do tego czasu jedyną informacją, takim dokumentem, który do mnie wpłynął, była informacja ze strony ABW, notatka, z którą zapoznałem się w czerwcu 2012 roku" - powiedział b. premier.

Dopytywany, kiedy zapytał ówczesnego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka, albo kiedy on go zapytał od kiedy ABW ma wiedzę o sprawie, Tusk powiedział, że z tego, co pamięta, to dopiero już po "publicznym wybuchu sprawy". "Wcześniej tego typu informacji od pana Bondaryka nie otrzymałem" - zaznaczył.

Tusk był też pytany, czy dziś już wie, od kiedy ABW miała napływające regularnie informacje o "szykującym się przestępczym biznesie Marcina P." i kto miał w nim uczestniczyć, na czym miał polegać.

"Nie, i ABW, niezależnie od mojej formalnej pozycji premiera, który nadzoruje służby, nie tylko że nie miała obowiązku, ale i nie powinna informować o tego typu kwestiach operacyjnych premiera" - podkreślił. Dopytywany, czy dziś ma już wiedzę, od kiedy ABW miała wiedzę i podejmowała jakieś działania, Tusk, zaprzeczył. Jak zaznaczył, nie ma dziś "możliwości ani też tytułu, by dziś zapoznawać się z dokumentacją". "Nie śledzę też dziś na tyle szczegółowo państwa prac, bym tego typu kwestie mógł znać" - odpowiedział Tusk.

Wiceszef komisji Jarosław Krajewski (PiS) zadając Tuskowi pytania przypomniał, że z ustaleń komisji śledczej wynika, iż 24 maja 2012 r. szef ABW Krzysztof Bondaryk przekazał do sześciu najważniejszych osób w państwie - w tym do premiera Tuska - poufną notatkę, w której znajdowała się m.in. informacja, że działalność Amber Gold oparta jest na mechanizmie piramidy finansowej, a potencjalnymi pokrzywdzonymi może być kilkadziesiąt tys. osób. "Dlaczego świadek, jako jedyny z sześciu adresatów tej niejawnej notatki, nie zapoznał się osobiście z tą notatką. Tak wynika ze zgromadzonych przez komisję dokumentów?" - zapytał Krajewski.

"Zaznajomiłem się z treścią tej notatki i nie będę w tej chwili rekonstruował sekunda po sekundzie samej tej operacji, nie jest to możliwe po sześciu latach. Ale w sposób czytelny i jednoznaczny od ministra Jacka Cichockiego odpowiedzialnego w moim rządzie za te kwestie otrzymałem pełną informację o tym, co zawiera ta notatka i że z notatki tej wynika, iż odpowiednie służby sprawą się zajmują" - odpowiedział Tusk.

Krajewski wówczas zauważył, że świadek "potwierdza fakt, iż zreferowano świadkowi treść tej notatki", ale osobiście z nią się nie zapoznał. "Nie potwierdzam tego i niepotrzebnie pan poseł to sugeruje. (...) Nie tylko z racji wieku i urzędu (...) muszę powiedzieć, że arogancja i agresja nie zastąpią wnikliwości i kultury przeprowadzania przesłuchania. Musi pan uszanować, że mam prawo choćby dokończyć zdanie" - odparł Tusk.

Wiceprzewodniczący komisji zacytował wówczas fragment materiałów komisji, z których wynika, iż "z analizy urządzeń ewidencyjnych prowadzonych w kancelarii tajnej KPRM wynika, że dokument nie został doręczony do rąk własnych Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska za pośrednictwem kancelarii tajnej KPRM". "Z pełnej dokumentacji wynika, że z tą notatką zapoznali się bezpośrednio wszyscy pozostali adresaci, a nigdzie nie ma śladu (...), że pan jako premier zapoznał się z pełną treścią tej notatki. I o to pytałem" - zwrócił się do Tuska Krajewski.

