Di Maio, lider antysystemowego Ruchu Pięciu Gwiazd, bronił tym samym projektu włoskiego budżetu, który zakłada znaczne zwiększenie wydatków socjalnych przy jednoczesnej obniżce opodatkowania i zerwaniu z dotychczasową polityką oszczędności. Propozycje władz w Rzymie były krytykowane i odrzucone przez Komisję Europejską, która oceniła je jako fiskalnie nieodpowiedzialne i mogące mieć potencjalnie negatywne konsekwencje dla strefy euro.

"Wierzymy w to, że można znacząco ograniczyć dług publiczny przy ekspansywnym budżecie. Jestem przekonany, że możemy zmienić przepisy dotyczące oszczędności i inwestycji, a także możemy wzmocnić Unię Europejską i strefę euro, aby robić dobre rzeczy z punktu widzenia kwestii społecznych" - tłumaczył wicepremier. "Jeśli ta recepta zadziała tutaj, to będzie się mówiło w Europie, że powinniśmy zastosować rozwiązania z Włoch ze wszystkich krajach" - zapewniał.

Di Maio ocenił, że rozwinięte gospodarki Zachodu będą coraz chętniej zbliżały się do polityki gospodarczej amerykańskiego prezydenta Trumpa, który - jak przypomniało "FT" - za pomocą obniżki podatków i zwiększenia wydatków socjalnych doprowadził do przyspieszenia tempa wzrostu gospodarczego w Stanach Zjednoczonych.

"Wierzę, że w ciągu następnych 10 lat Europa pójdzie w tym kierunku, bo Stany Zjednoczone idą w tym kierunku. Amerykańska gospodarka rośnie w tempie 4 proc. z powodu ekspansywnej polityki Trumpa, o której wszyscy mówili, że jest zła. On zwiększa deficyt, obniża opodatkowanie i inwestuje w infrastrukturę" - wyliczał Di Maio.

Reklama

"FT" zwraca jednak uwagę, że "ekonomiści kwestionują ambitne założenia dotyczące (włoskiego) budżetu", a także to, że koszty pożyczania wzrosły w obliczu obaw dotyczących możliwego wyjścia Włoch ze strefy euro.

"Wytatuujemy na sobie zapewnienia (skierowane do) społeczności inwestorskiej, że nie chcemy opuścić strefy euro" - zapewnił wicepremier.

Di Maio tłumaczył także, że "nonsensem jest" mówienie, że dla wyborców "najważniejszą kwestią jest imigracja". "Wszystkie ustalenia wskazują, że najważniejszym tematem jest praca i bezrobocie. Mamy sześć milionów biednych Włochów; to będzie powodować napięcie społeczne, które wywołuje także napięcie wobec obcokrajowców. Tego nie da się uniknąć" - ocenił.

I dodał, że w Europie "istnieje klasa polityczna wierząca w politykę oszczędności, którą pewne kraje wielokrotnie łamały". "To jest cała klasa polityczna, która chce tkwić przy tej nieskutecznej teorii gospodarczej. Oni (politycy) o tym wiedzą, ale nie mogą pozwolić nikomu na jej zmianę, bo jakoś ją wspierali przez 10 czy 20 lat, przez cały okres kryzysu (finansowego)" - wskazał.

Włoski wicepremier ujawnił również, że jego ugrupowanie - Ruch Pięciu Gwiazd - rozmawia obecnie z innymi partiami w krajach europejskich o możliwości stworzenia wspólnej grupy w Parlamencie Europejskim, która opierałaby się na sprzeciwie wobec polityki oszczędności. Jak dodał, spodziewa się, że wyborcy "wstrząsną" politycznym establishmentem w Europie.

"Wiele osób (w Europie) nie identyfikuje się już z żadną ideologią: ani z prawicą ani z lewicą. Nasza nowa grupa będzie skupiała się na ekspansywnych rozwiązaniach politycznych na rzecz pracy, zarobków, dobrobytu i środowiska. To są podstawy, na których chcemy zbudować nową Europę" - oświadczył rozmówca "FT".

Pod koniec października Komisja Europejska nie zaaprobowała planu wydatków włoskiego rządu z powodu zapisanego w nim deficytu na poziomie 2,4 proc. PKB, czyli wyższego od wcześniej zakładanego przez poprzedni gabinet. Bruksela dała rządowi w Rzymie trzy tygodnie na korektę projektu budżetowego. Rząd Giuseppe Contego postanowił nie korygować wysokości deficytu i argumentuje, że jest on niezbędny dla ożywienia gospodarki i poprawy sytuacji obywateli.

>>> Czytaj też: Polsko-niemiecki festiwal kurtuazji. Międzyrządowe konsultacje bez przełomu