"Jeśli teraz umożliwi mi dokończenie zdania, to być może będzie pan bardziej usatysfakcjonowany moją wypowiedzią" - powiedział Tusk. "Tu nie chodzi o moją satysfakcję, tylko o wyjaśnienie afery Amber Gold" - odpowiedział Krajewski. Tusk wtedy zaznaczył, że "boi się zacząć". "Szkoda, że nie bał się pan kilka lat temu podejmować działania, może dziś nie mówilibyśmy o aferze Amber Gold" - ripostował Krajewski.

Tusk nawiązując do tematu notatki odpowiedział, że "nie jest w stanie zrekonstruować technicznych okoliczności rutynowej - w sensie praktyki rządzenia - czynności, jaką jest zaznajomienie z treścią notatki".

"Nie mam takiej wiedzy" - oświadczył Tusk w odpowiedzi na pytanie, czy wiedział o zakazie, o którym mówił jeden ze świadków komisji, funkcjonariusz ABW, określany jako świadek nr 6. Członek komisji Jarosław Krajewski odtworzył jego zeznania, na których mówił: "zostałem poinformowany, że postępowanie dotyczące pana Michała Tuska jest wyłączone. Prowadzi to prokuratura. Dostałem wprost polecenie, że prokuratura sobie nie życzy, żeby w tym zakresie prowadzić jakiekolwiek czynności operacyjne. Zostało mi powiedziane, że jeżeli będziemy się tym zajmować, dostaniemy zarzuty za utrudnienie śledztwa".

"Z całą pewnością nie mam z tym nic wspólnego" - stwierdził Tusk. "Nie znam tej sprawy, wydaje mi się nieprawdopodobna, ja nie mam z tym nic wspólnego" - oświadczył. Dodał, że w jego "oczywistym interesie" było to, żeby "sprawę mojego syna od początku do końca wyjaśnić w każdym najdrobniejszym szczególe".

Szefowa komisji Małgorzata Wassermann (PiS) przytaczała podczas posiedzenia wypowiedź byłego szefa MSW Jacka Cichockiego z 30 sierpnia 2012 r., że ABW rozpoczęła "czynności analityczne" w sprawie uruchomienia linii lotniczych OLT Express i działalności Amber Gold w marcu 2012 roku.

Pytała, jak Donald Tusk "czuje się obecnie z faktem, że jego minister na mównicy sejmowej, w jego obecności okłamał wszystkich Polaków i pokrzywdzonych mówiąc, że wnikliwe działanie zaczęło się od marca-kwietnia, podczas gdy prace komisji pokazały, że mocna wiedza, z mocnych źródeł (...) to jest lipiec i sierpień 2011 (chodzi i działania delegatury gdańskiej ABW), zaś jeśli chodzi o wiedzę delegatury stołecznej to jest styczeń 2012".

"Skoro zarzuca pani b. urzędnikowi państwowemu kłamstwo, to ja rozumiem, że w związku z tym podejmujecie państwo stosowne działania, ja tu nie jestem od komentowania prawnych kroków, ale sądzę, że państwo takie karne kroki podejmiecie. Zarzucanie kłamstwa bez poważnego uzasadnienia, byłoby czymś tak nieprzyzwoitym, że nie podejrzewam pani przewodniczącej o tego typu intencje" - powiedział Tusk.

Dodał, że nie zna precyzyjnie zacytowanej wypowiedzi Cichockiego i "nie ma zaufania" do interpretacji członków komisji dot. tych zdarzeń. "Znam pana ministra Cichockiego od lat i jest on ostatnią osobą, której bym zarzucił kłamstwo" - oświadczył.

Podkreślił, że wydaje się, iż "Cichocki z najlepszą wolą i wiedzą poinformował o tym, kiedy ABW zajmowała się konkretnie problemem OLT".

Zaznaczył, że chciałby, żeby zdrowy rozsądek towarzyszył interpretacjom pewnych zdarzeń. "Minister Cichocki był pierwszą osobą wówczas, w której interesie byłoby powiedzieć, gdyby miał taką opinię i wiedzę, że ABW zajmowała się tymi kwestiami o wiele dłużej niż wynikało to z jego wypowiedzi. W związku z tym nie przyjmuję państwa oceny i interpretacji tego zdarzenia" - dodał Tusk.

"Warto i pora zrozumieć, że data i czynność to nie jest interpretacja to jest fakt" - odpowiedziała szefowa komisji. "Fakt albo jest prawdziwy, który był wygłaszany na mównicy, że to jest dopiero od marca, albo jest nieprawdziwy jak pokazały dziesiątki dokumentów pisemnych i zeznania świadków pokazały na komisji. To nie podlega interpretacji" - dodała Wassermann.

"Jeśli pani poseł ma takie zdanie, to oczywiście podejmiecie państwo czynności prawne wobec ministra Cichockiego, ale nie sądzę, żebyście mieli rację w tej kwestii" - odpowiedział z kolei Tusk.

Wassermann stwierdziła, że "to rzecz niebywała", że ówczesny premier "tylko rozporządzeniem dał pewne uprawnienia ministrowi Cichockiemu, nadzorując bezpośrednio służby, co wynika od konstytucji, przez art. 3 ustawy o ABW". "Pan dzisiaj tym człowiekiem się zasłania zamiast odpowiedzieć na pytanie, bo to pan nadzorował te służby" - dodała.

Tusk był pytany w poniedziałek przed komisją, czy ABW działała prawidłowo ws. Amber Gold. "Tam gdzie zadziałała Komisja Nadzoru Finansowego i gdzie współpraca nie była narażona przez opieszałość, albo złą wolę prokuratorów, tam udało się zdusić dwie piramidy finansowe praktycznie w zarodku. W przypadku Amber Gold jest oczywiste, że gdyby poszczególne ogniwa tej procedury, która jest opisana w przepisach zadziałały tak jak powinny, to prawdopodobnie udałoby się uniknąć lwiej części strat, jaką ludzie ponieśli w związku z inwestowaniem w Amber Gold" - podkreślił b.premier.

"Zgodnie z prawem wówczas obowiązującym i to prawem skutecznym, jeśli nie zawodziły konkretne osoby te procedury były wystarczające" - zauważył.

"Wydaje się, że w sytuacji w której ABW miało podejrzenia, a prokuratura zdawało się, że nieadekwatnie reaguje na te zagrożenia, że być może ABW powinno energiczniej starać się naświetlić ten problem" - zaznaczył Tusk. Były premier podkreślił też, że nie wnosił "zastrzeżeń do konkretnego postępowania, czy decyzji ABW".

Tusk: o współpracy syna z OLT Express dowiedziałem się z jego wywiadu w "GW"

Gdy pojawiał się temat zmiany pracy przez mojego syna, byłem najdelikatniej mówiąc sceptyczny; o jego współpracy z OLT Express dowiedziałem się z jego wywiadu w "Gazecie Wyborczej", wcześniej była mowa o zamiarach pracy na lotnisku - powiedział w poniedziałek b. premier Donald Tusk.

Wiceszef komisji śledczej ds. Amber Gold Jarosław Krajewski (PiS) spytał Donalda Tuska, kiedy uzyskał on informację, że w materiałach operacyjnych ABW pojawia się osoba jego syna, Michała, jako współpracownika OLT Express.

"Ja chyba nie miałem dostępu do takich materiałów" - odpowiedział Tusk. Dopytywany, kiedy został poinformowany o współpracy syna z OLT Express, Tusk powiedział: "Poinformował mnie syn poprzez wywiad w gazecie, jak państwo pamiętacie". Dodał, że wywiad ten, zawierający - jak mówił - "pełną informację na temat" - został opublikowany w "Gazecie Wyborczej", kiedy on sam przebywał służbowo za granicą.

"Kiedy rozmawiałem z synem, miałem świadomość w marcu, że ma zamiar i chciałby (podjąć współpracę), a w czerwcu, że jakiś charakter współpracy - nie pracę etatową, ale współpracy z OLT w związku z pracą na lotnisku podjął, więc to było moje źródło informacji" - mówił Tusk. Dodał, że ABW nie przedstawiła mu w tamtym czasie raportu czy informacji dot. jego syna.

Premier był dopytywany przez zasiadającego w komisji Tomasza Rzymkowskiego (Kukiz'15), czy rozmawiał z synem (od listopada do lutego 2012 r.) na temat jego pracy w OLT.

"To, że mój syn chciałby pracować na lotnisku i zrezygnować z pracy w +Gazecie Wyborczej+ mogło się pojawić, ale nie dam tutaj obciąć sobie ręki, bo mówimy o czasie sprzed sześciu lat i rozmowach prywatnych przy rodzinnym stole. Byłbym niepoważny, gdybym pamiętał, którego dnia, o której godzinie, przy obiedzie czy przy kolacji rozmawiałem z synem o jego pracy" - powiedział. Jak zaznaczył, nie może tego wykluczyć, ale jak podkreślił, informacja ta "nie miała charakteru rozstrzygającego, dlatego prawdopodobnie nie została mu w pamięci".

"Proszę to traktować tylko jako założenie. Mówię to z najlepszą wolą, jeśli rozmawialiśmy o tym, pojawił się ten wątek przed marcem to na pewno mu to odradzałem. Pamiętam lepiej moją relację jaką wygłosiłem o wiele później, że kiedy pojawiła się po raz pierwszy taka możliwość czy sugestia, że mój syn będzie współpracował z tymi liniami lotniczymi, to ja miałem złe przeczucia, związane były z takim odorem, z taką co najmniej dwuznacznością" - mówił Tusk. Jak dodał, gdy pojawiał się temat zmiany pracy syna, "był najdelikatniej mówiąc sceptyczny".

Zapytany przez posła Kukiz'15 Tomasza Rzymkowskiego, czy jego syn Michał - który od 15 marca 2012 r. współpracował z należącymi do spółki Amber Gold liniami lotniczymi OLT Express - nie stał się elementem parasola ochronnego nad Marcinem P., Tusk odpowiedział, że nie jest ona do końca logicznie uzasadniona.b"Wydaje mi się, że ten krótki czas końcowych miesięcy istnienia jego (Marcina P. - PAP) pseudoimperium, czyli mówię teraz o czasie, kiedy mój syn współpracował z OLT, to tak jakby czas, który był finałem tego przedsięwzięcia" - mówił Tusk.

"Jest wiele danych, które wskazują, że udawało się Marcinowi P. długo funkcjonować, a tam nie było mojego syna, czyli ta teza, że Marcin P. mógł uznać, że jest nie do ruszenia, ponieważ z OLT współpracuje mój syn, ona w tym sensie nie trzyma się logiki. Warto przecież o tym pamiętać, że kłopoty Marcina P. zaczęły się dokładnie wtedy, ale nie wiązałbym tych faktów, kiedy mój syn współpracował z OLT" - dodał były premier. "Jeśli mówimy teraz serio nie o tym, co powiedział Marcin P. w podsłuchanej rozmowie, tylko o faktach, jak zachowywało się państwo, to ja nie mam wrażenia, na żadnym etapie, od powstania Amber Gold po upadek Amber Gold, aby odpowiednie służby uznawały, że mają zaniechać czegokolwiek, poza tą nieszczęsną prokuraturą" - ocenił Tusk.

Tusk był pytany przez przewodniczącą komisji Małgorzatę Wassermann (PiS), czy jako premier uzyskał wiedzę, że istniało prawdopodobieństwo, iż do Marcina P. dotrą przecieki ze służb specjalnych. "Nie, ja takiej wiedzy nie miałem. Jestem przekonany, że od czasu kiedy ta wiedza się pojawiła, jest to przedmiotem badania odpowiednich służb, prokuratury" - odparł.

Dodał, że ABW była najbardziej zainteresowana, żeby tę kwestię wyjaśnić. "Czynności wewnętrzne powinni przeprowadzić ludzie odpowiedzialni w ABW zarówno, wtedy jak i dzisiaj" - podkreślił Tusk.

Na pytanie, czy wiedział o podjęciu przez służby specjalne całego wątku związanego z współpracą i przeciekami z ABW do Marcina P. i jego środowiska, b.premier zaprzeczył. "Nie. Oczywiście ta sytuacja stała się później publiczną. W czasie gdy byłem premierem nie" - zaznaczył Tusk. B. premier proszony o odniesienie się do informacji, że w 2013 r. ówczesny szef ABW gen. Dariusz Łuczak zabronił dalszego rozpoznania sprawy dot. układu trójmiejskiego pod nieformalnym naciskiem ze strony ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza, powiedział, że na ten temat również nie posiada żadnej wiedzy.

Tusk: Nie jestem pewien czy z notatki ABW wynikała rekomendacja odebrania koncesji OLT Express

Nie jestem pewien, czy rekomendacją wynikającą z tej sytuacji było odebranie koncesji liniom OLT Express - stwierdził Donald Tusk odpowiadając na uwagę Małgorzaty Wassermann (PiS), że notatka ABW została wysłana m.in. do ministra transportu, który mógł zdecydować, by natychmiast odebrać koncesję.

Chodzi o notatkę ówczesnego szefa ABW Krzysztofa Bondaryka wysłaną 24 maja 2012 r. do najważniejszych osób w państwie, w tym do Tuska, jako ówczesnego szefa rządu. W piśmie poinformowano, że w ocenie ABW, Amber Gold to piramida finansowa, a środki klientów wyprowadzane są do należących do spółki linii lotniczych OLT Express i że w najbliższych dniach ABW złoży zawiadomienie do prokuratury.

Szefowa komisji Małgorzata Wassermann (PiS) wskazała, że ówczesny minister transportu Sławomir Nowak po zapoznaniu się z notatką ABW zlecił kontrolę dopiero 16 sierpnia 2012 r., "trzy tygodnie po upadku OLT i trzy dni po upadku Amber Gold".

Według niej ówczesny szef ABW wysłał tę notatkę do Nowaka, ponieważ ten jako minister transportu mógł wydać decyzję ze skutkiem natychmiastowym o odebraniu koncesji OLT Express. "Jej wydanie w tym samym dniu uniemożliwiało dalsze latania" - zaznaczyła.

"Nie jestem pewien, czy rekomendacją wynikającą z tej sytuacji było natychmiastowe odebranie koncesji. Nie znam się szczegółowo na prawie lotniczym, na kwestiach bezpieczeństwa. Nie wykluczam, żeby były jakieś poważne powody merytoryczne, dla których tej decyzji nie podjęto" - mówił Tusk, pytany dlaczego minister transportu, po otrzymaniu notatki ABW nie odebrał od razu liniom OLT koncesji.

Szefowa komisji śledczej spytała również co spowodowało, że minister Nowak "nie uruchomił żadnych działań od czerwca do sierpnia, a kontrolę wysłał dopiero, gdy wszystkie firmy upadły" - pytała Wassermann. "Dlaczego pan minister Nowak dał Marcinowi P. (szefowi Amber Gold) ponad dwa miesiące czasu na wyprowadzenie wszystkich pieniędzy, a kontrolę (...) wysłał, kiedy nie było już żadnych pieniędzy" - dociekała Wassermann.

"Nie bardzo widzę związek między wyprowadzaniem pieniędzy przez Marcina P. a koncesjami dla spółek OLT" - stwierdził Tusk, zaznaczając, że "nie miał wiedzy, że spółki OLT wyprowadzały pieniądze". "Nie jestem pewien, czy z notatki ABW wynikała tego typu rekomendacja" - oświadczył Tusk.

>>> Czytaj też: Tusk zmienia spór o Amber Gold w grę wrażeń, a PiS mu pomaga [ANALIZA]